Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Prąd zmienny, prąd stały, prąd wieczny – o 'Power Up’ AC/DC

Autorstwana 19 listopada 2020

Tego zespołu, powstałego dobre kilkanaście lat temu w Sydney, chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Nie sposób nie rozpoznać pierwszych riffów z Back In Black czy kilku początkowych, melodyjnych gitarowych taktów Thunderstruck. Kto choć raz pojawił się na koncercie rockowym czy metalowym, na pewno przed wejściem na scenę artystów, w trakcie rozkładania/zmiany sprzętu, słyszał słynne Highway to Hell

Nazwę przyjęli od oznaczenia dotyczącego przetwarzania prądu na maszynie do szycia*, którą zakupiła sobie siostra Angusa (gitarzysty i songwritera) i Malcolma Young (gitarzysty rytmicznego i songwritera). Wspólnie stwierdzili, że będzie ona idealnie symbolizować energię zespołu oraz ich elektryzujące występy. No cóż, trudno się w tej kwestii nie zgodzić. Z czego AC/DC jest znane, jak nie właśnie z prawdziwego rock and rolla? 

I chociaż skład zespołu zmieniał się dość często, pojawiały się krótsze czy dłuższe przerwy, to jako grupa tworzą i grają już od 1973 roku, i o żadnej emeryturze nie będzie w najbliższym czasie mowy.

Po wydanym 6 lat temu, szesnastym** w swojej dyskografii, albumie „Rock or Bust” jeden z najsłynniejszych, legendarnych już, zespołów rock and rollowych/heavy metalowych/hard rockowych na świecie, wraca w piątek trzynastego 2020 (czy można o bardziej ironiczną datę w tym roku?), z trwającą nieco ponad 41 minut, dwunasto-utworową płytą „Power Up”.

Mówimy tutaj nie tylko o pierwszym krążku od lat, ale także wielkim powrocie wokalisty Briana Johnsona, zmagającego się z problemami ze słuchem, perkusisty Phila Rudda, mającego na swoim koncie wyrok za posiadanie nielegalnych substancji i basisty Cliffa Williamsa, który zdecydował się zakończyć współpracę z zespołem po Rock or Bust World Tour. 

Pierwsze plotki o możliwym nowym albumie pojawiły się w 2018 roku. Członkowie AC/DC zdecydowali się nagrać płytę, żeby oddać hołd zmarłemu współtwórcy tej legendarnej kapeli, Malcolmowi Youngowi. Podobnie jak zrobili w przypadku śmierci Bona Scotta, któremu zadedykowali „Back in Black”, jeden z najlepiej sprzedających się krążków wszech czasów. 

Nie zaskakują brzmieniowo, a ich teksty są nadal prowokacyjne i niewielu zespołom uszłyby obecnie na sucho. Opierają się na dobrze sprawdzających się od lat rytmach i gitarowych riffach. Czy warto zatem sięgnąć po „Power Up”? Myślę, że tak. Nawet jeśli nie doszukamy się wielkich eksperymentów, to nadal jest to nowe-stare, dobre AC/DC.

Album rozpoczyna Realize, łączące melodyjność Hell’s Bells z grą staccato w linii gitary rytmicznej, pojawiającej się chociażby na Thunderstruck. Potem wybrzmiewa nieco bluesowe Rejection. Trzecim utworem na płycie jest pierwszy singiel, który ją zapowiadał – Shot In The Dark z bardzo treściwym intro i charakterystycznym dla zespołu tanecznym rytmem. Zdecydowanie można po jego odsłuchaniu powiedzieć, że powrócili do formy. Through The Mists Of Time wyróżnia się nie tylko dźwiękową śpiewnością i nieco air popową aurą. Stanowi jeden z ważniejszych kawałków dla Briana Johnsona, który w wywiadzie dla Independent UK mówił, że za każdym razem, kiedy go słyszy, ma ciarki. Kiedy śpiewał Through The Mists Of Time myślał o Malcolmie***, o tym jak to było w latach 80., kiedy dołączył do zespołu. 

Znajdujące się na pozycji piątej Kick When You’re Down, z zapadającym w pamięci gitarowym hookiem i „dance-punkowym” rytmem, sprawia, że chce się trochę potańczyć. Później następuje mistyczne Witch’s Spell z glam rockowym zacięciem rodem z utworów Mötley Crüe. Demon Fire jest najbardziej zbliżonym do metalowego grania AC/DC kawałkiem. Po 3 minutach i 30 sekundach rozpoczyna się Wild Reputation, które brzmi trochę jak hymn muzyków, szczególnie jeśli przytoczyć fragment tekstu w outro

(Hey, yeah) I ain’t stoppin’ for nobody

(Oh, yeah) I’ve got a wild reputation

W No Man’s Land powracają inspirowane bluesem melodie, a Systems Down wyróżnia struktura akordowa i bardzo dobre solo gitarowe. Po prowokacyjnym tekstowo Money Shot następuje zamykający „Power Up”, mocny, przywodzący na myśl Back in Black, Code Red.

Podjęcie decyzji o powrocie do AC/DC przez Borisa Johnsona nastąpiło momentalnie po tym, gdy usłyszał, że Cliff i Phil także się na to zdecydowali, a sama płyta powstanie ku czci Malcolma. W rozmowie z Laurą Barton w Independent UK powiedział: I didn’t care how old I was, I thought I’d give it a shot! (tłum. Nie obchodziło mnie jak stary jestem, pomyślałem, że spróbuję!). Tak też radziłabym zrobić z ich nowym albumem. Nie przejmować się tym, że cały czas brzmią tak samo i dać tym dwunastu utworom szansę. To po prostu dobry krążek, nawet jeżeli nie zmieni biegu muzyki. Zresztą chyba nie musi, samo AC/DC zrobiło to lata temu. 

Julia Mikzińska

*  AC/DC to skrót oznaczający „prąd przemienny/prąd stały” (ang. alternating current/direct current).

** Piętnastym, jeżeli liczyć tylko albumy wydane międzynarodowo, a nie tylko w Australii.

*** https://twitter.com/acdc/status/1328067974662647810

Źródła: 

Oznaczono, jako

Kontynuuj przeglądanie

Następny artykuł

Nie wszystek…?


Miniatura
Poprzedni artykuł

Okiem Syguły


Miniatura

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close