Ukryte toksyny, jak ludzie trują się na własne życzenie?

Czy istnieje książka-przewodnik do rozpoczęcia bardziej zdrowego trybu życia, która skupiłaby się na szkodliwych substancjach wokół nas? Czy gdzieś znajduje się prosta instrukcja, jak przyjemniej, krok po kroku, odrywać się od tego, czym nieświadomie trujemy nasz organizm? Do tej pory odpowiedź brzmiała nie, ale od teraz ten status uległ zmianie, bo właśnie do księgarni weszła książka, która na oba te pytania odpowiada.

Najnowszą książkę wydawnictwa Chilli Books  „Żyj bez toksyn” można określić jako niejednoznaczną i w zależności od tego, kto po nią sięgnie, będzie budziła różne odczucia po jej skończeniu. 

Książka została podzielona na 7 działów, takich jak: dom, praca, dziecko, kuchnia i żywienie, sprzątanie, kosmetyki itp., w których znajdują się podrozdziały. Estetyka książki stoi na wysokim poziomie – od zdjęć, rozmieszczenia tekstu, aż po czcionkę. Sprawia to, że czyta się ją łatwo, szybko i przyjemnie. Nigdy nie miałam aż takiej ochoty zaznaczyć zakreślaczem pewnych fragmentów, a jestem ogromnym przeciwnikiem pisania po książkach, chyba że w ramach wyjątku i to ołówkiem.  

Motywem napisania tej książki było pokazanie nam, jak bardzo szkodliwe są niektóre rzeczy/ substancje, które nas otaczają. Sam początek książki jest wytłumaczeniem, czym są związki endokrynnie czynne (substancje, które działają jak hormony na ludzki organizm), a także do jakich chorób mogą prowadzić (nowotwory, niepłodność, choroby cywilizacyjne itd.)  W dalszej części dostajemy informacje, jakie rzeczy z naszego życia mogą je wydzielać i jak je zamienić na bardziej przyjazne dla naszego organizmu (np. odświeżacze powietrza na olejki eteryczne). W książce można przeczytać dużo porad, kilka ciekawych przepisów (od napojów, po chemię domową). Dzięki temu książka jest bardzo ciekawa, wciągająca, można ją sobie rozłożyć na wiele mniejszych etapów działania w stronę wyeliminowania szkodliwych substancji, jest również tak skonstruowana, że można po niej skakać, nie trzeba czytać stron po kolei, a rozdziały są bardzo krótkie i przejrzyste. 

Książka jest świetnym pomysłem dla osób, które chcą wyeliminować różne szkodliwe rzeczy ze swojego codziennego życia, żyć bardziej ekologicznie, zmniejszyć ilość plastiku i są na początku tej drogi albo dopiero myślą, żeby na nią wstąpić. Dla nich książka jest chyba jednym z najlepszych wyborów, sprawia, że w sposób lekki i przyjemny ma się ochotę zmienić swoje życie. Nie stwarza wrażania, że musisz zrobić wszystko, co możliwe albo nic, więc jeżeli boisz się wielkich zmian, ta książka jest dla Ciebie. 

Niestety, książka nie odkryje niczego nowego osobom, które już mają wiedzę w temacie zero/less waste i wielorazowości. Jeżeli siedzisz w ekologii dłużej niż pół roku, większość rzeczy, które są przedstawione w książce, już wiesz i proponowane zmiany już zostały przez Ciebie wprowadzone. Większość rad to omawianie zamienników: opakowań plastikowych na szklane opakowania, butelki ze stali nierdzewnej, a mocnej chemii domowej na preparat z sody oczyszczonej i octu lub kwasku cytrynowego. 

Podsumowując, jeżeli tematy zero/less waste i ograniczanie plastiku są dla Ciebie obce, ta książka jest świetnym kompendium wiedzy, taką pigułką, gdzie w prosty sposób zobaczysz, jak przyjemnie i bezboleśnie możesz ograniczyć szkodliwe substancje w swoim życiu. Jednak jeżeli masz przynajmniej średnie pojęcie o szkodliwości plastiku i innych substancji, to niestety, większość rzeczy z tej książki już wiesz, a zagadnienia będą dla Ciebie potraktowane dość powierzchownie. Pomysł na książkę rewelacyjny, tylko że aż się prosi o wydanie 3-4 książek o tej samej tematyce, tylko z dużym pogłębieniem treści poruszanych w tej książce, specjalnie dla osób obeznanych.

Wioletta Guzik