Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


To nie jest spektakl dla zakochanych ludzi

Autorstwana 8 grudnia 2023

18 listopada w teatrze Praska 52 odbył się, jak mówią ludzie teatru, jeden z najważniejszych dni dla tego miejsca – prapremiera. Tym razem mogliśmy obejrzeć spektakl Narzeczony mojej żony, czyli najnowszą komedię Jana Jakuba Należytego, który wraz z Janem Korwinem-Kochanowskim był także reżyserem spektaklu.

Prapremiery to wydarzenia o tyle niezwykłe, że tkwią w swego rodzaju zawieszeniu. Jeszcze nieoficjalna premiera, już nie próba generalna. Każdą prapremierę możemy jednak umieścić na prostej skali, właśnie między premierą a próbą. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że przedpremierowy spektakl Narzeczony mojej żony był dopięty na ostatni guzik, doskonale przygotowany, niemający żadnych widocznych potknięć. Prapremierą był zatem tylko z nazwy lub może precyzyjniej byłoby napisać „z daty”, bowiem poziom jego wykonania odpowiadał naprawdę dobrej premierze.

„Narzeczony mojej żony” to nie spektakl dla ludzi zakochanych. Komedia brawurowo, choć, jak komedii przystaje, także przerysowanie, pokazuje, jak małżeństwo niegdyś kochające się ewoluowało do tworu iście szatańskiego.  Żona Jadwiga (Ewa Romaniak) i mąż Zygmunt (Jan Jakub Należyty) pasują do siebie jak pięść do nosa (które to części ciała również biorą czynny udział w spektaklu). Różnice okazują się nie do wytrzymania, a każda rozmowa staje się słowną, (arcyzabawną) przepychanką. Monotonne, niedopasowane małżeństwo nagle zmierza się z obecnością byłego narzeczonego Jadwigi – Eustachego (Jan Korwin-Kochanowski). Jak potoczy się spotkanie Jadwigi, Zygmunta, Eustachego i Jadzi (córki małżeństwa)? Jak na komedie przystaje, spodziewamy się szczęśliwego zakończenia okraszonego słowami „i żyli długo i szczęśliwie” – pytanie tylko, do  kogo ta baśniowa sentencja zostanie skierowane?

Narzeczony mojej żony to świetna propozycja dla każdego, kto chciałby obejrzeć lekki, satyryczny spektakl, podczas którego salwy śmiechu niemalże nie ustają. Jednocześnie przedstawienie to daje okazję spojrzenia w krzywe zwierciadło i podprogowo mówi nam, czym jest prawdziwa miłość.

Amelia Malisz


Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close