Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Odmawiam oglądania nowego sezonu ,,Lucyfera”

Autorstwana 5 czerwca 2021

To nie jest recenzja nowego sezonu Lucyfera (tak, wiem, że teraz wyszła tylko druga połowa piątego sezonu, ale nie oszukujmy się – funkcjonuje to jak osobny sezon), bo go nie oglądałem i nie chcę oglądać. Piszę to, by wytłumaczyć, jak z człowieka, który wyczekiwał najmniejszych doniesień z planu, stałem się gościem, któremu przygody Morningstara są praktycznie obojętne.

Dla tych, którzy z Lucyferem nigdy nie mieli do czynienia: jest to luźna (bardzo luźna) adaptacja komiksu DC o tym samym tytule, gdzie szatan postanawia zejść na Ziemię otworzyć klub nocny i zażyć luksusu z dala od astralnych problemów. Z nudów oraz fascynacji lokalną detektyw Chloe Decker zaczyna on wspólnie z policją rozwiązywać zagadki kryminalne. Poza tym występuje ogrom innych postaci: psychoterapeutka naszego szatana Linda, jego brat, anioł Amenadiel oraz mój osobisty faworyt – demonica Maze, która nie do końca radzi sobie z interakcjami międzyludzkimi.

Serial jest proceduralem, mamy jedną sprawę kryminalną na odcinek i pchanie osobistych wątków bohaterów. No i tu się zaczynają problemy. Bo o ile taki system sprawdzał się w pierwszych sezonach, jako wprowadzenie bohaterów oraz motor wielu żartów, o tyle później zagadki kryminalne zaczynały pasować jak pięść do nosa. Na horyzoncie majaczą problemy świata anielskiego, demony schodzą na Ziemię, ale jakiś bohater mówi: „Wiesz co, zapomnijmy o tym i zajmijmy się sprawą”. Cudownie.

Na dodatek one nawet nie są ciekawe, są robione cały czas według tego samego schematu. Zawsze mordercą jest osoba bliska ofierze (bardzo często jest to główny świadek), a cała sprawa w najbardziej łopatologiczny sposób nawiązuje do aktualnych rozterek bohaterów. Lucyfer zastanawia się, czy nie jest zbyt zazdrosny? BAM – morderstwo spowodowane zazdrością. Chloe jest zła, że nie może decydować o sobie? BAM – zgadnijcie, jaka jest motywacja naszego zabójcy.

Skoro już jesteśmy przy Chloe. Wiadome było od samego początku, że ona oraz Lucyfer skończą razem. Jest to procedural kryminalny, tak to musiało się skończyć. Jednak ten wątek jest już ciągnięty przez 5 sezonów (i będzie jeszcze szósty). Rozumiem, że wątki romantyczne w takich seriach to zło konieczne, ale niestety Chloe jest kiepsko napisaną, jednowymiarową postacią i niestety nie czuć żadnej chemii między nią a Lucyferem. Natomiast nie przeszkadza to twórcom wciskać nam patetycznych dialogów, że ci dwoje się kochają.

Dobrze, no ale skoro ja tyle narzekam, pozostaje pytanie, po co to w ogóle oglądałem? Bo się łudziłem, i teraz przestałem. Początkowo ten serial świetnie portretował postać diabła, miał dobre momenty o jego uczuciach, relacji z Bogiem i innymi aniołami. Ten obraz uczłowieczonego szatana był fascynujący, a komedia fish out of water i postacie poboczne sprawiały, że chciało się to oglądać.

Niestety i to zatracono. Nawet gdy wątki astralne się pojawiają, zostają zagłuszone dennym melodramatem, a sama postać Lucyfera obecnie bardziej przypomina naiwne dziecko niż księcia ciemności, który chce się dobrze bawić.

Pewnie przeczytam spoilery, może rzucę wyrywkowo okiem na ostatni sezon, który wyjdzie za rok lub dwa. Szkoda. Lucyfer to był jeden z nielicznych współczesnych seriali aktorskich, który mnie obchodził, aż smutno patrzeć jak stracił w moich oczach.

Szymon Stankiewicz

Oznaczono, jako

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close