Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Horrory w filmach i życiu

Autorstwana 21 listopada 2020

Nienawidzę horrorów. Za psychologicznymi thrillerami też nie przepadam. Życie wystarczająco przypomina czasem jedno i drugie zmiksowane w blenderze wydarzeń. Brakuje mi czasu na seriale, a do kina chodzę na komedie oraz śmieszne bajki, które nie mają nic wspólnego z księżniczkami. 

Za bardzo biorę do serca historie, emocje aktorów, ich przeżycia i zrządzenia losu. Płaczę prawie przy każdym filmie – nawet przy Harrym Potterze, nie mówiąc już o komediach romantycznych. Wypadam z realności w świat dzieła sztuki i bardzo ciężko jest mi powrócić do normalności. 

Piszę ten tekst o 5:32, bo całą noc oglądałam serial i teraz nie umiem zamknąć oczu. Psychologiczny thriller “Call Center” (tytuł oryginalny Колл Центр) dopadł mnie w momencie, gdyż już zbierałam się do łóżka. 

Moskwa. Wieżowiec. Na 12. piętrze znajduje się biuro Call Center „Sklep internetowy dla dorosłych”. Rano, po przyjściu do pracy, dwanaście osób zostaje uwięzionych w biurze. Dowiadują się, że w pomieszczeniu jest bomba. Spod sufitu lecą dwa głosy przekształcone techniczne, przedstawiające się jako Tata i Mama. Grożą wysadzeniem bomby w dowolnym momencie, o ile zakładnicy nie zastosują się do ich instrukcji. W trakcie oczekiwania pracownicy doświadczają absolutnej mocy niewidzialnych sadystów, a Tata i Mama odkrywają również wszystkie brudne szczegóły życia swoich “dzieci”.

Dość typowe ułożenie fabuły, jak na ten gatunek, prawda? Główny antagonista, który tworzy i ogląda własny “serial”. Aż dwa trójkąty miłosne, z czego jeden LGBT+. Dwoje dzieci na krawędzi życia. Dwie osoby, które przeżyły doświadczenie związane z wojną i terrorem. Jedna psychopatka, która ma halucynację i wsdzędzie widzi ślimaki. Coś pięknego na całą noc, by płakać co chwilę. 

Jednak po obejrzeniu zrozumiałam, że nie boję się tego, co widziałam w serialu. Nie przeraża mnie za bardzo krew, wymyślony sadysta, terroryści czy wojna. (Pająków nie bierzemy pod uwagę, bo naprawdę są bardzo creepy). Są to rzeczy bardzo odległe i nie wydają się już realne, szczególnie w rzeczywistości zimnego Krakowa. 

Codzienne życie nie stawia Cię przed wyborem, od którego zależy istnienie innych. Lęki są o wiele bardziej rutynowe i nie nadają się do ekranizacji: boimy się, że nas złapie kontroler bez biletu w tramwaju, boimy się zagadać o podwyżkę do szefa, boimy się powiedzieć “nie” czy opowiedzieć najbliższym prawdę o sobie. Ja boję się nie zrobić wystarczająco dużo, boję się, że braknie mi sił. Ania boi się przytyć i nie zmieścić się w poszewce na kołdrę. Marcin boi się skończyć pod płotem bez pieniędzy, ale też zgnić w obrzydliwej pracy, ulegając szelestowi banknotów. Gabi straszy perspektywa wytrwałego dążenia do sukcesu, zdobycia punktów na samokształceniu, a potem wyjście przed rozmówcami na poziomie rozwoju Malika Montany.

W kryzysowych sytuacjach jeszcze gorzej – każda najgorsza cecha psychiki urasta z pchły w pterodaktyla i ryzykuje odgryźć Ci co najmniej nogę. Strach i lęk zatapiają świadomość, nie pozwalają nawet ruszyć palcem, by cokolwiek zrobić. Nawet jak mamy powiedziane coś pięknego i motywującego. Powiem wbrew popularnej opinii, ale wszystkie wskazówki w stylu: „dbaj o siebie”,” bądź silny”, „rozwiązuj problemy”, „znajdź czas na refleksję”, ”czytaj mądre książki”, “jedz owsiankę rano”, “nie pal” — po prostu nie działają. Nie za bardzo rozumiemy, jak to zrobić i nie zawsze zdajemy sobie sprawę z głębi tego, co dzieje się w naszej głowie. Myślimy, że jak wszyscy mają słabo, to prawdopodobnie jest to na porządku dziennym. Problem w tym, że każdy ma swoją bańkę. Dopóki żyjesz otoczony osobami, którzy uważają Bayer Full za najwybitniejszą polską muzykę, nie jesteś w stanie dostrzec wartości Kultu czy Turnau. Tak samo z życiem – dopóki widzisz tylko lęk przed przyszłością i tysięczny raz powiedziane “muru głową nie przebijesz”, to nie uwierzysz, że skutki mogą nie być aż tak straszne. 

Mam jeden sposób na takie lęki. Biorę kartkę i na niej wypisuję swoje największe lęki i wątpliwości. Co jeśli wywalą mnie z pracy, nie znajdę stypendium na magisterkę czy wyniki badań pokażą pogorszenie stanu zdrowia. Odkreślam kolumnę i piszę “worst case scenario”. Zostanę bez pieniędzy do przeżycia i będę miała tylko miesiąc na znalezienie nowej pracy. Nie wyjadę z Polski. Będzie to oznaczało, że terapia nie działa. Odkreślone. Trzecia kolumna i pytanie: a jak będę mogła poprawić sytuację? Świat chyba się tak nie zawali. Będę mogła napisać do przyjaciół o pomoc w znalezieniu pracy, spędzić jeszcze rok w poszukiwaniach czy zmienić terapię. Jednak osobno wypisane plusy pokazują co najmniej kilkadziesiąt możliwości i benefitów, które zyskam, jeśli jednak spróbuję i sprawa pójdzie po mojej myśli. 

Zapisane na papierze lęki już nie straszą tak bardzo. W naszej wyobraźni cierpimy o wiele częściej niż w życiu rzeczywistym. Nie tak ciężko pisać nowy tekst, mając kilka słów, a nie czystą kartkę papieru. Nie tak strasznie rezygnować z czegoś, co wydawałoby się niezbędne, jak mandarynki na święta, jeśli wiesz, jakie będą konsekwencje. Dzieje się tak, ponieważ dla mózgu najstraszniejszą rzeczą jest niepewność. Napisane wszystko staje się jaśniejsze i prostsze. A pod pełnym patosu pawim ogonem znajduje się zwykła dupa z kurczaka i żadnych popisów.

Sandra Soldatowa


Kontynuuj przeglądanie

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close