Robert Makłowicz o „paragonach grozy”
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 27 czerwca 2021
„Jeśli ktoś myśli, że zje rybę z frytkami za 10 zł, to się po prostu myli”
Dzielenie się z innymi zdjęciami paragonów i wymienianie doświadczeń co do wysokich cen posiłków stało się ostatnio popularnym trendem internetowym. Do zjawiska „paragonów grozy” postanowił odnieść się znany krytyk kulinarny Robert Makłowicz. Co zaskakujące, publicysta nie wyraził zdziwienia występowaniem mrożonych ryb w smażalniach oraz faktem, że większość z nich nie pochodzi z Bałtyku, a z norweskich wód.
„Ryby stały się towarem luksusowym, zwłaszcza te świeże” – stwierdził Robert Makłowicz w rozmowie z money.pl. Swoje przekonania krytyk popierał argumentami na temat specyfiki morza Bałtyckiego, które jest przełowione, stosunkowo niewielkie i mało słone. Z tego względu zdecydowana większość ryb oferowanych przez tamtejsze smażalnie nie pochodzi z Bałtyku. Ponadto występujące w nim gatunki, takie jak flądra, są często za małe aby wystarczyć na porcję dla jednej osoby. Zdaniem publicysty paradoksalnie najgorszym czasem na zjedzenie tam świeżej ryby jest sezon letni, a najlepszym okres zimowy, kiedy zwierząt tych jest więcej, a ludzi zdecydowanie mniej. Makłowicz przyznał również, że problem przełowienia dotyka już całej planety, co przyczynia się do wzrostu cen świeżego towaru.
Krytyk zaznaczył, że nad polskim morzem można jeszcze spotkać doskonałe restauracje, które podpisują umowy z lokalnymi rybakami i nierzadko posiadają oznaczenia takie jak „Pomorskie Prestige”. Jednak nie są one tak oblegane przez turystów, a ich znalezienie wymaga minimalnych chęci. „Jeśli idziemy w kąpielówkach do smażalni i chcemy zjeść coś z plastikowego talerza, to nie spodziewajmy się cudów. Świeże ryby to od jakiegoś czasu nie jest już masowy produkt, niestety”. W kontekście ostatnio zauważalnego niezadowolenia ze strony klientów Makłowicz stwierdził, że dziwi go zachowanie ludzi, którzy narzekają na mrożoną rybę w restauracji. „A jaką mieli podać? Skąd oni wezmą miliony fląder z Bałtyku?”. Publicysta przyznał jednak, że jeśli bar celowo wprowadza w błąd, deklarując świeżość swoich produktów, to w pełni popiera niezadowolenie klientów.
Makłowicz odniósł się również do problemu wysokich cen. „Ryby są po prostu drogie” – stwierdził. Swoje zdanie uargumentował brakiem ludzi do pracy w gastronomii, pędzącą inflacją oraz ciężkim rokiem dla branży gastronomicznej. „Ja nie żałuję pieniędzy na jedzenie, pod warunkiem, że nikt mnie nie oszukuje. Najgorsze jest to, jeśli coś niezasłużenie tyle kosztuje”.
Przygotowała: Kaja Ożga
Źródło: money.pl