Festiwal w obliczu pandemii
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 26 stycznia 2021
W czasach pandemii niełatwo jest coś zorganizować. Choć pewnie przypominać nikomu nie trzeba, koronawirus szaleje w Polsce już prawie rok. Rok, przez który pewnie wszyscy zdążyliśmy się kompletnie wynudzić.
Lato zostanie jednak uratowane, a wszystko za sprawą festiwali muzycznych, które chyba dla większości z nas są nieodłączną częścią wakacji. Co prawda Pol’and’Rock dostępny będzie tylko online, już drugi rok z rzędu, a i jak do końca będzie wyglądał Open’er też nie wiemy. Warto jednak zwrócić uwagę na festiwal, który przyjął hybrydową formę w 2020 roku i taką pozostawia również na tegoroczną edycję. Mam na myśli oczywiście festiwal CieszFanów, który odbywa się stacjonarnie i online zarazem.
Organizatorzy rockowego CieszFanów Festiwal chcą przyjąć minimum 2000 festiwalowiczów “pod namioty”, a jeszcze więcej online. Oglądać i słuchać jest czego, bo ogłoszono całkiem ciekawą listę. Przede wszystkim jedyny i niepowtarzalny Kazik ze swoją nową płytą, która zrobiła niemałe zamieszanie i to paradoksalnie nie tylko w muzycznym świecie, choć o tym przypominać nikomu chyba nie trzeba. Wystąpi także punkowa legenda The Analogs oraz zespół Lej Mi Pół, o którym organizatorzy mówią, że jest uwielbiany przez zbuntowaną młodzież. Słuchaczom, którzy niekoniecznie przepadają za mocniejszym brzmieniem, ale również chcieliby wziąć udział w festiwalu, do gustu być może przypadnie cieszanowski wokalista reggae Boleo & Follow The Riddim. Uwagę warto zwrócić także na przegląd kapel, bo być może pojawi się tam jakiś ciekawy zespół, który zostanie z nami na dłużej. Festiwal ma odbyć się w dniach 19-21 sierpnia na kąpielisku Wędrowiec w Cieszanowie, co dodatkowo doda letniego klimatu.
Niestety pod tym względem Polska to nie Nowa Zelandia. Nowozelandczycy mogli normalnie uczestniczyć chociażby w festiwalu Rhythm and Vines, podczas którego nie musieli posiadać maseczek ochronnych ani utrzymywać bezpiecznego dystansu. Z kolei w Polsce ponad 200 tysięcy osób jest zakażonych koronawirusem. Wygląda na to, że na prawdziwy koncert czy festiwal, taki jaki pamiętamy z poprzednich lat, udać się będziemy mogli nie szybciej niż dopiero w przyszłym roku, a kto wie czy nie później. W końcu niewielu z nas wyobraża sobie np. Pol’and’Rock bez pogo, które oczywiście aktualnie jest niemożliwe z powodu obostrzeń. To potwornie dziwny moment koncertu, podczas którego paradoksalnie zawrzeć można nowe znajomości, a w dodatku idealnie oddaje klimat prawdziwego (jeszcze kiedyś) Woodstocka – wolność ducha, więzi ze wszystkimi festiwalowiczami. Mimo braku niektórych znanych nam komponentów koncertu, nie warto rezygnować z wydarzeń muzycznych. Może się okazać, że będzie to dla nas wielka szansa, aby kulturę festiwalową oprzeć na faktycznym słuchaniu muzyki, bo to właśnie na niej skupimy się w pełni, kiedy wyłączymy resztę elementów. W obecnych czasach wszyscy zasługują na wsparcie, nie wyłączając naszych ulubionych artystów. Być może kiedy już wszystko, naprawdę wszystko, wróci do normy, zorganizują nam show, jakiego jeszcze nie było. A wtedy to nawet Nowozelandczycy będą mogli się schować!
Paulina Massopust