Co dobrego dają nam wydarzenia online?
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 11 grudnia 2020
Pandemia kompletnie zniszczyła tegoroczną kulturę. Przede wszystkim widać to na przykładzie kin i festiwali filmowych, które musiały zmienić swoją formułę i albo przenieść termin na przyszły rok, albo przenieść się do Internetu. Dzięki takim wydarzeniom ludzie mają możliwość jakiegokolwiek uczestniczenia w kulturze. A co jest w nich takiego fajnego, że warto się nimi zainteresować?
Pandemia koronawirusa zatrzymała rozwój kultury filmowej, co przejawia się przenoszeniem kolejnych filmów na przyszły rok i ogromnym wzrostem popularności serwisów streamingowych. Jednakże pomimo ogromnej ilości nowych seriali (głównie) wrzucanych na streamingi to odnoszę wrażenie, że ludzie wolą chodzić do (teraz zamkniętych) kin (oczywiście przy zachowaniu wszystkich obostrzeń). Żaden Netflix ani HBO Go nigdy nie będzie w stanie zastąpić tego specyficznego uczucia, które towarzyszy, przynajmniej mi, w wyjściu do kina i siedzeniu przez dwie godziny w zaciemnionej sali.
Pomimo wielu różnych niedogodności, organizatorzy kilku różnych festiwali filmowych wzięli sobie za cel zorganizowanie w innej formie swoich „dzieci”. I tak na przestrzeni prawie całego roku mogliśmy w domowym zaciszu napawać się dziełami filmowymi prezentowanymi w ramach Krakowskiego Festiwalu Filmowego, Docs Against Gravity, Nowych Horyzontów, Festiwalu Pięć Smaków, czy jeszcze trwającego do 14 grudnia SPLATFilmFestu. A w grudniu będziemy mieli jeszcze kilka innych festiwali filmowych, których nigdy za dużo. Dzięki nim widzowie, za odpowiednią opłatą za karnet albo pojedynczy dostęp do jednego filmu, mają możliwość zobaczenia różnorodnych dzieł, których nie uświadczy się na dużym ekranie.
Plusem tego rodzaju wydarzeń jest to, że nie mają one ograniczeń w ilości osób uczestniczących na pojedynczych pokazach. Przynajmniej ja uczestniczyłam w takich festiwalach, które nie miały ograniczeń podczas seansów zaczynających się o konkretnej godzinie. Kto miał ochotę, to kupował bilet internetowy i wbijał na film, który chciał zobaczyć. Jedynym problemem może być tutaj przepuszczalność serwerów i ewentualnych problemów z Internetem, które mogą utrudniać odbiór poszczególnych dzieł. Inną kwestią są odgórnie narzucone godziny seansów, przez co człowiek musi dostosować swój rozkład dnia, aby zobaczyć pożądane dzieło. Bardzo dobrze zorganizował to SPLATFilmFest, który wrzucił ponad 50 filmów długo- i krótkometrażowych na swoją platformę vod bez ustalania konkretnych godzin. Dzięki temu widzowie mogą o dowolnej porze dnia i nocy oglądać filmy z pogranicza horroru i science-fiction.
Największą zaletą chyba jest jednak to, że odpadają wszelkie koszty dojazdowo-bytowe. Jedynie trzeba zapłacić za dostęp do filmów i Internetu. Dzięki siedzeniu pod kocykiem, z herbatką/kawką/jakimkolwiek innym napojem możemy w domowym zaciszu doświadczać różnego rodzaju kina. Jest to idealne rozwiązanie dla osób, które nie mogły brać udziału w poprzednich edycjach poszczególnych festiwali, bo na przykład mieli za daleko i nie byli w stanie załatwić sobie noclegu i wyżywienia. Jedynym możliwym problemem może być konieczne posiadanie polskiego IP, aby móc w pełni korzystać z danych treści.
Podsumowując, wydarzenia online stały się nowym rodzajem dostępu do kultury. Czy w przyszłości będą równie popularne, jak są teraz? Czas pokaże. Jednakże są one pewną alternatywą dla wydarzeń stacjonarnych, których nigdy nie będzie się dało zastąpić żadną onlinową formą. Może kiedyś na przykład festiwale filmowe czy spotkania z autorami książek będą przeprowadzane w obu formach, tak, aby spróbować dogodzić każdemu? Pożyjemy, zobaczymy.
Tekst: Iwona Dominiec