Zawsze zaczyna się niewinnie – czyli toksyczna relacja z narkotykami
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 21 listopada 2020
W dzisiejszym świecie wiedza o uzależnieniach jest nadal bardzo znikoma. Wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak duży jest odsetek ludzi w ich otoczeniu, którzy zmagają się z tą stale postępującą chorobą. Ważne jest, by jak najszybciej podjąć leczenie, aby uratować życie.
Nie ulega wątpliwości, że wraz z upływem czasu coraz więcej młodych ludzi sięga po narkotyczne substancje odurzające. Powoduje to nie tylko uzależnienie fizyczne, ale i psychiczne. Osoba uzależniona od narkotyków odczuwa stałą i coraz większą potrzebę ich przyjmowania, mając wrażenie, że tylko to może pomóc jej w normalnym funkcjonowaniu. Prawda jest jednak inna. Osobie uzależnionej można pomóc, jednak jest to bardzo trudny, długi i niekiedy bolesny proces.
Mateusz ma dwadzieścia lat. Od dwóch lat może nazwać siebie całkowicie czystym od jakichkolwiek substancji psychoaktywnych, jednak droga do takiego stanu była pełna niepowodzeń, wzlotów, upadków i wielu wyrzeczeń. Początkowo zaczęło się niewinnie. Jak wspomina Mateusz, w wieku 14 lat z czystej ciekawości zapalił swoją pierwszą marihuanę. Wydawać by się mogło, że to epizod jednorazowy, w końcu tyle młodych ludzi próbowało. Jednak w tym przypadku nie było tak kolorowo. Mateuszowi efekt jaki wywoływała marihuana bardzo się podobał. Czuł spokój, radość i całkowite rozluźnienie. Stopniowo zwiększał dawki, co spowodowało, że w jednym tygodniu był w stanie wypalić nawet do 10 gram tej substancji. Zapytany, skąd brał na to pieniądze, ze spokojem stwierdzał, że były to kwoty zaoszczędzone z imprez rodzinnych, które dostał na urodziny, imieniny, święta lub zarobił, wyprowadzając psy. To nie był jednak koniec niebezpiecznej relacji z narkotykami, a raczej niezbyt miłe wejście w świat upadku.
Półtora roku później marihuana nie była już wystarczająca. Zatem następnym krokiem była amfetamina. Ci sami ludzie, którzy pokazali mu świat palenia, pokazali mu również świat tej pobudzającej substancji. „Zaczęło się dosyć niewinnie” – wspomina Mateusz. Początkowo uznawał to za samą zabawę, za odwrócenie się od szarej rzeczywistości, jaka otaczała jego codzienny świat. Była to też ucieczka od przykrych doświadczeń rodzinnych, jakim był między innymi rozwód matki i ojczyma, który znacznie wpłynął na funkcjonowanie jego rodziny. Jak twierdzi, wszyscy przestali się nim interesować, nikogo nie obchodziły jego uczucia, co spowodowało, że zaczął popadać w bardzo duży narcyzm i egoizm. „Robiłem, co chciałem, i miałem gdzieś wszystkich dookoła”. Dlatego też zaczął obracać się w towarzystwie osób z takim samym podejściem do życia i samych siebie. Zaczął zażywać coraz więcej substancji. Próbował leków z grupy benzodiazepin, kodeiny czy opioidów typu tramadol. Wszystko po to, by zaspokoić głód narkotykowy, który dopadał go w wielu ciężkich momentach. Minęły dwa długie lata wyniszczania organizmu. Wymiotował krwią i był tak osłabiony, że nie mógł wstać z łóżka. „Nic nie jadłem, chciałem tylko narkotyków”.
W pewnym momencie udało mu się całkowicie zaprzestać zażywania substancji psychoaktywnych. Przestał brać na dwa miesiące. Jego organizm był tak wyniszczony, że stracił bardzo dużo mięśni i masy. Schudł ponad 10 kilogramów. Po tym czasie powrócił głód narkotykowy. Był tak wielki, że spowodował poważną kłótnię rodzinną i na oczach własnej matki próbował popełnić samobójstwo. W szpitalu lekarze odratowali go, ale jak Mateusz opowiada, nadal ma na szyi niewielką bliznę po tym incydencie. „Po tej sytuacji zacząłem postrzegać siebie jako człowieka, nie jako śmiecia, za którego miałem siebie wcześniej”. Paradoksalnie zamiast wyjść z uzależnienia, uznał, że powinien spróbować narkotyków z „wyższej półki”. Amfetaminę zastąpiła metamfetamina. Dawała o wiele większe pobudzenie, euforię i znacznie podwyższała libido. Mateusz, nie wstydząc się swojej przeszłości, opowiada, że było to powodem, dla którego zażywał dostępną wówczas bez recepty Viagrę. Substancji nadal było mało. Zaczął próbować MDMA, znanego jako ecstasy, jednak po jakimś czasie nie powodowało to u niego tak satysfakcjonującego stanu jak metamfetamina. „Po prostu mogłem po tym spokojnie spać”. Ponownie zaczął stale zwiększać dawki i łączyć je z alkoholem. „Zdecydowanie to cud, że jeszcze żyję” Przyznał Mateusz.
W listopadzie 2018 rozpoczął się pierwszy krok w jego leczeniu. Trafił do szpitala psychiatrycznego w Łodzi na ulicy Aleksandrowskiej na dziewięciodniową detoksykację. Przez pierwsze trzy dni dostawał bardzo silne leki nasenne, które miały spowodować uspokojenie, bo jego stan nie pozwalał na jakiekolwiek wyciszenie. Ciągłe kroplówki dostarczały dużych dawek magnezu, potasu i elektrolitów. Jego ciało zaczęło funkcjonować w miarę normalnie. „Nigdy wcześniej nie byłem tak trzeźwy jak wtedy”. Nadal jednak nie mógł spać, popadł w zaburzenia paranoidalne, miał wrażenie, że stale jest obserwowany przez obcy byt.
Z początku nie chciał uczęszczać na terapię grupową. Postanowił, że po prostu sam, na własną rękę, raz na zawsze odetnie się od jakichkolwiek substancji psychoaktywnych. Wobec tego zaraz po detoksie trafił do ośrodka MONAR w Ozorkowie. Leczono tam pracą. Pacjenci gotowali, sprzątali, wykonywali wszelkie naprawy, opiekowali się zwierzętami na terenie ośrodka. Oprócz tego wprowadzono intensywne treningi biegowe i siłowe. Nadal jednak Mateusz czuł się tam źle. Otaczało go duże grono narkomanów, od którego zdecydowanie chciał się odciąć.
Po powrocie z ośrodka skasował wszystkie media społecznościowe. Zniknął z internetu. Miał być to kolejny krok to zerwania relacji ze światem narkotyków. Zapytany, czy głód i nawroty pojawiały się, odpowiedział, że doświadczał ich w każdej stresowej czy niekomfortowej sytuacji. Początkowo jego sposobem na radzenie sobie z tym było palenie papierosów. Później przyszła pora na intensywne treningi, aż w końcu udało mu się osiągnąć stan, w którym samodzielnie wyciszał umysł, co przynosiło pożądane efekty. „Powoli zaczynałem dostrzegać błędy mojego życia. Nauczyłem się myśleć zdrowo i przede wszystkim trzeźwo”.
Mateusz jest obecnie czysty od jakichkolwiek substancji przez dwa pełne lata. Ma zamiar pójść na studia i ułożyć sobie szczęśliwe życie z dala od jakichkolwiek demonów w postaci narkotyków. Pragnie również przekazać innym wiadomość:
„Jeżeli ktoś zaproponuje Wam cokolwiek negatywnie wpływającego na Wasz organizm, psychikę i życie, uciekajcie od tego, póki macie na to czas. Nie bójcie się mówić NIE, Wasze życie jest najważniejsze i to Wy je w pełni kontrolujecie, dlatego dbajcie o nie, bo macie tylko jedno.”
Laura Lewandowska