Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Spowici mgłą – Interpol w Klubie Studio

Autorstwana 12 czerwca 2023

6 czerwca zespół Interpol zawitał do Krakowa. Grupa z Nowego Jorku funkcjonująca na rynku muzycznym oficjalnie od 1997 roku wystąpiła w Klubie Studio. Kluczowi przedstawiciele niezależnego rocka XXI wieku i tak zwanego postpunkowego odrodzenia zagrali w Polsce dwa koncerty promowane przez Alter Art w ramach Summer European Tour 2023.

Interpol często porównywany jest do takich grup jak Joy Division, The Chameleons czy Echo & the Bunnymen ze względu na rytmiczność i zharmonizowane brzmienie gitar. Ich debiutancka płyta Turn On the Bright Lights (2002) zajęła 10. miejsce wśród najlepszych albumów roku magazynu „New Musical Express” i do dziś pozostaje jednym z ich najważniejszych osiągnięć. W jego główny skład wchodzą Paul Banks, Daniel Kessler i Sam Fogarino, którzy na czas koncertów wspierani są przez Brandona Curtisa oraz Brada Truaxa.

Podczas krakowskiego wydarzenia pojawiły się utwory ze wszystkich 7-miu wydanych dotychczas albumów, dlatego każdy uczestnik mógł poczuć się usatysfakcjonowany (co w szczególności było to widoczne, gdy grane były piosenki ze starszych krążków). Występ grupy od początku był skromny – nie poprzedzał go żaden support, muzycy bez fanfar weszli na scenę i bez zbędnych słów dali widzom to, czego oczekiwali. Pomiędzy utworami niewiele było też kontaktu z publicznością; jedyną jego formą było przedstawianie poszczególnych członków zespołu czy ewentualne zapowiadanie kolejnych utworów. Mimo to mam wrażenie, że ta forma sprawdziła się w przypadku tego konkretnego wydarzenia. Na takie koncerty nie chodzi się przecież dla świateł, efektów czy muzycznej wirtuozerii, o którą trudno w przypadku prezentowanego przez nich jednostajnego grania. Było się tam dla specyficznego doświadczenia, emocjonalnego stanu, który żal byłoby przerywać czy niszczyć niepotrzebnymi dodatkami.

Sami artyści przez większość występu wydawali się anonimowi. Choć widziało się ich ciała na scenie, tak naprawdę tworzyli wrażenie czegoś nierealistycznego i magicznego. Uczucie to potęgował wszechobecny dym wypuszczany ze sceny, mgła, która w połączeniu ze strugami świateł reflektorów sprawiała, że muzycy stawali się jedynie niepozornymi cieniami, konturami przypominającymi ludźmi. To zachwycające jak całość rezonowała z tworzonymi przez nich dźwiękami, które, mimo że tempem ulegały zmianie, pozostawały w hipnotyzującym, a w wyniku tego momentami również sennym klimacie. Spodobało mi się także, jak bijące ze sceny czerwone światło reflektorów w oczywisty sposób nawiązywało do okładki wspomnianego już pierwszego albumu grupy. Prosty, oczywisty wręcz gest, a znaczący i przenoszący znajdującą się w klubie widownię do zupełnie odrębnego, „Interpolowego” świata.

Choć muzycy w trakcie koncertu zagrali aż 19 utworów, czas upłynął w mgnieniu oka. Niezauważalnie, bezpowrotnie, ale w jakże kojący sposób. Nie można zaprzeczyć, że było oszczędnie w środkach, tak jak i dyskretnie czy spokojnie jest w samej ich muzyce. Niemniej, jest w tym stylu wiele uroku, a Interpol swoim występem potwierdził status kluczowej grupy dla niezależnej sceny rockowej.

Paulina Gandor (Tu Nosferatu)


Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close