Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Songi Teatru STU – spektakl wyjątkowy, ale różnorodny w odbiorze

Autorstwana 3 kwietnia 2022

Krakowski Teatr STU to bez wątpienia jedna z tych instytucji kultury, do której możemy się udać, nie martwiąc się o niezapomniane wrażenia. W sobotę 27 marca miałam okazję odwiedzić to miejsce i zobaczyć premierę długo wyczekiwanego spektaklu Songi Teatru STU w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego. Wydarzenie było tym bardziej znaczące, że kończyło obchody 56-lecia instytucji, a także miało miejsce w Międzynarodowy Dzień Teatru.

Stwierdzenie, że przedstawienie jest raczej nietypowe, nie mija się z prawdą. Nie mamy tutaj do czynienia z klasyczną fabułą, a raczej obserwujemy fragmenty wybranych przez reżysera spektakli, które w teatrze wystawiono w ciągu ostatnich 50-ciu lat. Czego można było spodziewać się po samym tytule? Najważniejszą rolę gra tu muzyka, jednakże nie podkreślając również starannie dopracowanej choreografii skrzywdziłabym twórców. Widzimy zatem najpiękniejsze sceny z między innymi takich spektakli jak Exodus, Wiedźmy, Szalona Lokomotywa, Hamlet czy Biesy. Aktorzy ubrani są w stroje nawiązujące do różnorodnych sztuk, a wybór scen został na tyle przemyślany, że domyślenie się, która kreacja odnosi się do jakiej sztuki nie stanowi problemu nawet dla laika. Minimalistyczna scenografia i precyzyjna gra świateł nie pozostawia żadnego pola do krytyki.

Mimo że sztuka trwała stosunkowo długo, nie było momentu, w którym odczułabym większe znużenie. Grupa ośmiu aktorów z pełnym zaangażowaniem wykonuje rozbudowane choreografie stworzone indywidualnie do każdej z piosenek. Z kolei wielogłosowa warstwa muzyczna to aspekt, który zasługuje tutaj na największe owacje. Każdy z utworów stanowi spójną całość, a fragmenty sztuk w zgrabny sposób nawiązują do siebie nawzajem, co czyni Songi dziełem uporządkowanym, a widz nie gubi się w trakcie i nie rozkojarza. W drugiej połowie spektaklu pojawiają się również elementy fabuły, co w moim odczuciu nieco ubarwia spektakl, a widz zostaje zapoznany z kultowymi fragmentami Hamleta, Biesów czy Wiedźm w mistrzowskim wykonaniu.

Zdaję sobie natomiast sprawę z tego, że mój odbiór spektaklu jako młodej, dopiero szkolącej się pasjonatki teatru był nieco odmienny niż wielu osób na sali. Widownia wypełniona była cenionymi ludźmi kultury, spośród których część miała okazję pracować przy przywoływanych podczas wydarzenia spektaklach kilkadziesiąt lat wcześniej. Co jakiś czas, gdy na rzutniku wyświetlała się czarno-biała fotografia osób, których sama nie mogłam skojarzyć, zza siebie słyszałam chociażby: „Jacy byliśmy młodzi” czy „Popatrz, to ty”, co było naprawdę poruszające.

Trybut dla najlepszych spektakli Teatru STU był zatem dla mnie przyjemnym, rozwijającym doświadczeniem, czy też wskazówką, na jaką sztukę należy się wybrać, a dla wielu obecnych raczej pięknym wydarzeniem, hołdującym wspomnieniom i latom ciężkiej pracy. Niemniej jednak jeśli tylko teatr pasjonuje Was choć trochę, porywającej fabuły nie uważacie za czynnik konieczny i macie ochotę odrobinę przenieść się w czasie, przeżywając piękny, kulturalny wieczór, to zdecydowanie zachęcam do wybrania się właśnie na tę sztukę.

Anna Radosińska


Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close