Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Jestem starym dziadem radia

Autorstwana 11 czerwca 2022

Parę dni temu odbyła się gala nagród w naszym szanownym radiu i byłem nominowany w kategorii artykułów na stronie. Nie wygrałem, ba, nawet mnie tam nie było z uwagi na zobowiązania uczelniane (jakie mądre słowa). Jednak pocztą pantoflową dowiedziałem się o tym, że jestem drugą osobą pod względem liczby artykułów na stronie. Napisałem ich już 43 (ten jest czterdziesty i czwarty). Dodatkowo nie tak dawno dowiedziałem się, że znajduję się w czołówce ludzi z najdłuższym stażem w radiu. Kończę czwarty rok działalności.

Doszedłem do wniosku, że jestem starym dziadem tego radia i że zrobiło się nostalgicznie i ponieważ jest to ostatni artykuł przed sesją to pozwólcie, że opiszę krótko moje perypetie radiowe. 

W liceum robiłem w radiowęźle szkolnym. Nic wielkiego, puszczaliśmy muzykę i przesiadywaliśmy na przerwach w kanciapie ze sprzętem, ale lubiłem to i przez wakacje brakowało mi konsolety. Gdy przyjechałem na studia, to o radiu dowiedziałem się z Forum Ujotum, spotkania z dziennikarzami RMF. Na pierwszy casting z rynku głównego przyszedłem na WZiKS z buta, bo nie ogarniałem tramwajów.

Prowadziłem z moim kumplem z roku audycję muzyczną. We wtorki o 22:00, Nagi lunch. Myśleliśmy, że mamy podobne gusta i flow, natomiast nie była to prawda. Szybko zaczęliśmy się bawić różnicą naszych charakterów i stylów, wychodziło to raz lepiej raz gorzej, ale za każdym razem dawało satysfakcję.

Postanowiłem dołączyć dodatkowo do poranków. Natomiast jedynym pasującym dla mnie terminem była środa. Tak, prowadziłem poranki tuż po nocnej audycji. Nie polecam nikomu, solidnie wyniszcza. Choć poranki to chyba najprzyjemniejsza forma pracy w radiu i pozdrawiam wszystkich, którzy je robią. Nigdy nie zapomnę analizowania newsa o człowieku, który zbudował dom z futer niedźwiedzia, czy opowiadania o korkach, mimo że nigdy za kółkiem nie byłem.

Zacząłem na drugim roku solowy projekt: ReAnimowany. Audycja o animacjach, gdyż myślałem, że się na tym znam i że będzie to motywacja do dalszego poznawania tematu. Rzeczywistość zweryfikowała prawdę i miałem poczucie powtarzania się i wypalenia przy trzecim sezonie.

Pandemia ogółem zabiła sporo projektów, bo wtedy przestałem tworzyć Nagi Lunch i doszczętnie wypaliłem się z Reanimowanym. Wtedy też dowiedziałem się o redakcji online i pomyślałem, że miejsce by raz na kwartał coś napisać będzie miłe. Dowiedziałem się, że istnieje coś takiego jak grafik i rubryka jest raz na tydzień. Jakimś cudem podołałem i o ile nie pokonała mnie choroba lub PKP, to zachowałem regularność, i jeśli ktoś lubi czytać co sobotę moje wypociny to bardzo mi miło.

Pierwszy tekst na stronę to była recenzja Blood of Zeus. To był jedyny raz, kiedy obejrzałem coś z myślą by napisać recenzję, reszta artykułów wynikała z mojego gustu i tego, co oglądam dla siebie. Pewnie dlatego tamta recenzja była tak surowa. Pisałem prawie zawsze o popkulturze, ale był jeden wyjątek, raz w przypływie melancholii (i wina), napisałem filozoficzno-artystyczny tekst o sensie pisania (dla ciekawskich Zdecydowanie za długi tekst o tym, dlaczego Fellini miał rację).

Jeśli ktoś czyta moje teksty regularnie zauważył, że nie daję ocen liczbowych, a wręcz się z tej praktyki nabijam. Wielu krytyków takie decyzje usprawiedliwia górnolotnymi celami, jak niesprowadzanie długiego tekstu do liczby. W moim przypadku powód jest prosty: nie umiem i nie rozumiem trochę ocen. Bo gdy daję siedem, to co to znaczy? Dodatkowo myślenie o tym mnie stresuje, bo siedzę przy dziele kultury i myślę: „o, to mi się nie podobało, ocena w dół, a to fajne, o pół w górę”. Mam serwisy gdzie oceniam, ale tam jakoś wypracowałem swoje systemy, a w recenzji bym nie potrafił.

Aktualnie moja praca w radiu to pisanie i praca serwisanta. Tu jedynie mogę powiedzieć, że jestem najgorszym serwisantem w historii. Jako dowód: kiedyś pomieszały mi się klipy na newsach przedświątecznych i dowiedzieliśmy się z nich, że wysoka cena karpia to wina rosyjskich służb i KGB.

Czasami żartuję, że w radiu robiłem wszystko, choć to nie do końca prawda (pozdrawiam dział PR i IT). Lubię tę robotę i na razie nigdzie się nie wybieram, chcę pozdrowić wszystkich, których spotkałem, zarówno starą gwardię, jak i młode wilki. Plus podziękować Joannie Raj, która przez ten śmietnik zwany moimi tekstami musiała się przekopać. Miłej sesji…

Autor: Stankiewicz Szymon

 

Od redaktora: To ja dziękuję, bo ktoś musi pisać, żebym ja mogła te 44 teksty opublikować! Jeśli myślicie sobie, że nikt Was nie czyta, to pamiętajcie – zawsze jest jakiś korektor…

Oznaczono, jako

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close