Jak ukazać patologie w służbie zdrowia, mając ograniczone środki?
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 19 marca 2021
W 2015 roku doszło do tragedii w rumuńskim klubie Colectiv, podczas którego wiele osób zginęło, a część trafiła do szpitala z poparzeniami. Podczas pobytu w szpitalu pacjenci dostali zakażenia szpitalnego, co było powodem ich śmierci. I w tym momencie zaczyna się akcja filmu Kolektyw (dostępny na HBO GO), ukazujący wszystkie patologie i machlojki, jakie dzieją się w rumuńskiej służbie zdrowia.
Omawiany dzisiaj film piętnastego marca dostał dwie nominacje do Oscarów: za Najlepszy Film Międzynarodowy (kiedyś Nieanglojęzyczny) oraz pełnometrażowy Film Dokumentalny. Czy słusznie? W pewnym stopniu tak. Prawdopodobnie dlatego, że porusza ważny temat wyciągania na światło dzienne nieetycznych zajwisk, jakie obserwuje się w instytucjach. Kolektyw pokazuje dziennikarskie śledztwo, które stara się wyjawić wszystkie patologie w rumuńskiej służbie zdrowia. A dzieją się rzeczy naprawdę mocne. Od nepotyzmu i zatrudniania „kółka wzajemnej adoracji” na ważnych szpitalnych pozycjach, poprzez różne formy korupcji, aż po brak jakiegokolwiek poszanowania dla pacjenta i zainteresowania się jego bolączkami.
Ciekawym jest to, że śledztwo dziennikarskie zostało przeprowadzone przez gazetę sportową. W pewien sposób pokazuje to poziom niewydolności całego systemu, w jakim znajduje się obecnie Rumunia. Najbardziej widać to na przykładzie służby zdrowia, która nie jest w stanie odpowiednio zadbać o swoich pacjentów. Winni są wszędzie: personel medyczny (który nie chce zajmować się ludźmi w potrzebie), producenci środków dezynfekujących (liczący tylko na zysk ze sprzedaży, mający w głębokim poważaniu zdrowie ludzkie), czy samo Ministerstwo Zdrowia (będące kompletnie w rozsypce, bez pomysłu, jak dobrze zorganizować pracę na poszczególnych szczeblach). Jest pełno przesłanek, przemawiających za tym, aby podjąć jakiekolwiek działania do usystematyzowania i poprawienia działalności systemu zdrowia, ale nikt nie umie (nie może?) tego zrobić.
Poprzez dość sporą ilość wątków poruszanych w omawianym filmie, traci on pewną siłę przekazu i impet wypowiedzi. Tak, jakby twórcy złapali kilka srok za ogon i nie do końca wiedzieli, co z nimi zrobić, by jakoś wykorzystać wszystkie. Przez dużą ilość informacji rzucanych w czasie 106-ciu minut seansu widz nie jest w stanie jednoznacznie stwierdzić, co było motywem przewodnim całości.
Z tym związana jest kwestia braku myśli przewodniej Kolektywu. Kolejne rzeczy się po prostu dzieją, bez większego związku przyczynowo-skutkowego (widać to zwłaszcza w drugiej połowie filmu) i trudno powiedzieć, co w tym wszystkim było najważniejsze. Pozytywną rzeczą za to jest uświadomienie ludzi, iż śledztwa dziennikarskie są zadaniami karkołomnymi, które czasem ciągną się przez wiele lat i musi zostać zbadana duża ilość informacji.
Nie jest to dzieło nudne (jakby to mogło wynikać z dwu powyższych akapitów), tylko mając dużą ilość materiału twórcy nie byli w stanie wybrać najważniejszej linii narracyjnej, którą możnaby zamknąć we wstępie-rozwinięciu-zakończeniu. Zostały rzucone różnorakie wątki, a po skończonym seansie widz zainteresowany przedstawionym tematem może skorzystać z wyszukiwarki i wyguglować rzeczy, których nie dowiedział się z Kolektywu.
Podsumowując, nie jest to jakiś wybitny dokument, po którym Wasze spojrzenie na świat diametralnie się przekształci. Natomiast jest to jedno z tych dzieł, gdzie w subtelny i nienachalny sposób zwracają uwagę na elementy pojawiające się na całym świecie, ale niewidoczne na pierwszy rzut oka. I w tym leży największa siła Kolektywu – do głosu dochodzą informacje zmieniające daną społeczność. Nie jest to łatwy w odbiorze film, ale jest to ważny głos w dyskusji na temat patologii w (rumuńskiej) służbie zdrowia i tego, co można by zrobić, aby ją uzdrowić.
Ocena: 6/10
Tekst: Iwona Dominiec