Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Historyczny awans!

Autorstwana 1 grudnia 2022

Kiedy w 98. minucie meczu Arabii Saudyjskiej z Meksykiem sędzia zagwizdał po raz ostatni, wydarzyło się coś historycznego. Bar, w którym oglądałem mecz, eksplodował. Ludzie padali sobie w objęcia, śpiewali, klaskali. Arabia przegrała tylko 1:2, dzięki czemu Polska, pomimo porażki z Argentyną 0:2, zagra w 1/8 finałów Mistrzostw Świata. Wychodzimy z grupy po raz pierwszy od 1986 roku. Historia została napisana na naszych oczach.

Łatwo jest się cieszyć w momencie triumfu, a przy porażkach – równie łatwo narzekać. Dlatego ja ponarzekam właśnie teraz, kiedy niewątpliwie osiągnęliśmy historyczny sukces.

Mecz był taki, jak można było się spodziewać po wcześniejszych wyczynach biało-czerwonych podczas gry z Arabią i Meksykiem. Polacy murowali bramkę, a w ofensywie postawili na długie piłki do przodu. Nasze działania zaczepne kończyły się zwykle przejęciem piłki przez Argentynę, ewentualnie paroma sekundami walki Lewandowskiego czy Zielińskiego z grupką defensorów Albicelestes. 

W 39. minucie sędzia podyktował dość kontrowersyjnego karnego dla Argentyny po tym, jak Szczęsny uderzył Messiego w twarz przy interwencji. Do jedenastki podszedł sam poszkodowany, lecz uległ pewnemu siebie Szczęsnemu, który niewątpliwie jest bohaterem fazy grupowej i najbardziej zasłużonym na rzecz awansu biało-czerwonych piłkarzem. Na przerwę obie drużyny schodziły bez bramek.

Piłkę w siatce mogliśmy jednak zobaczyć już w 46. minucie. Po płaskim dośrodkowaniu Moliny gola zdobył Mac Allister, który uderzył po ziemi przy lewym słupku. Rozgrywający świetne zawody Szczęsny był bez szans. Strata bramki nie zmieniła jednak obrazu gry; zresztą tak samo jak kolejne podwyższenie przez Alvareza w 67. minucie, po drużynowej akcji środkiem boiska, na 0:2. Polacy wciąż rozpaczliwie się bronili bez jakiejkolwiek okazji do zagrożenia bramkarzowi Argentyńczyków. 

No i wybronili jedynie dwubramkową porażkę, choć mogło być wyżej. W bramce uwijał się Szczęsny, a napastnikom z Argentyny brakowało dokładności przy wykończeniu. Meksyk nie dał rady strzelić trzeciego gola, do tego Arabia zdobyła bramkę dającą nieco lepszy wizualnie obraz tabeli. Awans wynikał dzięki temu nie z klasyfikacji fair-play, a z bilansu bramkowego. 

Zagraliśmy kiepsko. W ataku nasza reprezentacja nie stworzyła sobie cienia szansy na zwycięstwo, zaś potężna obrona uległa kilkukrotnie pod naporem Argentyńczyków i właściwie tylko ich partactwu oraz umiejętnościom Szczęsnego zawdzięczamy ten historyczny sukces. Nasz środek pola nie istniał. Krychowiak i Bielik wyglądali beznadziejnie. Skrzydła również nie dały nic od siebie, choć widać było, że Zieliński odstaje od kolegów – na plus oczywiście. Osamotniony Lewandowski niewiele mógł zrobić. Zmiany dały tyle co nic. Czy zasłużyliśmy na ten awans? Tak, przemawia za tym statystyka i boisko, ale nie jest to wyznacznikiem naszej siły, a raczej pokazem nieudolności Meksykanów i braku umiejętności Saudyjczyków. 

Koniec końców cieszę się. Można zobaczyć co najmniej jeden mecz więcej na mistrzostwach. Do tego nie straciliśmy całkiem pokolenia Lewandowskiego i ukoronowaliśmy najlepszego piłkarza w historii kraju jakimś sukcesem reprezentacyjnym. Piłkarze z Michniewiczem wyrobili swoje minimum. Dostarczyli emocji, rozbudzając nieco laików oraz ludzi zniechęconych do piłki. Za to należą się im gratulacje. Na wszystko pozostałe –  styl, punkty, technikę i taktykę – spuśćmy zasłonę milczenia. Tak będzie najlepiej.

Jan Woch

Oznaczono, jako

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close