Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


„Był po prostu naszym Rickym”. Recenzja „Pamięć ciała” Alex Marzano-Lesnevich

Autorstwana 1 grudnia 2022

W naturze człowieka leży jakaś nienaturalna fascynacja makabrą (coś o tym wiem, bo moim najczęściej odsłuchiwanym podcastem w tym roku według Spotify Wrapped było Kryminatorium). Na Netflixie jeszcze do niedawna królował niepodzielnie serial o Jeffreyu Dahmerze, a obecnie triumfy święci Wednesday, serial o starszej latorośli z rodziny Addamsów. Jest coś pociągającego w ludzkich dramatach, choć niezupełnie to potrafimy zrozumieć. Jednak, jeżeli tak jak mnie ciekawi Was psychologia przestępstw i lubicie true crime, to Wydawnictwo Czarne przygotowało niesamowitą gratkę.

„Pamięć ciała. Przemoc seksualna, morderstwo i kara” od queerowej osoby autorskiej Alex Marzano-Lesnevich to historia morderstwa sześcioletniego Jeremy’ego Guillory. Zabójstwa dokonał Ricky Langley, który w trakcie procesu wyznał, że mały chłopiec był jego prawdziwą miłością. Alex, pracując w kancelarii, która broniła mordercę, odkrywa akta sądowe, na podstawie których rekonstruuje nie tylko historię zabójstwa, ale też relacje międzyludzkie między bohaterami dramatu. W procesie o zabójstwo nawet matka Jeremy’ego zeznawała na korzyść mordercy. Dlaczego?

To też próba pogodzenia się Alex z własnymi traumami, próba zrozumienia ludzkich motywacji. Osoba autorska, podobnie jak Jeremy, również padła ofiarą nadużyć seksualnych ze strony dorosłych. Jednak ona przeżyła, by móc o niej mówić. Z tego powodu w książce przeplata się teraźniejszość z daleką przeszłością – tą, która należy do narratora i tą, która przypadła w loterii bohaterom narracji. Historia morderstwa nachodzi na historię dzieciństwa i dorosłości Alex, tworząc jednolitą masę, niezmiernie wciągającą. Wątki przeplatają się: raz pogrążamy się w aktach sądowych, by za chwilę powrócić do teraźniejszości osoby autorskiej, a potem do jej dzieciństwa. I choć znamy koniec historii – chłopiec ginie, Ricky trafia za kratki a Alex pisze książkę – to udajemy się w podróż przez dekady, aby poznać powody, które kierowały ludźmi wciągniętymi w sidła przez meandry opowieści.

Z książki bije niezwykłe ciepło: Alex pochodzi z rodziny prawników i czytając czuć to, że jest w prawie zakochana. Czuć też, że dba o jedną z rzeczy, które często giną w tle spraw omawianych ku uciesze gawiedzi – o podmiotowość ofiary. Jeremy nie jest rzuconym mimochodem nazwiskiem, postacią, która ginie w żywocie mordercy, stającym się ważniejszym od swojej ofiary. Chłopiec ma szansę zaistnieć w samotności, nie zginąć bezpowrotnie w aktach, ma głos. Jest to też niezwykła książka o wybaczaniu i o tym, że żaden człowiek na świecie nie jest jednowymiarowy, że jednowymiarowość nadają ludzie, pisząc swoje historie.

Mam jedną uwagę co do książki, a właściwie do tłumaczenia – w polskim tłumaczeniu Alex określa się za pomocą zaimków ona/jej, mimo że, według tego co znalazłam, po angielsku używa zarówno she/her, jak i they/them. Zdaję sobie sprawę z tego, że dyskusja o osobach niebinarnych i języku używanym wobec nich jest kompletnie świeża w naszym kraju, jednak z przyjemnością zobaczyłabym więcej tekstów, które korzystałyby z formy ono/jego wobec swoich bohaterów. Póki co satysfakcjonuje mnie notka „jest osobą niebinarną” na okładce.

Nana Asante


Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close