Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Gdy za długo nie wychodzisz z domu. „Kwarantanna” Wytske Versteeg

Autorstwana 12 czerwca 2021

Niedługo możemy spodziewać się wysypu książek o pandemii COVID-19 – literatura stara się w końcu dotrzymać kroku innym mediom i podchwytywać popularne tematy. Ale niech nie zmylą Was pozory! „Kwarantanna” Wytske Versteeg nie jest o naszym znanym koronawirusie; książka została napisana w 2015 roku.

To najnowsza pozycja od Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego z jego Serii z Żurawiem, w której publikowane są współczesne teksty z przeróżnych krajów świata. Nie mogę w tym miejscu nie wspomnieć o przepięknej oprawie graficznej publikacji; zresztą cały cykl jest spójny wizualnie, aż chce się go kupować, głaskać, czytać, oglądać. Nie inaczej jest z dziełem holenderskiej pisarki, i choć nie przybliża nam ono jakoś specjalnie odległej kultury, to daje okazję do zapoznania się ze świetnym przykładem najnowszej literatury spoza, chociażby, listy bestsellerów Empiku (™).

„Kwarantanna” bierze na warsztat epidemię, ale przygląda jej się z perspektywy jednego człowieka. Nie ma tutaj rozmów telefonicznych na wysokim szczeblu, epickich sekwencji walki o pożywienie, naukowego peplania o tym, jak wirus się rozprzestrzenia. Tak na dobrą sprawę to nie ma tutaj nawet choroby; są tylko jej skutki, czyli śmierć, izolacja… kwarantanna.

Ta zmiana optyki z globalnej na intymną, personalną, pozwala pisarce dotrzeć gdzieś głębiej, odsłaniać coś, o czym nie myśli się na co dzień. Główny bohater to typ socjopaty, pogrążony w mizoginii. Przed epidemią był chirurgiem plastycznym, a ta pozycja pozwalała mu swobodnie nienawidzić innych ludzi, ich ciał, ich problemów. Teraz, kiedy już tych ludzi nie ma, wraca wspomnieniami do bliskich, którzy zmarli, i odkrywa coś przedziwnego – czuje się samotny.

Cała narracja okraszona jest dość sporą dozą surrealizmu. Co ciekawe, nie dotyczy on samej pandemii, ale życia Tomasa, chirurga. Choćby jego młoda kochanka, Maria, wzięła się po prostu znikąd i, ot tak, została na stałe; o postaci mafioza nie dowiemy się nic więcej ponad to, że jest cholernie bogaty i wpływowy; większość bliskich głównego bohatera krąży wokół niego niczym senne zjawy. Czytelnik musi się nieźle nagimnastykować, aby zawiesić swoją wiarę, a to gryzie mi się z kwestiami psychologicznymi, które autorka próbuje uchwycić. Ciężko jest bowiem opisywać samotność człowieka, jeśli wszystkie jego dotychczasowe relacje prezentowane są jedynie pretekstowo.

Powyższe zarzuty można jednak Wytske Versteeg wybaczyć, ponieważ narratorem tutaj jest właśnie Tomas, który przecież nigdy nie zastanawiał się nad innymi ludźmi, a wręcz ich nienawidził. Zresztą, jak ktoś chce przemyśleń od filozofa, to niech sięgnie po „Dżumę”. Tutaj akcja jest wartka, lekko oniryczna, język precyzyjny i wymowny. Styl jest ogromną wartością dodaną „Kwarantanny”, tłumaczenie od Jadwigi Jędryas stoi na najwyższym poziomie i polecam książkę szczególnie z tego powodu, szczególnie czytelnikom, którzy nie gustują w mainstreamie (wyobraźcie sobie, że czytacie coś z TAKĄ okładką w tramwaju!).

Polecam również dlatego, że nie jest przegadana: 150 stron da się spokojnie połknąć w jeden wieczór i samemu ocenić, czy opisane wyżej zabiegi narracyjne nas przekonują, czy też nie.

Tekst, foto: Joanna Raj

Oznaczono, jako

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close