Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


„Dużo mocy, energii i rytmu”. Rozmowa z Anią Grąbczewską i Agnieszką Nogą ze Szklanych Oczu

Autorstwana 7 października 2022

Śpiewająca gitarzystka wraz z basistką zespołu opowiedziały w rozmowie z Mateuszem Sroczyńskim między innymi o nadchodzących koncertach w Krakowie, tworzeniu nowego materiału z nową perkusistką i kilku historiach z życia zespołu.

MS (Mateusz Sroczyński): Ostatnio miałem okazję przeprowadzić wywiad z Anią mniej więcej cztery miesiące temu, na jakiś czas przed urodzinami Klubu Baza, które odbyły się w ostatni tydzień czerwca. Co się wydarzyło w życiu zespołu od tamtego czasu?

AG (Ania Grąbczewska): Przede wszystkim kolejne koncerty w miastach i w okolicznościach, w których przedtem nie grałyśmy. Między innymi w Gnieźnie w przecudownej Latarnia na Wenei (pozdrawiamy dzieci, które poprosiły nas o autografy i oczywiście Siksę!), w lesie na festiwalu Santa Bóle (tutaj pozdrawiamy Hash Cookie!), na dniach Chorzowa przed Luxtorpedą, na festiwalu teatralnym OFMAT dla młodych aktorów, w klubie w Zielonej Górze, w Warszawie na zaproszenie Polska z Offu oraz na festiwalu punkowym w Zdyni. Więc trochę się podziało i przeżyłyśmy od tamtego czasu całkiem sporo przygód. Z takich najnowszych wydarzeń, to 30 września zagrałyśmy ze Świetlikami w Zabrzu. Tworzymy też piosenki i przygotowujemy się do nowych nagrań oraz teledysków. Tyle w skrócie się stało.

MS: O koncert ze Świetlikami miałem zamiar zahaczyć. Spontanicznie wleciałyście na support Świetlików na dwa koncerty w trakcie trasy z okazji ich trzydziestolecia. We wspomnianym Zabrzu i w Krakowie, co będzie mieć miejsce już 8 października w Kwadracie. Trochę mało bezpieczny ruch z uwagi na to, że tydzień później gracie także w Krakowie – w Re z warszawskim zespołem Zwidy.

AG: Myślę, że dużo osób w Krakowie lubi naszą muzykę i sporo ludzi przychodzi tutaj zawsze na nasze koncerty. Myślę też, że to będą dwa różne wydarzenia, każde w zupełnie innym kontekście, a my też zagramy coś innego. Zapraszamy serdecznie, można nawet przyjść na oba!

MS: Ze Zwidami łączy was jakaś relacja czy koncert w Re to dzieło przypadku?

AG: Łączy nas relacja koleżeńska (śmiech). Pożyczyli nam nawet ostatnio sprzęt na koncert w Warszawie, bo miałyśmy problem z transportem! Chyba przy okazji Soundrive’u bardzo się polubiliśmy. Głównie to jest koleżeństwo muzyczne. Ich EP-ka Zwidy trafiła pewnego jesiennego wieczoru prosto w me serce. Stwierdziliśmy, że musimy trochę więcej razem pograć i się spotkać, bo nasze „muzyki” do siebie dobrze pasują.

MS: Prawie dokładnie rok temu zagrałyście także w Re i także w towarzystwie Marcina Świetlickiego, który zagrał wówczas ze Zgniłością. Nie boicie się takiej łatki, że jesteście zespołem występującym ciągle u boku Świetlickiego?

AN (Agnieszka Noga): Myślę, że to nie jest jakaś łatka. Prawda jest taka, że często gramy z Marcinem Świetlickim. Jest to taki nasz dobry przyjaciel zespołu, więc uważam, że nie byłaby to obelga, a wręcz coś pozytywnego. Z chęcią się tym chwalimy, cieszymy się że nasza relacja wciąż trwa, że gramy ze sobą w różnych miejscach dla coraz szerszej publiczności. Same się ostatnio nawet śmiałyśmy, że nieważne w jakim zespole ukryje się Marcin Świetlicki – i tak go dorwiemy.

MS: W takim razie zapytam o to, czy ochłonęłyście trochę po premierze Antyrzeczywistości?

AN: Wydaje mi się, że tak. Ta płyta była podsumowaniem minionego okresu, materiałem, który oddzielił zmianę składu w naszym zespole. Już trochę czasu, gramy z Justyną (Mikrut – przyp. red.). Skończył się więc rozdział Antyrzeczywistości, na którym jeszcze były stare utwory, stare nawyki w zespole. Teraz tworzymy z Justyną i jest to coś zupełnie innego. Parę nowych rzeczy już powstało… Myślę, że spokojnie możemy już zamknąć okres Antyrzeczywistości i skupiać się na tym, co będzie i tym, co teraz powstaje.

MS: Opowiedzcie o nowym materiale. Kiedy dzwoniłem do Ani na początku sierpnia w sprawie kontaktu do zespołu Ciśnienie, to akurat przyłapałem ją gdzieś pod ziemią podczas nagrywania wokali.

AG: To były dopiero demowe nagrania. Choć w tych samych podziemiach została nagrana nasza pierwsza płyta! Zresztą większość rzeczy, które dzieją się w Szklanych Oczach, ma miejsce w tych podziemiach – w budynku KMO przy Placu Sejmu Śląskiego w Katowicach. Jest to budynek pełen niesamowitości, mamy możliwość próbować  i nagrywać tam do rana. Jest się wtedy pod powierzchnią, w miejscu ze swoją historią. Daje to pewien rodzaj specyficznego spokoju. Tam powstawał stary materiał, nowy też tu powstaje. Ale jesteśmy jeszcze na etapie pisania piosenek, ustalania pewnych rzeczy, więc jeszcze dużo czasu upłynie, zanim wyjdzie z tego płyta.

Myślę, że jeśli chodzi o nowe piosenki, to mogę mówić jedynie o jakichś mglistych odczuciach, ponieważ one się jeszcze tworzą – we wspólnym graniu, w rozmowach i naszych głowach. Wydaje mi się, że po Antyrzeczywistości, w której powiedziałyśmy najbardziej przykre rzeczy, które mamy do powiedzenia, w końcu chcemy powiedzieć coś miłego. Jeśli chodzi o moje piosenki, to są one odzwierciedleniem nowego etapu w moim życiu, z którego aż tyle mroku się nie wydobywa. Czuję to tak, że po Rzeczywistości, w której opisywałyśmy świat, który się nam wtedy jawił, po Antyrzeczywistości, która była swoistym aktem oskarżenia wobec świata, chcę zwrócić się teraz w stronę nadrzeczywistości.

MS: Jak trafiłyście na to miejsce, o którym opowiadasz? Mówisz, że jesteście tam od początku.

AG: Może nie od początku, bo początki były w Gimnazjum nr 2 w Chorzowie (śmiech). W piwnicy szkoły Agi i Oli (Nogi, byłej perkusistki zespołu – przyp. red.). Potem wygrałyśmy konkurs Dzielnica Brzmi Dobrze, dzięki czemu przeniosłyśmy się do innej piwnicy, która znajduje się właśnie w Katowice Miasto Ogrodów. Nie pamiętam od którego roku, ale już od dawna tam siedzimy i gramy.

MS: Mówicie, że jesteście na początku prac nad nowym materiałem, tak naprawdę dopiero piszecie piosenki. Justyna jest zaangażowana w tworzenie tego materiału? W jaki sposób?

AN: Dołączając do naszej formacji, Justyna chyba mimowolnie została zaangażowana w proces twórczy oparty na schemacie, który towarzyszył nam już wcześniej. Zazwyczaj wyglądało to tak, że ktoś, kto akurat ma pomysł na utwór, nagrywa taką demową wersję, otwartą na zmiany kompozycji, bez dokładnej formy. Taki muzyczny szkic. Przynosi to na próbę i wspólnie układamy do tego swoje partie instrumentów. Określamy razem założenia na utwór – co ma się w nim dziać, jaki nastrój emocjonalny niesie i jak oddać to muzyką. Zawsze każda z nas w tym uczestniczy i Justyna bardzo często rzuca pomysły na rozwój dynamiczny utworu. Swoją grą na perkusji ubarwia dany szkic na utwór i niejednokrotnie ma takie pomysły, jakie nigdy by mi nie przyszły do głowy.

MS: Justyna podobno wnosi więcej światła do zespołu. Ostatni materiał był najmroczniejszym jak dotąd. W czym się objawia ta jasność nadawana przez Justynę?

AG: Nie wiem, czy można powiedzieć, że  Justyna zabrała mrok i przyniosła światło (śmiech). Przyniosła na pewno swoje spojrzenie na muzykę i może jest ono bardziej świetliste, choć też Justyna świetnie odnajduje się w mroku. Zdecydowanie jednak przyniosła też bardzo dużo mocy, energii i rytmu.

MS: Jak to perkusistka…

AG: Tak, jak to perkusistka, ale grałyśmy z wieloma perkusistami i są różne podejścia do rytmu, do tworzenia na perkusji. Niektórzy się bardziej skupiają na ozdobnikach, talerzach, dzwonkach, takich bardziej efemerycznych rzeczach. A wydaję mi się, że Justyna najwięcej serca wkłada w beat i właśnie energię piosenki.  Żeby nie cofała się bez uzasadnienia, żeby to uderzenie było zdecydowane.

MS: Jest całkiem rozchwytywaną perkusistką, działa w Polsce w różnych składach, co doprowadziło do tego, że musiałyście w niedawnym czasie zorganizować trochę zastępstw.

AG: Czasami jakieś daty koncertów się u niej zbiegały, czasami też ze względów osobistych Justyna nie mogła zagrać. Gramy bardzo dużo, chcemy jak najwięcej grać. Justyna też chce jak najwięcej grać, więc nie do uniknięcia jest sytuacja, że gramy z zastępstwem. Albo z Krzysiem Czarnowusem (z zespołu Zawody – przyp. red.), albo z Wiktorem Szklarzem. Każdy ma zupełnie inną energię, ze wszystkimi lubimy grać. Warto przyjść też na takie koncerty w innym składzie i posłuchać, jak to brzmi, bo brzmi zupełnie inaczej. Granie z różnymi perkusistami dało nam dużą świadomość, jak ta perkusja może zmienić nasze utwory i nadać im zupełnie innego charakteru.

MS: Pozostańmy w pewnym sensie w temacie perkusji jeszcze chwilę. Agnieszko, czy łatwo było tworzyć zespół z siostrą? Jak się funkcjonuje w takim układzie?

AN: To miało bardzo dużo zalet, ale czasem też pojawiały się minusy. Z pewnością było to wygodne, bo mogłyśmy się zawsze zabierać razem na próby, koncerty, spotkania. Tworzenie z siostrą było też o tyle fajną sprawą, że znałyśmy się bardzo dobrze i rozumiałyśmy swoje potrzeby, odczucia. Ten język emocjonalny był dosyć rozbudowany. Nigdy o tym wcześniej nie myślałam, ale na pewno było mi łatwiej otworzyć się w zespole, mając kogoś bliskiego przy sobie. Grając z Olą, czułam, że nie muszę czegoś ubierać w słowa, tylko wystarczy, że jej coś pokażę znakami, gestami, a ona zrozumie, o co chodzi, co chcę jej przekazać, żeby zamienić to potem na język muzyki. Ale były też sytuacje, których pewnie by nie było w zespole gdybyśmy nie były spokrewnione. Przykładowo kiedy się z nią kłóciłam, bo każde rodzeństwo ma jakieś swoje sprawy, od razu przenosiło się to na próby. Mimo wszystko myślę, że więcej dobrego z tego wynikało, niż jakichś problemów.

MS: Jak zareagowałaś na jej odejście?

AN: Nie było to dla mnie żadną niespodzianką. Już dłuższy czas Ola właściwie była bardzo zabiegana, było to widać. Było też widać, że to nasze granie zajmuje nam wszystkim coraz więcej czasu. Wcześniej raczej to była pasja, a w pewnym momencie granie koncertów w takiej ilości zaczęło się robić po prostu czymś, co nie było już tylko hobby, ale trochę też pracą. Widziałyśmy w pewnym momencie, że Ola czuje się tym zmęczona, że wolałaby ten czas trochę inaczej spędzać i że w końcu pewnie odejdzie. Pretekstem do tego był w sumie wyjazd na studia. Było mi bardzo szkoda, że już nie będziemy razem tworzyć, ale nie chciałam jej powstrzymywać przed realizacją swoich marzeń.

MS: Agnieszko, a czy rozwinęłaś się w międzyczasie tekstowo? Jesteś autorką chociażby Orzełkowa czy Kwiatu.

AN: Tak, tak, to dwie piosenki, które napisałam. No i cały czas coś tam sobie dłubię, ale na razie nie ma jakiejś kolejnej kompozycji w Szklanych Oczach, która będzie miała mój tekst. Aktualnie wszystkie teksty na najnowszy materiał pisze Ania, a ja na boku próbuję, układam jakieś słowa, które – mam nadzieję – już niedługo będą się przeradzać w piosenki.

MS: Zarówno ty, jak i Ania, stwierdziłyście, że waszą muzykę można określać mianem muzyki pamiętnikowej. W ostatnim wywiadzie ze mną Ania powiedziała także, że wspomniany już Kwiat jest utworem pamiętnikowym, co może być trochę zaskakujące.

AN: Jest to utwór, który – nie da się ukryć – jest bardzo osobisty. Określa sprawę ogólną, ale przede wszystkim jest oparty na moich przeżyciach. Mówi o emocjach, które mi towarzyszyły. Przelewania takich swoich spraw na utwory nie można bezpośrednio nazwać  pamiętnikiem, ale w pewnym sensie dochodzi do zapisywania wspomnień. Teksty stają się takimi kliszami z danych okresów, bo piszemy o rzeczach dla nas ważnych, tym co nas aktualnie mocno dotyka i porusza. Moim zdaniem muzyka zawsze będzie przestrzenią do wylewania swoich emocji i z biegiem czasu nasze utwory będą dla nas miały kontekst pamiętnikowy.

MS: Jeszcze pytanie do Agnieszki. Zajmujesz się tworzeniem muzyki do gier…

AN: Tak.

MS: …czy wpływa to jakoś na Twój proces twórczy w zespole? Czy to w ogóle dwa różne światy, które rozdzielasz?

AN: Komponowanie muzyki do gier cechuje się wieloma odrębnymi elementami, innymi niż komponowanie piosenek linearnych, które są potem do zagrania przez zespół. Ale! Na pewno bardzo się zmienił proces nagrywania i sposób komponowania piosenek pisanych przeze mnie. Kiedyś wszystko układałam właściwie na pamięć, z gitarą w ręku, jakoś tak pokracznie zapisując sobie pomysły na kartce. Teraz najszybciej pracuje mi się na komputerze, od razu nagrywając rzeczy albo nawet układając je bez instrumentów w rękach, a tylko wirtualnie. Jest to dla mnie szybsze, mam większą wprawę w takim komponowaniu. Od razu słychać efekt, czasem da się nawet wykroczyć poza swoje umiejętności gry na instrumencie i to na pewno wpłynęło na to, że piosenki brzmią inaczej. Czy lepiej, czy gorzej, to w sumie nie mnie oceniać. Dla mnie zmieniła się przede wszystkim wygoda i świadomość pracy.

MS: I pytanie do Ani. Ostatnio nagrałaś z Jakubem Novakiem  z  Šamanovo Zboží piosenkę poświęconą Odrze. Jest szansa na to, że jakaś współpraca między Wami zaistnieje na nagraniach waszych lub jego zespołu?

AG: Myślę, że jak najbardziej. Jesteśmy bardzo zaprzyjaźnieni już od wielu lat. Zarówno z całym zespołem, jak i ja z Jakubem. Uwielbiamy razem śpiewać i grać. Uważam, że nasze głosy dobrze ze sobą brzmią. Jak najbardziej są plany współpracy. Świetne jest też to, że czeski i polski brzmią dosyć podobnie, a jednak bardzo różnie. To tworzy w piosenkach jakiś taki dziwny klimat, dla mnie intrygujący. Można sobie dopowiadać jakieś znaczenia słów. Nowa płyta się tworzy, więc możemy myśleć z dziewczynami nad jakimś wspólnym utworem. Myślę też, że będziemy grać jeszcze wiele koncertów wspólnie z Šamanovo i to też jest okazja do wspólnego tworzenia.

MS: Czym się obecnie inspirujecie? Do czego sięgacie podczas tworzenia nowego materiału?

AG: Ostatnio bardzo dużo słucham chorałów gregoriańskich i polskiej muzyki ludowej, ale nie wiem, czy to bezpośrednio można usłyszeć w tych nowych utworach. Też Agnieszka bardzo często zaraża mnie muzyką, której słucha. Kiedyś przy powstawaniu zespołu pokazała mi mnóstwo polskiego punka, a stosunkowo niedawno, ze dwa lata temu, pokazała mi co się dzieje na niezależnej scenie metalowej. Miałyśmy nawet przyjemność współpracować z muzykami z Gruzji, Furii i Licha. Też w ostatnim czasie na okrągło słucham jednego z moich ulubionych albumów – czyli Legendy Armii. Jeśli chodzi o jakieś takie muzyczne inspiracje, to chyba jest to. Gdybym miała powiedzieć, jakie są jeszcze moje prawdziwe inspiracje teraz, to musiałabym opowiedzieć historię mojego życia. A nie jest ona zbyt ciekawa, dlatego staram się ją streścić w piosence. Wszystko to, co mnie otacza, streścić w tych paru dźwiękach i paru słowach. Moje życie oraz nowe rzeczy, które słyszę.

MS: A Agnieszka?

AN: Ja ostatnio często o tym wspominam, ale inspiracją jest dla mnie muzyka zza wschodniej granicy Polski. Niestety mają tam teraz miejsce wydarzenia przykre – wybuch wojny… Fala emigracji pozwoliła mi poznać kilka osób z Ukrainy, które podzieliły się ze mną muzyką, której się tam słucha. Jest to muzyka rosyjska, bo jednak większość ludności Ukrainy mówi też po rosyjsku. Samej ciężko mi szukać w internecie ciekawych i bardziej niszowych zespołów, bo wszystko jest opisane w cyrylicy. Zaczęłam słuchać jeszcze większej ilości zespołów z Rosji, takich jak Kino, Alisa, Agatha Christie. Jest to ogrom muzyki. Rosja jest ogromnym krajem, a ZSRR miało bardzo bogatą historię muzyczną. Cały czas eksploruję ten temat i widzę wiele nawiązań do polskiej muzyki. W sensie – mamy dużo wspólnego w polskiej muzyce z muzyką krajów sowieckich. Jest jednak taki specyficzny, „nostalgiczny” klimat. Taki szary, ponury. Wydaje mi się, że to jest coś zrozumiałego tylko dla ludzi, którzy się wychowywali w krajach postkomunistycznych. To jest moja inspiracja ostatnimi czasy i myślę, że jeszcze przez długi czas tak pozostanie.

MS: Oprócz prac nad płytą, jakie są wasze najbliższe plany?

AG: Tak jak mówiłyśmy na początku – koncert 8 października w Krakowie ze Świetlikami w Kwadracie, koncert 14 października ze Zwidami w klubie Re. Szykują się też jakieś kolejne koncerty. Miałyśmy zagrać z Lunatykami Martwej Dyskoteki w Poznaniu, ale jeszcze ustalamy datę. W Lublinie gramy 29 października, więc troszkę się dzieje. Szczerze mówiąc, nie pamiętam nawet wszystkich dat koncertów, ale szykuje się ich sporo.

 

Oznaczono, jako

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close