Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Budowanie mostu między tym, co dawne lub wyobrażone a tym, co tu i teraz – „Chimery” w Dworku Białoprądnickim

Autorstwana 14 marca 2023

W dobie dzisiejszego postępu technologicznego człowiek otoczony jest wieloma wspaniałymi wynalazkami. Mimo to jestem pewna, że wielu z Was ubolewa nad niewynalezieniem do tej pory jednej wspaniałej maszyny rodem z filmów science fiction. Kto nie chciałby obecnie w pełni korzystać z urządzenia przeznaczonego do teleportacji? Wspaniale byłoby w jednej chwili przenieść się w dosłownie kilka sekund w dowolne miejsce na świecie. Pocieszającym i wspaniałym faktem jest to, że nie zostaliśmy całkowicie pozbawieni możliwości teleportacji.

Ale jak to? Otóż umożliwia nam to genialne narzędzie, jakim jest MUZYKA. Dzięki niej można przenieść się do lat dawnych, minionych epok, w których królował określony typ muzyki, a także chociażby do świata wykreowanego przez meandry wyobraźni ludzkiej. Dowodem na to był urokliwy spektakl muzyczny „Chimery” przygotowany przez grupę muzyczną Swada, który miał miejsce 3 marca w Centrum Kultury Dworek Białoprądnicki. Zespół w składzie: Kasia Chodoń, Sabina Krauze, Anna Sitko oraz Jaga Szeptalin specjalizuje się w śpiewaniu pieśni słowiańskich białym głosem, z towarzyszeniem bębnów i instrumentów strunowych, a także wykonywania ich techniką a capella. Głównym założeniem artystek jest budowanie mostu między tym, co dawne lub wyobrażone a tym, co tu i teraz. Między światem sacrum a profanum. 

Można rzec, że sala teatralna zamieniła się wtedy w istną świątynię dumania, pozwalającą na chwilową ucieczkę od rzeczywistości i przeniesienie się do zupełnie innego świata.  

Swada w pełnym składzie: od lewej z góry kolejno Jaga Szeptalin, Anna Sitko, od lewej z dołu Sabina Krauze, Katarzyna Chodoń, fot. Katarzyna Norka Niedźwiecka (Belanorqua)

Oczarowana publiczność, zahipnotyzowana już od pierwszego wydobytego dźwięku dała się „wciągnąć” w muzyczną, pełną ludowości i baśniowości podróż. Publiczność miała okazję usłyszeć repertuar zróżnicowany (m.in. pod względem kraju pochodzenia pieśni), wielowymiarowy, bogaty emocjonalnie  zarówno pieśni ludowe pełne smutku, przepełnione nostalgią, jak i te, które emanują radością, pochwalają czerpanie szczęścia z najmniejszych rzeczy. 

Ta muzyczno-ludowa wędrówka składała się z wielu przystanków-pieśni. Publiczność miała okazję usłyszeć Na rozstajnych drogach, Oj holuje postatnica I, Oj holuje postatnica II (aranżacja: Swada: Katarzyna Chodoń, Sabina Krauze, Anna Sitko, Agnieszka Jaga Szeptalin), Oj chmielu chmielu (aranżacja: Swada), Jo do ciebie chce przychodzić (aranżacja: Swada), Tam na łące zielonej, A wiernie ja (aranżacja: Swada), Przez zagony przez pole (aranżacja: Swada), Miesiąc świeci, a nie grzeje, Czas, czas już niosą (aranżacja: Swada). Nie zabrakło również kompozycji autorskich, takich jak: Oj boli mnie głowa (słowa i melodia: Swada) oraz pojawił się akcent zagraniczny w postaci wykonania ukraińskiej pieśni Oj tam na hori oraz Kak chadzilża spod Smoleńska, której słowa pochodzą z rosyjskiego wiersza duchownego (aranżacja: Sirin).

Dodatkowym znaczącym elementem, który również wytworzył osobliwy klimat, były stroje artystek. Każda z nich przywdziała jasną zwiewną szatę oraz gladiatorki. Za kostiumy i artefakty odpowiedzialna była Katarzyna Norka Niedźwiecka (Belanorqua). Pomimo tego, że charakteryzowała te przebrania przede wszystkim prostota, skromność Swada tak naprawdę nie potrzebowała żadnego barokowego przepychu, jeśli chodzi o wygląd, by pokazać bogactwo muzyki ludowej. Ten aspekt w równym stopniu dotyczył scenografii. Czarna kurtyna i kilka bębenków były wystarczającą dekoracją. To właśnie śpiewem artystki-chimery namalowały pełną paletą niesamowitych dźwięków osobne tło do każdej pieśni. Muszę z całą szczerością przyznać, że miałam wiele momentów, w których z lubością zamykałam oczy i od razu widziałam przed sobą pola, lasy, malownicze krajobrazy polskich wsi i przemykające gdzieniegdzie tytułowe mistyczne postacie, czyli chimery. 

Po zakończonym występie salę teatralną wypełnił huk gromkich braw i okrzyki zachwytu. Elementem, który zwieńczył cały spektakl było zaangażowanie publiczności do wykonania pieśni ludowej Z tamtej strony jeziora.  Muzyka ludowa pomimo tego, że bardzo często błędnie kojarzona jest z zaściankowością, ktoś mógłby nawet brutalnie powiedzieć, że z obciachem, to trzeba jednoznacznie obalić te krzywdzące stwierdzenia. Muzyka ludowa odegrała ogromną rolę w wytworzeniu przynależności narodowej, łączyła ludzi przez wieki i przekazywała w swojej melodii i tekstach wartości uniwersalne, które pomimo upływu wielu lat są do dziś aktualne. Grupa muzyczna Swada w bardzo przystępny, oprószony magią sposób przynosi dawne pieśni współczesnemu światu. Jedno trzeba powiedzieć. Wychodzi im to genialnie! Mam nadzieję, że jeszcze nie raz zawitają do Krakowa i umożliwią każdemu przeteleportowanie się do magicznego świata ludowości. 

Karolina Harchut


Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close