Ostatni spacer umierającego psa. Właściciel zabrał go na ulubioną górę
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 12 lipca 2021
10-letni labradoodle Monty zmagał się z białaczką. Widząc, że choroba postępuje, jego pan postanowił po raz ostatni zabrać swojego przyjaciela na wspólny spacer. Osłabiony czworonóg wjechał na szczyt Pen y Fan w Brecon Beacons w Walii, leżąc w taczkach.
Mówi się, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Pewien Brytyjczyk udowodnił, że powiedzenie to czasem potrafi działać w dwie strony. Carlos Fresco spędził ze swoim czworonożnym towarzyszem Monty’m 10 lat. Po szczęśliwym okresie wspólnych spacerów i zabaw, przyszła jednak pora na pożegnanie. Monty zachorował na białaczkę, a Carlos zrozumiał, że jego przyjaciel umiera. Widząc pogarszający się stan czworonoga, mężczyzna postanowił zabrać go na ostatni wspólny spacer.
Wybór padł na szczyt Pen y Fan, znajdujący się w Brecon Beacons w Walii. Monty uwielbiał wędrówki po tamtej okolicy, a samą górę zdobył wcześniej już kilkukrotnie. Tym razem nie miał jednak dość sił, by samemu pokonać znajomą trasę. Nie stanowiło to jednak przeszkody dla jego właściciela. Carlos przygotował na te okazję wygodne legowisko w taczkach, którymi zawiózł przyjaciela na sam szczyt.
Szybko okazało się, że pies w taczkach, zwraca na siebie uwagę innych fanów górskich wędrówek. Reakcje ludzi, których nietypowy duet napotkał na szlaku, przerosły wszelkie oczekiwania Carlosa. „Ludzie na wzgórzach byli bardzo mili i równie smutni z powodu jego pogarszającego się stanu. Zupełnie nieznajomi ludzie pytali, czy mogliby pomóc w pchaniu Monty’ego podczas jego ostatniej podróży. Wielu nieznajomych uroniło łzę, ponieważ tak samo kochali swoich czworonożnych przyjaciół” – relacjonował mężczyzna. Sam Monty, pomimo osłabienia chorobą, sprawiał wrażenie bardzo zadowolonego z wyprawy i zainteresowania, jakie okazywali mu inni spacerowicze.
„Ten mały gość poruszył tak wiele istnień. Sprawił, że wszyscy, z którymi się zetknął, uśmiechnęli się i poświęcili chwilę, żeby pomyśleć, że czasami życie nie jest takie złe” – podsumował całą inicjatywę wdzięczny właściciel zwierzaka. Monty odszedł 21 czerwca, leżąc w nogach łóżka swojego pana. Carlos pożegnał go słowami: „Był naprawdę wyjątkowy. Niech Bóg go błogosławi, dobranoc, chłopcze”.
Przygotowała: Kaja Ożga
Źródła: Onet, O2