„zespół rockowy” – Friday Pilots Club
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 29 kwietnia 2021
Uwielbiam ten okres w obserwowaniu życiu zespołu, kiedy po wysłuchaniu wszystkiego, co możliwe, setki tysięcy razy z niecierpliwością czeka się na coś nowego i „to nowe” ma swoją datę premiery. A w szczególności kocham ten moment oczekiwania przy artystach, którzy mieszają gatunki, przekraczają bariery i wiedzą, co chcą przekazać. Do grona takich należy niedawno odkryte przeze mnie Friday Pilots Club. Po wysłuchaniu End Of It, Would You Mind oraz Glory, wiedziałam, że trafią na specjalne miejsce nie tylko w moich playlistach, ale i w sercu.
https://www.youtube.com/watch?v=5ojrlpqtBI4
Friday Pilots Club to duet z Chicago, który tworzą wokalista Caleb Hiltunen oraz multiinstrumentalista Drew Polovick. Ten „zespół rockowy”, jak widnieje w opisie w social mediach, podbija scenę nowo-alt-rockową już od kilku lat, chociaż muzycy w swoich utworach wymijają się od jednej łatki gatunkowej. W ich przypadku najlepiej chyba użyć określenia szeroko pojętej muzyki alternatywnej, inspirowanej dodatkowo indie, popem, jazzem czy R&B. Nie brakuje także ukrytych wpływów z muzyki klasycznej, a to wszystko za sprawą muzycznego wykształcenia Drew.
Zaledwie kilka dni temu duet ogłosił, że 7.05 wreszcie ukaże się ich debiutancka płyta EP. Będzie to album self-titled, na którym znajdą się między innymi: Breaking My Bones, Look Better In Gold oraz I Don’t Care.
Zanim jednak o utworach, które już zostały wydane… Czego można się spodziewać na „Friday Pilots Club EP”? Najlepiej podsumowuje to „szybka analiza” stworzona przez zespół na TikToku, ale spokojnie, dla tych, co nie posiadają tam konta, na całe szczęście filmik pojawił się też na Twitterze. To diagram wyjaśniający i przybliżający, co znajdzie się na albumie, ironicznie, ale zawsze. Pojawią się, uwaga, wesołe i smutne utwory. Nie zabraknie także sexy kawałków.
Odsyłam do źródła: https://twitter.com/fridaypilots/status/1387154389710802947?s=20.
A teraz po kolei.
BREAKING MY BONES
Breaking My Bones to pierwszy utwór z nadchodzącej płyty EP, który ujrzał światło dzienne. Jest to kawałek o nienawiści do swojego telefonu (org. a song about hating your phone). Poważniej jednak to, dotyczy on kwestii prezentacji swojej osoby w erze Internetu i social mediów. Mówi o trudnościach związanych z kreowaniem wizerunku w przestrzeni wirtualnej i pogodzenia tego z chęcią pozostania sobą. Jak podkreślił Drew w jednym z wywiadów, bardzo łatwo zagubić się w „fałszywych rzeczywistościach i osobowościach prezentowanych przez innych”, a Caleb dodał, że „nie możemy sobie pozwolić, żeby [social media i Internet] przekształciły nas w nieautentyczne, niemoralne istoty”. Nie chodzi oczywiście o uznanie tego, co wirtualne za złe i niewarte poświęcania czasu, a bardziej o to, że musimy uważać, żeby nie zatracić się w nie-rzeczywistości.
Muzycznie Breaking My Bones to zestawienie dzikich sampli, delikatnej szorstkości lo-fi z na wpół rapowanymi zwrotkami i mocnym przekazowo refrenem.
https://www.youtube.com/watch?v=qY2vHj2LMnU
LOOK BETTER IN GOLD
The lyrics and the meaning behind the song are all a stream of consciousness about trying to reach a place of being less judgmental and loving people, because they are trying to love themselves, and respecting that.
– Caleb Hiltunen
Look Better In Gold to tematyczna kontynuacja Breaking My Bones, tutaj również pojawia się nawiązanie do obecności w social mediach, jednak nacisk położony został na możliwość bycia tym, kim się chce. Na dążeniu do pełnej wolności w wyrażaniu siebie, off i online. To jedna z happy songs na płycie. Brzmi jak letni spacer i podnosi na duchu, kiedy ma się chwilę zwątpienia w siebie.
Kawałek powstał spontanicznie, w jeden dzień, po tym, gdy Caleb z Drew doszli do wniosku, że nie mają żadnego utworu w tonacji durowej, czyli tej optymistycznej i wesołej. Instrumentalnie duet inspirował się hip-hopem z lat 90. oraz późnym Beastie Boys z lat 80. czy Public Enemy.
Może po pierwszym zetknięciu z Look Better In Gold tego nie słychać, ale zespół zaznaczył w wywiadzie dla „Pop-culturalist”, że w tle można usłyszeć dźwięk odblokowywanego pistoletu oraz strzały. Może.
Jeżeli utwór wyda Wam się majestatyczny, to taki miał być. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
https://www.youtube.com/watch?v=MiDA5kE_hfs
I DON’T CARE – a „3-minute journey to get out of your head”
I wanna be, I wanna be
I wanna be the one who says
That I don’t care
Trzeci singiel z nadchodzącej płyty self-titled, I Don’t Care, to utwór o przechodzeniu przez życie bez zważania na to, co mówią inni. To kawałek o tym, że czasem dobrze jest pozwolić małym rzeczom odejść. Ile razy w życiu człowiek mówi sobie: „nie obchodzi mnie to”, a tak naprawdę w środku nie może przestać o tym czymś myśleć? Niekiedy warto pozwolić sobie na chodzenie z głową w chmurach, nie przejmując się niczym.
Od razu spieszę wyjaśnić, że duet podkreślił tuż po pierwszym przesłuchaniu kawałka podczas listening party na Discordzie, że w żaden sposób nie romantyzują oni tutaj chorób psychicznych. I Don’t Care to próba zmierzenia się z lękami i nauka tego, że czasem warto w życiu odpuścić, szczególnie jeżeli mamy do czynienia z rzeczami, na które nie mamy wpływu.
https://www.youtube.com/watch?v=tHVdc2Pobsg
Jeżeli cenicie takie zespoły jak Arctic Monkeys, The Strokes czy Nothing But Thieves, nie będziecie zawiedzeni. Ciekawostka na koniec, wspomniane przeze mnie na samym początku Glory było współprodukowane przez gitarzystę tej ostatniej kapeli, Doma Craika wspólnie z Johnem Fieldsem.
Julia Mikzińska
fot. Emma Azanger (EAZ PHOTO)