Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


„Wujek” w Ameryce

Autorstwana 26 listopada 2020

Powód, dla którego sięgnęłam po najnowszą książkę Marcina Wrony jest banalny – mój chłopak pasjonuje się wszystkim, co związane jest z USA i wierzcie mi lub nie, ale potrafi bez zająknięcia wymienić wszystkie stany po kolei wraz ze stolicami, a co więcej narysować z pamięci mapę i je tam umieścić. Nieźle, co? Ja już wiem, że dla niego ta książka będzie świetnym prezentem mikołajkowym! 

Po tym wstępie można się już z łatwością domyślić, jaki jest tytuł tej pozycji – otóż „Wroną po Stanach”. Książka jest nowością na rynku, bo swoją premierę miała 12 listopada tego roku, a już zbiera wysokie oceny od czytelników. Co więcej, na jej okładce możemy przeczytać słowa polecenia od Martyny Wojciechowskiej, Macieja Worocha i Ewy Drzyzgi. 

Jaki jest jej fenomen? Jest to książka rodzinna – autor napisał ją wraz ze swoimi dziećmi – Mają i Jankiem. Marcin Wrona pochodzi z Krakowa i jest byłym, „niedokończonym”  studentem filologii angielskiej na naszym uniwersytecie. Od 2006 r. po dziś dzień jest amerykańskim reporterem i korespondentem Faktów TVN. W 2012 r. zadebiutował dzięki książce „Wrony w Ameryce”. 

Najnowsza pozycja Wrony powstała dzięki pandemii i jest hołdem dla tych, którzy nie mogą teraz podróżować. Idealnie wstrzeliła się w ciekawy czas – z jednej strony fakt, że od mija rok odkąd Polacy mogą latać do USA bez wizy, z drugiej natomiast to, że marzymy o powrocie do normalności, kiedy było pięknie. Jeszcze nadejdzie chwila, w której światowy kryzys będzie zażegnany, a wtedy twierdzenie „Rzuć wszystko i jedź…” stanie się rzeczywistością.  

Załóżmy, że wybieramy właśnie Stany Zjednoczone, ale jesteśmy zieloni co do tego, co warto zwiedzić, zjeść, za ile. Z pomocą przychodzi właśnie lektura „Wroną po Stanach”, która w sposób przystępny dla każdej kategorii wiekowej objaśnia to, czego nie wyczytamy w zwykłych przewodnikach. Jak podkreśla Marcin Wrona: „to ma być Ameryka widziana oczami Polaka i jego dzieci, którzy mieszkają za wielką wodą od dobrych kilkunastu lat”. Całość ubogacona jest zdjęciami autora z archiwum prywatnego oraz wypowiedziami Polaków lub członków Polonii, którzy mieszkają w stanie będącym bohaterem rozdziału i odpowiadają na te same 4 pytania. Smaczny dodatek stanowią przepisy na proste regionalne dania, które możemy przyrządzić we własnym domu. Poza opowieściami z życia prywatnego autora mamy także wspomnienia ważnych wydarzeń w USA, które wywarły wpływ na dalszy bieg historii. „Wroną po Stanach” to książka co prawda subiektywna, ale w sposób obiektywny ukazuje też mniej przyjemne zjawiska, takie jak rasizm, wysokie koszty podróży  i utrzymania w Stanach czy los Indian w rezerwatach. 

Minusem tej książki jest to, że ma ramy. Nie ma w niej opowieści o każdym stanie, ale o wybranych, m.in. Floryda, Hawaje czy Kalifornia. Na szczęście Marcin dobrze zdaje sobie z tego sprawę i zaznacza, że przed nim jeszcze wiele stron do napisania. Do odwiedzenia został mu już tylko Oregon.  

Podsumowując, najnowsza pozycja Marcina Wrony zdecydowanie nie jest książką do przeczytania na raz, a potem do odstawienia na półkę i zapomnienia o niej. To książka, której po prostu nie da się nie doczytać do końca i połyka się ją w całości. O tym, że trzeba jednak oderwać się od niej i coś zjeść przypominają zdjęcia przepysznych dań, na których widok momentalnie można zrobić się głodnym. Zdecydowanie polecam! 

Olga Sochaczewska


Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close