Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Zwycięstwo słodkie jak miód z dziegciem

Autorstwana 27 listopada 2022

Głowy kibiców i dziennikarzy nie zdążyły jeszcze porządnie ostygnąć po beznadziejnym spotkaniu z Meksykiem, a już doszło do ważnego meczu Polski z Arabią Saudyjską. W sobotę o 14:00 Orły Michniewicza wybiegły naprzeciw Sokołów Herve Renarda. Następne dwie godziny są już historią i to historią niebagatelną.

Michniewicz dokonał kilku zmian w podstawowym składzie. Obrona, która ostatnio zagrała świetnie, wystąpiła bez zmian, ale selekcjoner rotował w linii pomocy: Milik, Frankowski i Bielik zamiast Kamińskiego, Zalewskiego i Szymańskiego. Widać było bardziej ofensywne podejście na papierze.

Trzeba przyznać, że Polacy weszli w ten mecz razem z drzwiami. Cash, Kiwior i Milik zobaczyli żółte kartki jeszcze przed 20 minutą, ale nikt z naszych nie opuścił przymusowo boiska przed czasem. Natomiast jeśli chodzi o kopanie piłki zamiast nóg to byliśmy na początku słabsi. Saudyjczycy lepiej rozgrywali swoje akcje i pierwszy kwadrans mógł zapowiadać powtórkę z wtorku, tyle że tym razem ze słabszym rywalem będącym w dobrej formie, zamiast mocniejszym w słabej.

Po jakimś czasie z naszych zaczęło jednak schodzić ciśnienie. W 26 minucie po dośrodkowaniu z rożnego Zielińskiego groźnie głową uderzał Bielik, ale jego strzał został wybity przed linią bramkową. My próbowaliśmy szukać swoich szans po pressingu, długich podaniach z pominięciem linii pomocy i indywidualnych rajdach; Arabia starała się rozgrywać, ale Saudyjczycy regularnie popełniali błędy techniczne. 

To właśnie taktyka Polaków okazała się skuteczniejsza. W 40 minucie Szczęsny posłał długą piłkę do Casha, ten przedłużył ją do Zielińskiego, który następnie wypuścił futbolówkę na skrzydło rozpędzonego Casha znakomitym podaniem. Prawy obrońca naszej kadry płasko wrzucił piłkę do Lewandowskiego, który minął bramkarza Arabii lobem i odegrał do Zielińskiego, a ten mocnym strzałem pod poprzeczkę otworzył wynik meczu. 

Już kilka minut później mogliśmy jednak to prowadzenie utracić. Bielik głupio sfaulował w polu karnym odwróconego plecami do bramki Al Shehriego i sędzia podyktował jedenastkę dla Arabii. Do wykonania jej podszedł Al Dawsari, bohater pierwszego meczu, ale uderzył słabo w lewą część bramki. Piłkę odbił Szczęsny, a następnie wybronił dobitkę. Niesamowite przełamanie bramkarza, którego poprzednie występy na wielkich imprezach stawały się źródłem kpin i szpilek. Szczęsny był bohaterem pierwszej połowy, która zakończyła się wynikiem 1:0.

Po przerwie Saudyjczycy rzucili się żwawiej do przodu. Kontrolowali grę, ale nie stworzyli sobie klarownej sytuacji, choć kilka razy zmusili do wysiłku Szczęsnego i przyprawili polskich kibiców o szybsze bicie serca, ale bramka Polaków zdawała się zaczarowana. 

Potem do głosu zaczęli dochodzić również Polacy. Podobnie jak w pierwszej połowie, tak i w drugiej orły Michniewicza potrzebowały czasu, żeby się rozgrzać. Poprzeczkę obił po strzale głową Milik, a Lewandowski oddał sytuacyjny strzał w słupek. Na podwyższenie wyniku musieliśmy jednak poczekać aż do 82 minuty, kiedy Lewandowski przejął tuż przed bramką źle przyjętą przez Al Malkiego piłkę. Kapitan naszej reprezentacji bez większych problemów umieścił ją w siatce obok bezradnego Al Owaisa. 

Potem jeszcze Lewy mógł po świetnym dryblingu podwyższyć wynik na 3:0, ale jego podcinkę zablokował bramkarz Saudyjczyków. Ostateczny wynik to dwubramkowe zwycięstwo Polaków, mimo liczniejszych strzałów i większego posiadania piłki po stronie Arabii. Patrząc na mecz Argentyny z Meksykiem, który zakończył się wynikiem 2:0 na korzyść Albicelestes, szanse Polaków na awans wynoszą 64%:

Nie mogę jednak powstrzymać się od zmącenia atmosfery święta narodowego kilkoma gorzkimi słowami, które niczym przysłowiowy dziegieć zaburzają naturalną słodycz beczki miodu. Zagraliśmy dobre spotkanie, ale nie zdominowaliśmy Arabii. Wypracowaliśmy sobie kilka świetnych okazji, ale zdecydowały o tym przebłyski geniuszu Lewandowskiego, zryw Casha czy technika Zielińskiego. To nie był wybitny mecz w naszym wykonaniu, ale historia zawsze bywa łaskawsza dla zwycięzców. Dlatego nasza laga do przodu czy murowanie okazują się po tej wygranej podaniami z pominięciem linii pomocy oraz znakomitą organizacją gry w obronie. 

No to jak już pozrzędziłem dla zasady, to kilka cieplejszych słów. Zagraliśmy dużo lepszy mecz niż z Meksykiem. Widać było w grze Polaków więcej spokoju. Do tego ważny skalp może w swojej trenerskiej karierze dopisać Czesław Michniewicz. Już teraz jest to najlepszy występ Polski na Mistrzostwa Świata w XXI wieku. Styl można z tego powodu przemilczeć lub co najwyżej wspomnieć o nim nieśmiało, ale piłka, jak fortuna, toczy się kołem. Kiedy tylko nie będziemy wygrywać, to michniewiczowy anty-futbol wyląduje na pierwszych stronach gazet, obok zdjęcia załamanego selekcjonera. Teraz jednak można odłożyć pesymizm. Mamy reprezentację, która przełamała się. Kadrę, która dostarczyła i będzie dostarczała jeszcze na tym mundialu emocje. Mamy zwycięstwo. Z tego należy się cieszyć. 

Jan Woch

Oznaczono, jako

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close