„The Eminence in Shadow” – co by było, gdyby samozwańczy mistrz drugiego planu został przeniesiony do świata fantasy?
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 17 maja 2022
Bohater chce być w cieniu
W dzieciństwie wielu z nas marzyło o ratowaniu świata, byciu bohaterami i bohaterkami, którzy lśnią na pierwszym planie. Mało kto chce być tłem dla opowieści, mało znaczącą figurą, o której zapomina się w natłoku innych postaci. Jednak bohater mangi The Eminence in Shadow stawia sobie właśnie taki cel. Jego marzeniem jest bycie idealną postacią drugoplanową, która tak naprawdę kontroluje w tajemnicy wszystko i wszystkich.
Niestety jego wysiłki spełzają na niczym, gdyż wyróżnia się praktycznie na każdym kroku – od wyglądu począwszy, na zachowaniu skończywszy. Któregoś dnia wpada jednak pod koła ciężarówki i odradza się w świecie fantasy jako syn niezbyt istotnej rodziny szlacheckiej. Jego aparycja jest wybitnie przeciętna, lecz chłopak posiada niesamowitą magiczną moc i siłę, którą trzyma w tajemnicy. Wykorzystując tę drugą szansę od losu, Cid zaczyna przygotowywać się do bycia prawdziwym mistrzem manipulacji zza kulis.
Tajne plany tajnych organizacji
Początkowo zasiadając do lektury tej mangi oczekiwałem kolejnego isekaia z mniej oczywistym bohaterem, jednak już pierwsze rozdziały zdecydowanie mnie zaskoczyły. Po pierwsze – seria nie traktuje się na poważnie. Cały misterny plan manipulowania światem z cienia udaje się nie dlatego, że bohater jest bardzo przebiegły lub ma 200 IQ. Nie. Wszystko dzieje się przypadkiem, a protagonista jest nawet lekko głupkowaty. Jedyne, o czym myśli, to jak zrobić efektowne wejście i jak sprawić, żeby jego czyny wyglądały jeszcze bardziej tajemniczo i epicko.
Cid ma jednak ogromne szczęście, z którego często nie zdaje sobie sprawy. Żeby nie zdradzać fabuły, powiem tylko o jednej scenie idealnie ilustrującej te okoliczności. W pewnym momencie bohater zakłada organizację, która ma mu pomagać w jego zakulisowych działaniach. Szybko się jednak nudzi, więc na poczekaniu wymyśla bajeczkę o złym kulcie, z którym mają walczyć, i każe swojemu zespołowi dać mu spokój i iść w świat walczyć z przeciwnikiem. Problem jednak w tym, że zły kult naprawdę istnieje. Organizacja Cida bada jego działania, a tylko protagonista, nie zając sobie z niczego sprawy, wpada zawsze w środku akcji i udaje, że wszystko dzieje się zgodnie z jego planem, mimo że najczęściej pakuje się w problemy zupełnie przypadkowo.
To właśnie humor i nieracjonalne, niedojrzałe zachowania Cida przekonały mnie do tej mangi. Nie były one jednak jedynymi pozytywami tego tytułu. Na słowa uznania zasługują sceny akcji, świetnie narysowane przez Sakano Anri. Walk jest naprawdę dużo, a swoją intensywnością potrafią zawstydzić niejednego shounena. Balansują one również powagę i służą za przeciwwagę do lekkiego tonu opowieści.
W tle przewijają się intrygi polityczne, które niestety nie interesowały mnie zbyt mocno, co uznaję za dużą wadę, gdyż z reguły poświęcam tym motywom więcej uwagi. Tu czegoś mi brakowało (być może to kwestia mangi i w light novel lepiej to rozegrano).
Pojawiają się między innymi spory między królestwem a organizacją Cida. Do tego mamy do czynienia ze złymi planami ukrytego kultu, który powraca wielokrotnie na kartach mangi.
Czy manga pozostanie w cieniu?
Eminence in Shadow z zaskoczenia stało się jedną z moich ulubionych mang przeczytanych w ostatnim czasie. Protagonista, humor i akcja zdecydowanie zachęcały mnie do sięgania po kolejne rozdziały. Mało rozbudowane postaci drugoplanowe i intrygi polityczne niestety nieco wystudziły mój entuzjazm, lecz koniec końców czytając ten tytuł bawiłem się naprawdę świetnie. Zarówno manga, jak i równolegle pisana light novel wciąż powstają. Jeśli zainteresował Was ten tytuł, lecz nie chcecie go poznać w formie papierowej, to możecie zaczekać na adaptację anime, która ma pojawić się tej jesieni. Ja jej z pewnością wyczekuję.
Patryk Długosz