„Nie wyobrażali sobie życia poza wojną” – recenzja książki „Adieu Varsovie” Janki Kaempfer Louis
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 2 maja 2023
17 września 1945 roku. Czołgi radzieckie wjechały do Warszawy. Powrót do domu i odnalezienie bliskich, którzy przeżyli tamten pięcioletni koszmar – to był główny cel tych, którzy ocaleli z obozów koncentracyjnych i Zagłady. Wszyscy pragnęli zamknąć za sobą tamten bolesny rozdział w swoim życiu i rozpocząć życie na nowo. Jak się później okazało, jednak nie dla wszystkich wojna się skończyła. Zaraz po niej powstała w Wilnie grupa „Mścicieli”, której członkowie za wszelką cenę pragnęli pomścić tych, którzy zginęli. Można sobie zadać pytanie. Jakie były ich motywacje? Dlaczego nie chcieli pokoju? Odpowiedź na to pytanie można odnaleźć w słowach Richa Cohena: „Ponieważ̇ ich rodziny nie żyły, ponieważ̇ nie mieli żadnego powodu, by żyć, ponieważ chcieli zabijać, ponieważ wojna się skończyła, ale niezupełnie, ponieważ uważali, że Niemcy nie zostaną ukarane, ponieważ niezależnie od tego, jakim złem była wojna, nie wyobrażali sobie życia poza wojną”.
Jedną z członkiń „Mścicieli” była Irena Gelblum, matka autorki książki i jedna z głównych bohaterek Adieu Varsovie. Pomimo upływu lat i pozornego pogodzenia się z traumatyczną przeszłością, doświadczenia wojenne pozostają w jej pamięci do końca życia. Wojenna trauma odbiła piętno nie tylko na rodzicach autorki, ale również na niej samej.
Tematyka wojenna jest obecna w wielu książkach, filmach czy sztukach teatralnych. Wydawać by się mogło, że tamte tragiczne historie, okrutne czasy, w jakich przyszło żyć wtedy człowiekowi i wszystko, co miało miejsce w latach 1939-45 zostało opowiedziane. Janka Kaempfer Louis, autorka wydanej w tym roku książki Adieu Varsovie podejmuje się niełatwego zadania, jakim jest zgromadzenie wszelkich śladów, archiwów rodzinnych. Wszystko po to, aby odtworzyć nie tylko własną, ale również tożsamość własnej rodziny, która wpisuje się w mit Żyda wiecznego tułacza. Oprócz tego wyszła poza ramy wojennej narracji obecnej w przestrzeni literatury czy sztuki i zwróciła uwagę na równie ważny aspekt, jakim jest życie pokolenia wychowanego przez ocalałych z Zagłady, do którego sama należy.
Pierwsze rozdziały książki Janka Kaempfer Louis poświęciła swoim rodzicom, czyli Irenie Gelblum – bohaterce Powstania w Getcie Warszawskim i Powstania Warszawskiego, a pod koniec życia włoskiej poetce oraz Ignacemu Waniewiczu – dziennikarzowi prasowemu i telewizyjnemu, który w późniejszych latach powrócił do korzeni i stał się ortodoksyjnym Żydem. Dalsze rozdziały opisują zawiłe dzieje Janki, w tym rozwód rodziców, jej liczne przeprowadzki, ciągłą zmianę miejsca zamieszkania, trudności z przystosowaniem się do nowej rzeczywistości, tęsknotę za Polską i poszukiwanie przez autorkę odpowiedzi na pytanie: kim właściwie jestem?
Cechą charakterystyczną tej książki jest bez wątpienia intymność, bowiem autorka w sposób skrupulatny opisała dzieje swoich krewnych, rodziców, z którymi miała trudne relacje (matka autorki z powodu traumy i zgryzoty przelewała swoje frustracje na córkę, ojciec był kochający, lecz mało obecny), ale również zwierza się swojemu czytelnikowi ze swoich rozterek z czasów młodości. Na własnym przykładzie przedstawiła obraz trudnych relacji dzieci i rodziców ocalałych z Zagłady, który nie pogodzeni z przeszłością nieświadomie je krzywdzili. Opisała ciągłe życie w cieniu własnej matki, a także opowiedziała o roku 1968 – czasie, w którym miały miejsce protesty studenckie w całej Europie, a Polska coraz bardziej stawała się krajem niebezpiecznym ze względu na szerzący się antysemityzm. Był to dramat dla wielu Żydów polskiego pochodzenia, którzy z dnia na dzień musieli opuścić kraj, który uważali za swoją ojczyznę, a jednocześnie stała się ich wrogiem. Taki sam los spotkał Jankę, którą rodzice zabrali z Polski z obawy o jej bezpieczeństwo.
Nie jest to typowa książka wojenna, bowiem ta pozycja wzbogacona została o zaprezentowanie profilu psychologicznego rodziny Janki Kaempfer Louis, a także stanowi ona swego rodzaju próbę rozliczenia się z przeszłością rodzinną. Autorka uczyniła ze swojej książki introspekcję zanurzającą się w historię swojej rodziny, której burzliwe losy nie stworzyły odpowiednich warunków do wykreowania prawdziwej bliskości. Janka Kaempfer Louis na fundamencie złożonym z intymnych, osobistych historii rodzinnych stara się rozliczyć z polskim antysemityzmem. Uważa, że niestety, ale problem ten jest nadal obecny w naszym kraju. Na potwierdzenie pozwolę sobie przytoczyć jej słowa właśnie z Adieu Varsovie, w których odwołuje się do słów wypowiedzianych przez muzykologa, kompozytora i pisarza Stefana Kisielewskiego w 1968 roku: „Kiedy Kisielewski mówił o dwudziestu latach, był wielkim optymistą; w 2015 roku, czyli pięćdziesiąt lat po Marcu ‘68, zaraz po dojściu do władzy konserwatywnej partii Prawo i Sprawiedliwość okazało się, że polski antysemityzm nadal trwa i ma się bardzo dobrze. Nie potrzeba mu nawet Żydów – w kraju, gdzie mieszka 38 milionów ludzi, jest ich niewiele ponad tysiąc. Nie przeszkadza to neofaszystowskim ugrupowaniom nacjonalistycznym obwiniać ich o wszelkie szkody gospodarcze, społeczne i kulturowe. Słowem – w Polsce nic się nie zmienia”.
Pozostaje zadać sobie ostateczne pytanie. A zatem, czy warto sięgnąć po Adieu Varsovie? Naturalnie, że tak. Jest to książka pełna emocjonalności, szczerości, ale z drugiej strony opatulona jest momentami zwięzłością, bezpośredniością, a niekiedy nawet i ironią (m.in. we fragmentach, w których opisuje własną matkę). Wszystkie te elementy wytworzyły mocny i poruszający obraz wojennej i powojennej rzeczywistości. Bardzo zaintrygowała mnie ta książka głównie ze względu na poruszenie zagadnienia dotyczącego emocji towarzyszących dzieciom Żydów, którzy przeżyli II Wojnę Światową.
Karolina Harchut