Fenomen slow food
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 18 kwietnia 2020
W przeciągu ostatnich kilku lat coraz bardziej zwracamy uwagę na naturalność i bliskość natury. Wybieramy bio mięso, czasem nawet nie wiedząc czym się różni od zwykłego, a w niektórych przypadkach w ogóle staramy się zrezygnować z niego. Patrzymy na sposób hodowli kur, jajka, które kupujemy. Koniec końców wybieramy polskie jabłka i truskawki, nawet jak są droższe. Skąd się bierze ten trend na naturalność i czym jest slow food? Postaram się odpowiedzieć z pomocą kilku ekspertów.
Zacznijmy od końca – slow food. Poza tym, że jest to międzynarodowa organizacja non-profit, która powstała w 1986 roku we Włoszech, jest to coraz popularniejsza filozofia życia. Organizacja określa swój cel jako: ,,ochrona prawa do smaku”, zatem celebruje smak potraw i faworyzuje niespieszne delektowanie się nimi. Ponadto idea ruchu to promowanie regionalnej żywności i nieprzetworzonych produktów, wytwarzanych w tradycyjny sposób. Czyli zamiast smażenia i gotowania – pieczenie w garnuszku rzymskim lub gotowanie na parze. Taka naturalna regionalna żywność, często nieznana, jak na przykład Suska sechlońska z Małopolski – podsuszana, podwędzona śliwka o słodkim, cierpkim smaku i lepkiej skórce. Czy fasola „Piękny Jaś” z lekko słodkawą nutką, która rośnie tylko w Dolinie Dunajca.
Ogólnie jestem zwolennikiem sezonowości, korzystania z produktów regionalnych, od lokalnych dostawców. Myślę, że dzięki ruchowi slow food gastronomia stworzyła taki swój mały świat, silniejszą więź z dostawcami lokalnymi. Chociaż nadal jest to mniejsza część, więcej restauracji korzysta z marketów czy hurtowni, bo taniej i wygodniej.
– Daniel, cukiernik, kilkukrotny zwycięzca konkursu “Smak Gościnności”, promującego regionalne produkty.
Slow food to kuchnia skomplikowana i potrzebuje czasu, jak wskazuje nazwa. Nie pozwala na miksowanie, ścieranie i smażenie produktów. Zabronione jest również stosowanie sztucznych barwników, aromatów, konserwantów oraz polepszaczy smaku i zapachu. Natomiast używa się w niej tradycyjnych metod wędzenia, duszenia, marynowania, a także dojrzewania i wyciskania. Na świecie istnieją miliony gatunków warzyw, a dziś dziesięć z nich stanowi 90% światowej produkcji rolniczej – to wyobraźmy sobie, jak wiele nowych smaków, wrażeń umyka nam dosłownie sprzed nosa.
Slow food? Myślę że na pewno jest to o wiele zdrowsza i ciekawsza forma gotowania niż to, co masz ,,ogólnodostępne” na rynku. Mało masz restauracji na mieście prowadzących rzeczywiście dobrą i zdrową kuchnię Polską. Z reguły to są produkty i półprodukty kupowane hurtowo w Makro lub Eurocash. Myślę, że Polska nie jest gotowa na ruch w tym kierunku, bo nikt nie bierze tu na poważnie gastronomii. Większość osób pracujących w restauracjach jest tam, ,,bo muszę opłacić studia” albo ,,bo nie wiem co robić”. Gdyby ludzie robili to z pasji to Polska byłaby bardziej przygotowana na slow food i poważną kuchnię.
– Tomek, kucharz, uczestnik projektu ,,Gotuj po hiszpańsku”
Odkrywanie smaków zamiast biernego ich przyjmowania – zdanie, które wydaje się mottem nie tylko slow foodu, a i całego pokolenia. Rezygnujemy z fast foodu, fast relacji i fast życia w kwestiach, w których nam naprawdę zależy. Nawet biorąc pod uwagę, że nie zwalniamy tempa w codziennym wyścigu i czasem brakuje nam czasu na wszystko, oprócz obwarzanka za dwa pięćdziesiąt, to coraz częściej bierzemy przygotowany obiad ze sobą, a na kolacje robimy coś faktycznie wypasionego. Oraz pamiętamy, że obwarzanek to też produkt regionalny, jakby nie było.
Uwielbiam robić wszystko od zera (from scratch). Nie lubię kupować półproduktów, tylko wolę je przygotowywać samemu. Uwielbiam proces robienia poszczególnych elementów i łączenia ich w późniejszej fazie. A chleb to taka podstawa naszej kuchni, często bardzo niedoceniana. Też trzeba wspierać lokalne małe piekarnie, których coraz więcej pojawia się na gastronomicznej mapie np. Krakowa (Zaczyn, Pochlebstwo). Większość osób pieczywo kupuje w supermarketach i po prostu nigdy nie doświadczyło takiego prawdziwego, rzemieślniczego chleba na zakwasie – ja od takiego chleba jestem uzależniony, dlatego uczę się robić go samemu! A dodatkowo mam zajawkę na wszelkiego rodzaju fermentacyjne projekty, takie jak kiszenie itp. Robienie swojego zakwasu zalicza się do właśnie fermentacji.
– Łukasz, gotujący twórca, recipe developer (inst: @jabblonski)
Już pisałam o tym, że gotowanie może stać się odskocznią od rzeczywistości i sposobem na spędzenie czasu. Jednak kulinaria jest o wiele szersza, wyrazista, zmysłowa i wypełniona smakami, niż możemy sobie wyobrazić. Jest wszechświatem, w którym współistnieją galaktyki smaków i na każdej planecie są swoje wichry połączeń, morza mające głębię odczuć i atmosferę efemerycznych zapachów. Możemy się zanurzyć w ten wszechświat, wystarczy niewiele: spróbować warzyw z targu, a nie ze sklepu; chleba od lokalnej piekarni, a nie supermarketu; sera od regionalnej serowni w połączeniu z niezwykłymi nutkami owoców z ogrodów małego miasteczka. Coś, co nas otacza i kryje w sobie fajerwerki zmysłowe.
Tekst: Sandra Soldatowa