Tamte dni, tamte prawdy
Autor: Redakcja Online dnia: 27 października, 2025
Typowy dzień poważanej, lubianej i adorowanej wykładowczyni filozofii – Almy Imhoff (Julia Roberts). Tykanie niczym z filmów Bergmana czy Hitchcocka odmierza czas do eskalacji konfliktu. Stop klatka, napisy początkowe – zaczynamy.
Luca Guadagnino, w swoim najnowszym fimie Po Polowaniu, kontynuuje trop zaczerpnięty w zeszłorocznym Queer, przyglądając się przeintelektualizowanym amerykańskim obywatelom klasy wyższej w świetle zakłamania i wykorzystywania. Scena otwierająca – bankiet w domu Almy i jej męża, freudowsko wyglądającego psychoterapeuty, Fredrika (Michael Stuhlbarg). Bohaterowie rozmawiają o Heglu i innych wątpliwie moralnych obecnie filozofów i myślicieli. Kojarzy się to z filmami Woody’ego Allena, czy Jima Jarmuscha. Donikąd nieprowadzące rozmowy, gubiące widza. Tyle, że to nie za bardzo ma sens w szerszej perspektywie.
Guadagnino ciekawie umiejscawia bohaterów w pokoju, mieszając związki, relacje i obracając standardowy układ. Mówi tym samym, że w wykreowanym świecie nie do końca jest tak, jak zakładamy, przedstawiając de facto motyw całego filmu. Impreza się kończy, wszyscy wracają do domu, w tym utalentowana pupilka Almy – Maggie (Ayo Edibiri), wraz z drugim profesorem filozofii, niższym w hierarchii akademickiej, a w tej sytuacji lekko podpitym, Frankiem (Andrew Garfield). Zaczyna się walka o prawdę.
Maggie oskarża Franka o molestowanie seksualne. Zwierza się osobie, której ufała, podziwiała za jej feministyczny mit – swojej ulubionej Pani Profesor. Gdy Alma jednak nie odpowiada zgodnie z wizją Maggie dopytując o to, co tak naprawdę się stało, a nie bezkrytycznie ufając jej, ich relacja zostaje nadszarpnięta, w zasadzie całkowicie zerwana. To koniec zaufania, a bańka uczucia, jakim Maggie obdarzyła Almy, pęka. Guadagnino obraca relacje z Queer, gdzie obiektem uczucia tym razem jest ta starsza osoba. Ciekawie to rezonuje z filmem Sny o Miłości Daga Johana Haugeruda. Tam relacja uczeń-mistrz była opowiedziana z perspektywy uczennicy, zakochanej w kimś niedostępnym. Wciąż jednak zarówno Guadagnino jak i Haugerud nie próbują oceniać nikogo i pokazują, że queerowość przedstawianych relacji nie gra większej roli.
Frank spowiada się Almie z tamtej nocy. Miejsce spotkania – ulubiona knajpka Franka, dosyć typowy amerykański wystrój. Wokół ich miejsca lustra. Czuje się jak u siebie, jest bezczelny wobec kelnerki, je w sposób obrzydliwy i użala się nad swoją sytuacją. To jednak na nic. Frank, choć z pewnością intelektualista, nie należy do klasy uprzywilejowanej. Jest lubiany przez studentów, ale przy tym bywa żałosny w swoim nieustannym polowaniu na lepszy byt. Dopuścił się niewybaczalnego grzechu na zdecydowanie bardziej uprzywilejowanej osobie. Jego los jest przesądzony
Frank ostatecznie wylatuje z uczelni, a Maggie umacnia swoją – już i tak silną – pozycję. Maggie to zdecydowanie najciekawsza postać: członkini dwóch mniejszości (czarnoskóra lesbijka), a mimo to wpływowa bardziej, niż większość kulturowo przyjętych ludzi ze statusem. Tyle wiemy, a mnogość pytań o to, kto tak naprawdę ma władzę, jest niesamowita. Guadagnino jednak wraz ze swoją scenarzystką, Norą Garrett, wolą skupiać się na innych konfliktach i postaciach. Dużo większą uwagę poświęcają złożonej, ale mniej ciekawej postaci, jaką jest Alma.
Sposób, w jaki zachowuje się Alma, mocno kojarzy się z Lydią Tár z filmu Todda Fielda Tár (2022). Wyemancypowana, silna intelektualistka, której status przez długi czas nie był kwestionowany. Autorytet obu postaci jest stabilny, a pozycja niemożliwa do obalenia. Do czasu, kiedy ktoś odważy się go podważyć, a równowaga i harmonia charakteru ulega rozpadowi, jak domek z kart. Znowu pojawia się tykanie, jakby symbolizowało ono bombę chaosu, która czeka na oba autorytety (autorytaryzmy?). Wydźwięk obu jest jednoznaczny – zastanówmy się nad cancel culture. Gdzie jest ta granica wykluczenia i kto może być jej ofiarą? Czy da się obalić nawet silny autorytet? Field wygrywa jednak większym chłodem emocjonalnym, a co za tym idzie – większym obiektywizmem i zostawieniem widzowi oceny tego, kto jest winny utraty kontroli.
Guadagnino, co niepodobne do niego, nie jest całkowicie pośrodku konfliktu o prawdę. Dwie trzecie filmu staje po stronie „#BrokenGen” i „anty#MeTOO”, co jest o tyle zaskakujące, że gdy spojrzy się na jego najwybitniejsze dzieło, serial Tacy właśnie jesteśmy, jest on absolutnie obiektywny i nieoceniający względem prezentowanej młodzieży z Gen Z. W Po Polowaniu dopiero pod koniec waga oceny przechyla się na środek, nie na tyle, aby została wyrównana.
Film emanuje estetyką chłodu. Tajski operator Sayombhu Mukdeeprom (współpracujący z Guadagniną przy m.in. Queer, czy Tamtych Dniach, Tamtych Nocach), został zastąpiony przez Malika Hassana Sayeeda, współpracującego głównie ze Spikem Lee. Ciekawe jest, że Po Polowaniu wizualnie jest opozycją do duszności Queer. Niski klucz oświetleniowy w połączeniu z bardziej zimnymi kolorami, ukazują chłód postaci. Uzupełnia to momentami klaustrofobiczna reżyseria Guadagnino, który tworzy niedopowiedzenia, gubiąc ostrość. Współpracuje to z monochromatycznymi kolorami ubrań postaci, zwłaszcza Almy ubierającej się często na klasycznie czarno-białe kolory. Kostiumy pełnią ważną funkcję, zwłaszcza w relacji Maggie-Alma. Studentka próbuje naśladować sposób ubierania się swojej idolki, upodobniając się do niej, próbując zostać jej następczynią. Guadagnino zostawia niedopowiedzenia, czy Maggie robi to jedynie w celach akademickich, czy może aby poszerzyć siatkę wpływów, o czym może mówić plagiat, jakiego kobieta się dopuszcza. Wszystko to funkcjonuje przy soundtracku Trenta Raznora i Atticusa Rose’a. Porzucają oni imprezowo-rave’owe techno z Challengers i jazzowo-ambientowe dźwięki z Queer na rzecz niepokojącego pianina z ciekawymi zabiegami wyjętymi prawie z kina grozy, a dodatkowo uzupełnionymi świetnym castingiem muzycznym (znakomita scena w barze przy utworach The Smiths i Morriseya), do czego Guadagnino nas przyzwyczaił w poprzednich filmach.
Interesująco wypada mąż Almy. Psychoterapeuta, nonszalancki i zazdrosny. Troskliwy, ale oceniający. Ta gra paradoksów kreuje jednego z ciekawszych bohaterów tej opowieści, a świetnie dobrany do roli Michael Stuhlbarg wykonuje kawał roboty, aby oddać kogoś na granicy Freuda i Junga, zarówno w sposobie bycia, jak i tego, co mówi. Ciekawie wypada zwłaszcza kontrast między nim a Almą. Toksyczny związek, w którym nawet tutaj prawda jest czymś nieobecnym, a o szczerości można zapomnieć. Końcowa scena w szpitalu wydaje się potwierdzać, że Fredrik jest postacią doraźnym w życiu i choć troszczy się o żonę, tak ona w momencie porażki potrafi dostrzec opiekuńczość męża i powiedzieć mu o winie, którą nosi od wieku nastoletniego. Gdy wypowiada słowa „Kocham Cię”, zastanawiamy się, czy są one skierowane faktycznie do Fredrika, czy jednak są formą zadośćuczynienia za kłamstwo, którego się dopuściła. I to mimo tego, że Fredrik stara się ją przekonać, że padła ofiarą groomingu, co znowu prowadzi nas do Snów o Miłości. Grooming nie jest zaprezentowany, jako jednoznaczna manipulacja, a jako pewien proces, którego można doświadczyć w okresie dojrzewania oraz jakie konsekwencje mogą z niego wynikać. Jest to bardziej opis uczucia, a nie zjawiska.
Guadagnino nie rozwija najciekawszych wątków. Pozostawia niedopowiedzenia, ale w leniwej formie. Scenariusz bywa dosyć grubymi nićmi szyty i próbujący być czymś większym, niż w rzeczywistości jest. Brakuję mu lekkości Queer i zrozumienia Tacy właśnie jesteśmy i choć całościowo jest to film co najmniej ciekawy, tak brakuje mu rozwinięcia i większego zrozumienia.
Patryk Zaczkowski