24 lata popkulturowego życia
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 27 maja 2023
Jestem stary (zdanie to powtarzam regularnie odkąd się urodziłem), ale tym razem jest to fakt. W dniu, którym ukazał się ten artykuł skończyłem 24 lata. Chciałbym napisać jakąś wielką przemowę i zastanowić się nad własnym życiem, natomiast jestem na to zdecydowanie za głupi. Zamiast tego pozwolę przemówić popkulturze. Zapraszam na przegląd ważnych dla mnie dzieł kultury, ale tym razem w trochę bardziej osobistym wymiarze.
Simpsonowie – dzięki tato
Mój tato był jedną z pierwszych osób w naszej miejscowości, która miała telewizję satelitarną. Mieliśmy Canal Plus. Jako dziecko, nie rozumiałem co to znaczy telewizja jakościowa i kanały premium, ale doceniałem mocno jeden dar satelity – Simpsonów. Codziennie siadałem z tatą i oglądaliśmy wieczorem żółtych ludzików. Nie rozumiałem większości humoru pokazanego w serialu. Jednak jako dziecko cieszyłem się z wspólnego oglądania kreskówki z tatą. Po latach wracam do serialu i uznaję, że może nie należało tego puszczać dziecku, ale mniejsza z tym.
Mikołajek – dzięki mamo
Mikołajek to jedna z moich najbardziej ukochanych książek, nie tylko z dzieciństwa, ale i w ogóle. Opowiadania z francuskim chłopcem zamykały w sobie piękno codziennego życia i dodatkowo były przewrotnymi komediami. Jednak dla mnie bardzo ważne było to, że jako dziecko siedziałem koło mamy i czytałem swoją książeczkę. Dziś uważam, że miałem lepszy gust od niej (nie przeżyję romansideł).
Heroes 3 – mistrz osiedla
Heroes of Might and Magic 3 to nadgra. Regularnie wracam do kampanii, rozgrywam sobie krótkie mapki i testuję strategię. Natomiast tytuł ten lśni, gdy gra się z przyjaciółmi. Pamiętam, jak graliśmy z braćmi ciotecznymi w tzw. hot seata (słynne „gorące pośladki”) zamieniając się miejscem przy komputerze. Potrafili mi nawet zmienić zamek za moimi plecami, bo uznali go za słaby (twierdza rządzi).
Wędrowycz – błogi eskapizm
Przenieśmy się do czasów okołogimnazjalnych. Nie miałem łatwego życia w szkole i nie wchodząc w szczegóły byłem dosyć samotnym dzieckiem. Szukałem więc tekstów kultury, które oferują łatwą ucieczkę do innej rzeczywistości. Cykl o Wędrowyczu od Andrzeja Pilipiuka jest komediową fantastyką o bimbrowniku, który jednocześnie jest magiem-egzorcystą. Wytapianie miedzi z bomby atomowej oraz uczenie satanistów satanizmu. Definicja eskapizmu.
League of Legends – jak brać heroinę, to razem
Mijają lata, a ja w liceum znalazłem dobrą ekipę ludzi. Tak, grałem w liceum w LoLa. Ta produkcja uzależnia jak heroina. Jestem w nią absolutnie beznadziejny, ale jednocześnie dobrze się bawiłem. Zwłaszcza jak się grało w zgranej ekipie. Rozmowy i wspólne narzekanie na tę kiepską grę to było coś wspaniałego.
Zmierzch – pijemy!
Uwielbiam Zmierzch. Wszystkie części, zwłaszcza te końcowe, to po prostu kino klasy B, które całkowicie na pełnej jedzie w stronę całkowitego szaleństwa i kiczu. Zwłaszcza, jak ogląda się w zgranej ekipie. Wyjeżdżaliśmy z moimi przyjaciółmi(!) ze studiów na dalekie Podlasie i wspólnie oglądaliśmy sagę o wampirach. Piliśmy za każdym razem, gdy na ekranie wydarzyło się coś, czego nie dało się unieść na trzeźwo. Czyli całkiem często.
Blood of Zeus – dzięki Redakcjo Online
Absolutny śmieć animacyjny, jakim okazał się Blood of Zeus przyczynił się do jednej z najlepszych przygód w moim życiu. Zacząłem pisać w redakcji właśnie od recenzji tego syfu i tak zostałem na ponad 60 tekstów i analiz czasem lepszych i czasem gorszych dzieł popkultury. Teraz siedzę, mając 24 lata i cóż, dziękuję wszystkim i do zobaczenia.
Autor: Stankiewicz Szymon
Wszystkiego najlepszego! [przyp. red.]