W obronie Piotra Własta
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 31 maja 2020
To, co wybrzmiało w jednym z poprzednich artykułów, to misgendering, czyli zwracanie się do osób trans niewłaściwą formą oraz imieniem. Jest to problem, z którym te osoby zmagają się od zawsze.
Chociaż w przypadku postaci historycznych, które nie posługiwały się innym imieniem niż to nadane w dokumentach (albo nie ma na ten temat informacji) misgendering jest przykrą koniecznością, tak inaczej sprawa się ma, kiedy imię danej osoby jest znane i są ślady stanowiące o tym, że się nimi posługiwała.
Taka sytuacja spotyka wciąż Piotra Własta, który urodził się jako Maria Komornicka. Wpisując jego imię i nazwisko nadane mu przy urodzeniu w Google, można dostrzec informację, że to pisarka. Inny portal internetowy posługuje się dalej formą żeńską i częściej używania imienia Maria, od którego Piotr się symbolicznie odciął, pisząc o swojej śmierci. Także w środowisku akademickim zdarzyło mi się spotkać z mówieniem o nim w kontekście literatury kobiecej.
Przyjęcie męskiego imienia rozpatruje się też w kontekście emancypacji. Tylko czy emancypacji queerowej czy kobiecej? Z jednej strony mogą pojawić się stwierdzenia, że tożsamość Piotra Własta jest odpowiedzią na niski status kobiety w XIX wieku i brak praw, nie rozpatrując jej pod kątem realnych odczuć, a jedynie performansu.
Jednak z drugiej strony, nietrudno tutaj wyczuć pewne podobieństwa z sytuacją pani de Sancy. W obu przypadkach mamy do czynienia z przyjęciem imienia płci innej od tej przypisanej przy urodzeniu i używaniu go w sytuacjach codziennych. Należy też dodać, że za gestem uśmiercenia tożsamości Marii na rzecz narodzin Piotra w 1907 szła też zmiana wyglądu, spalenie kobiecych rzeczy czy nawet usunięcie kilku zębów w celu zmiany rysów twarzy. To wszystko było, jak na tamte czasy, krokami radykalnymi, ale świadczącymi o silnej niezgodzie na funkcjonowanie w niewłaściwym ciele.
Pomimo tego, że w owym czasie nie istniało określenie „transpłciowość”, jak i nie stworzono jasnych kryteriów diagnostycznych, to jednak to co Włast zrobił daje wyraźny sygnał, że nie chodziło tutaj jedynie o artystyczny pokaz.
Czy skoro dał nam tak wyraźny sygnał, że Marii nie ma, tylko jest Piotr, to czy właściwym jest dalsze traktowanie go jako kobiety albo osoby o dwóch tożsamościach: Marii/Piotra?
Faktem jest, że w wielu przypadkach mamy więcej poszlak niż pewnych śladów świadczących o transpłciowości danej postaci historycznej. Włast jednak jasno stwierdził, że nie nazywa się Maria Komornicka, kobiece stroje nie są jego strojami, a jego zachowanie jest zachowaniem przypisanym mężczyznom. Również jego twarz nie jest twarzą kobiety – została fizycznie zmieniona z jego własnej woli, z jasnym celem, którym było sprawienie, by posiadała męskie rysy. Coś, co obecnie osoby transpłciowe osiągają za pomocą hormonów, on zrobił dzięki pozbyciu się kilku zębów.
Z tych właśnie względów Piotr Włast nie powinien być dalej traktowany jako kobieta. Skoro sam dokonał symbolicznej korekty płci, jak i fizycznych zmian, to należy o nim mówić zgodnie z nimi. Maria Komornicka stała się porzuconym trupem, popiołem z jej własnych ubrań. Zniknęła. Została zabita przez osobę, która jedynie posiadała jej ciało, ale nie była nim ani nie była Marią.
Niestety, prochy Marii dalej walają się po ludzkiej świadomości. Piotr żył, chcąc być tylko Piotrem Włastem. Teraz, kiedy i jego fizyczne ciało obróciło się w proch, nie ma możliwości by walczyć dalej o to, by inni uznali jego prawdziwą tożsamość. Można z pewnością powiedzieć, że stał się duszą całkowicie bezbronną.
Dlatego powinniśmy uszanować jego wolę, ostatecznie kończąc jego proces zabicia Marii i pozwolić w pełni rozkwitnąć Piotrowi, bez przytłaczania pamięci o nim faktem, że ciało, z którym przyszedł na świat, nie było jego.
Tekst: Nikodem Kuś