Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Zdalne nauczanie w czasie pandemii. Sukces? Porażka? Trudno powiedzieć?

Autorstwana 31 maja 2020

E-learning okazał się wielkim wyzwaniem, na które nikt nie był przygotowany. Aby ten proces mógł przebiegać sprawnie niezbędne są olbrzymie nakłady środków i pracy, co nie zawsze jest możliwe. Realizacja podstaw programowych w trybie zdalnym to proces, który zależy od wielu czynników, wśród których liczą się nie tylko kwestie techniczne, ale też zaangażowanie wszystkich zainteresowanych stron. Zdalne nauczanie bywało ogłaszane jako sukces, a jednocześnie stawało się obiektem żartów i tematem memów. Postanowiłam wyjść poza moją bańkę informacyjną i sprawdzić jak e-learning widzą różni studenci. Moimi respondentami było w sumie 286 żaków z całej Polski. 

Szkolnictwo wyższe 

Wiem, że zdalne nauczanie zaskoczyło nas jak zima drogowców, obnażyło nasze nieprzygotowanie, ale wydaje mi się, że Akademia lepiej poradziła sobie z tym wyzwaniem, niż szkoły.
– mgr Sławomir Doległo (Instytut Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej UJ)

Istnieje przekonanie, że studia to przede wszystkim samokształcenie. Zaistniała sytuacja świetnie temu odpowiada. Dla ogromnej większości uczestników edukacja zdalna to wielkie wyzwanie i codzienne mierzenie się problemami. Są to nie tylko kwestie natury technicznej, jak np. brak odpowiedniego oprogramowania i dobrej jakości łącza internetowego, ale co ważniejsze, utrudniony kontakt z poszczególnymi osobami. Wyniki przeprowadzonej ankiety nie pozostawiają złudzeń. Studenci jednoznacznie wskazali więcej wad, niż zalet e-learningu. Prawie połowa ankietowanych (46,9 %) nie jest zadowolona ze zdalnego nauczania, 28,7 % wręcz przeciwnie, a blisko jedna czwarta (24,5%) nie ma zdania na ten temat. 

Plusy

Wśród zalet studenci wyróżnili przede wszystkim możliwość lepszej samoorganizacji i elastyczność godzin pracy (42 %); brak dojazdów na uczelnie i możliwość pozostania w domu (45 %); poczucie komfortu w domu (9 %) oraz łatwiejszy dostęp do notatek i materiałów naukowych (12 %). Również pojawiły się głosy o bezpieczeństwie, mniejszej ilości stresu oraz możliwości późniejszego wstawania. 

Minusy

Prawie połowa (49 %) badanych zaznaczyła, że największą wadą zdalnego systemu jest utrudniony kontakt z prowadzącymi lub w ogóle jego brak. Co więcej, brak bezpośredniego kontaktu z uczącymi jest najczęstszą przyczyną chaosu informacyjnego oraz spadku jakości kształcenia. Kolejną wadą wskazaną przez studentów (43 % badanych) jest niezwykle słaby poziom organizacji zajęć. Do trzech najważniejszych wad systemu również zalicza się zwiększona w porównaniu do zwykłej edukacji ilość zadań i materiałów do opracowania, jak i większy czas poświęcony na naukę. O tym mówi 32 % respondentów. Najbardziej oczywistym minusem, którego można było się spodziewać jest kwestia różnorakich problemów technicznych oraz braków sprzętowych. Mówi o nim 21 % badanych. Przyjrzyjmy się lepiej poszczególnym kwestiom. 

Opinie studentów – plusy

Za największy plus edukacji zdalnej studenci uważają możliwość pozostania w domu i brak konieczności dojazdów. Wiąże się to przede wszystkim z kwestią mniejszych wydatków na dojazd i zamieszkanie w innym mieście, ale i z czasem, który oszczędzają studenci. Wielu badanych również mówi o oszczędzaniu sił, które traciło się na dojazd.

Dla mnie plusem jest realna możliwość wykorzystania czasu w ciągu dnia na jak najbardziej efektywną naukę. W normalnym trybie wiele czasu poświęcało się na dotarcie na uczelnię, powrót z niej, podróże do domu. Szczerze powiedziawszy zostawało niewiele sił na samodzielną naukę w domu. W trybie zdalnym jest to znacznie łatwiejsze.
(Prawo, Uniwersytet Jagielloński, M)

Za jedną z ważniejszych zalet edukacji zdalnej 42 % studentów uważa  możliwość lepszej samoorganizacji oraz ułożenia dnia według swoich preferencji. Mowa również o elastycznych godzinach, dzięki którym studentom jest łatwiej zaplanować pracę. 

W obecnej sytuacji to, że możemy jako tako kontynuować naukę z zachowaniem bezpieczeństwa dla naszego zdrowia, w zależności od formy zajęć daje to trochę możliwości samodzielnego i swobodnego planowania czasu (np. Jak mam zadanie do wykonania na platformie to sama decyduję kiedy się za to zabieram)
(Psychologia, Uniwersytet Warszawski, K)

Nie tracę czasu na zbędne treści i mało istotne wykłady, dzięki temu, że ich treść czytam na laptopie. Dla przykładu: jeśli nudny wykład normalnie trwałby 3 godziny zegarowe, to zdalnie poznaję całą jego treść w 1 godzinę.
(Fizjoterapia, Podhalańska Państwowa Uczelnia Zawodowa w Nowym Targu, M)

E-learning daje możliwość samodzielnej nauki w wybranym przez siebie tempie, nauki w czasie, który jest odpowiedni indywidualnie, brak potrzeby nauki „na siłę „, możliwość dostosowania nauki do własnych potrzeb i stylu życia. Również zaletami dla mnie są brak kontaktu z ludźmi, brak stresu związanego z kontaktem z obcymi ludźmi, możliwość zatrzymania nagranego wykładu w dowolnym momencie, spokojnego zanotowania i powrotu do problematycznych kwestii.
(Prawo, Uniwersytet Jagielloński, K)

Kolejna kwestia to łatwiejszy dostęp do materiałów naukowych. 12 % studentów jest zadowolonych  z możliwości powrotu  do nagranego wykładu lub skorzystania z prezentacji wykładowców. Pewność, że nic nie zostało pominięte w trakcie wykładu dodaje badanym motywacji do pracy.

Mam możliwość wykonać prace w dogodnym terminie (środek nocy), a nie jestem zmuszona trzymać się sztywno planu zajęć; zaoszczędzam około 2,5 h dziennie na dojazdy; Nauka poprzez prezentacje, udostępnione wykłady i zadania do wykonania jest o wiele bardziej efektywna.
(Polityka społeczna, Uniwersytet Jagielloński, K)

Nie trzeba biegać między budynkami, jesteśmy w końcu w stanie zdążyć na zajęcia. 

Wykłady już nie są (w końcu!) obowiązkowe, nie trzeba marnować na nie tyle czasu tylko można samemu uczyć się z książek i materiałów. Największym plusem jest to, że w końcu wydział chociaż odrobinę wyszedł z średniowiecznych przekonań o tym, że prezentacje wykonane przez wykładowców są tajemnicą pilnie strzeżoną i w końcu mamy normalnie udostępniane prezentacje, a nie musimy robić ich screeny albo zdjęcia jak na zajęciach, co było absurdem.
(Uniwersytet Warszawski, K)

Również 10% badanych mówi o większym poczuciu komfortu w domu, możliwości spędzenia większej ilości czasu z rodziną lub o wygodniejszych warunkach nauki. 

Opinie studentów – minusy

Nawet biorąc pod uwagę wszystkie wyżej wymienione zalety 5% badanych uważa, że edukacja zdalna nie ma absolutnie żadnych plusów, natomiast ma ogrom wad. 

Prawie połowa  studentów zapytanych o zdanie uważa, że największa wadą edukacji zdalnej jest zły kontakt z wykładowcami lub absolutny jego brak. Badani wskazują jako przyczyny m.in.  brak jednolitego systemu lub programu do komunikacji. Na niektóre maile odpowiedź jest od razu, a na inne  czeka się tygodniami. Niejasne są też kwestie związane z nauką. Studentom jest o wiele trudniej dopytać o poszczególne zagadnienia, zwłaszcza, że na niektórych uczelniach w czasie edukacji zdalnej zostały odwołane dyżury wykładowców. 

Myślę, że nigdy e-learning nie wyprzedzi normalnego trybu nauczania. Kontakt w rzeczywistości i systematyczne chodzenie na zajęcia na uczelnie sprawiają, że czujemy się stabilnie i wiemy co mamy a czego nie mamy robić. Niestety e-learning jest jedną wielką niewiadomą.
(Filologia, Uniwersytet Jagielloński, K)

Ten e-learning to kpina. Na pegaza najczęściej wrzucane są prezentacje, brak jakiegokolwiek omówienie, zajcia 'na żywo’ mam jedynie z lektoratu i jednego przedmiotu, reszta idzie po najmniejszej lini oporu. Albo zadają więcej niż robilibyśmy na uczelni, albo zadają i nie sprawdzają, wymyślając z zajęć na zajęcia coraz to dziwniejsze zadania. Powiedzmy że z 2/10 przedmiotów jestem zadowolona z e-learningu. Plus wielu prowadzących nie zdaje sobie kompletnie sprawy z technicznych problemów, na tekst o tym, że komuś nie działa internet, prowadzący sugeruje żeby dołączył do zajęć pomimo problemów, więc tak to wygląda. Nie wspomnę, że mamy XXI wiek, i na kierunku który uczy o 'nowych mediach’ stosowane są takie rozwiązania, jakby co najmniej o media 2.0 chodziło.
(Dziennikarstwo i komunikacja społeczna, Uniwersytet Jagielloński, K)

Nie mniej ważnym problemem, który dyskredytuje system zdalnego nauczania jest kwestia techniczna, na którą wskazało 21 % badanych. Mówimy głównie o połączeniu internetowym, które często bywa niestabilne. Zakłócenia, słaby zasięg lub jego brak, przeciążenie serwerów, które skutkuje zawieszeniem się zajęć – to tylko część kłopotów, z którymi borykają się studenci. Problematyczny jest też niedostosowany sprzęt lub jego całkowity brak.

Jakość wykładów zależy od jakości połączenia internetowego – zdarza się, że zajęcia „zacinają się”, dźwięk jest niewyraźny. Mamy też dużo bodźców rozpraszających w domu. Do tego kilka godzin pod rząd przed monitorem sprawia, że oczy po prostu bolą.
(Publikowanie współczesne, Uniwersytet Warszawski, K)

Ogólnie jestem zadowolony z takiej formy nauczania, oprócz tego, że nie wszyscy wykładowcy mają dobre urządzenia do prowadzenia wykładów online.  Także nie każdy  student ma możliwość nauki w ciszy, przez co np każdy uczestnik konferencji może usłyszeć jak na kuchni jest przygotowywany obiad. Tradycyjny sposób nauczania wypełniał te niezbędne warunki, przy których uczyć się wygodniej w tym sensie że jesteś skupiony.
(Zarządzanie, Społeczna Akademia Nauk w Krakowie, M)

Najważniejszą kwestią jest dostosowanie formy zadań i zaliczeń do KAŻDEGO studenta, nawet tego, który nie ma warunków technicznych (szybkiego komputera czy połączenia internetowego, czasem też mikrofonu). Jeśli już wykład jest na żywo, to jego zapis powinien być udostępniony. Wykładowcy i prowadzący powinni oceniać każde zadanie i wysyłać studentom konstruktywne uwagi, niestety teraz często my odsyłamy zadania, a odpowiedzi nie ma.
(Dziennikarstwo i komunikacja społeczna, Uniwersytet Jagielloński, M)

Powyższe problemy skutkują gorszą jakością i skutecznością nauki. Jedną z przyczyn  jest też słaby poziom organizacji zajęć, szczególnie na początku kwarantanny. 43% badanych, zauważa, że największe problemy wynikają z braku jednolitego systemu weryfikacji wiedzy oraz podstawy programowej, która by była bardziej dopasowana do warunków edukacji zdalnej.

Mamy ograniczona komunikacja z prowadzącymi. Jest też niewielkie zaangażowanie prowadzących którzy zamiast zrobić webinar, jedynie wysyłają nam materiał do przyswojenia.  Mówię tu o cięższych przedmiotach jak np. fizykoterapia. Zamiast gotowej prezentacji z wykładu i wyjaśnień prowadzącej, dostaliśmy maila gdzie w punktach wypisane mieliśmy zagadnienia które sami mamy sobie przerobić.

Minusem jest też brak dostępu do specjalistycznych sal . Na zajęcia z masażu musimy teraz kręcić filmiki . Problem w tym że nikt w domu nie posiada takiego specjalnego stołu ,więc nagrywamy w trudnych do tego warunkach.

Oczywiście nic nie zastąpi nauki na żywo na uczelni. Nie wszystkich przedmiotów da się uczyć w sposób zdalny.
(Fizjoterapia, Podhalańska Państwowa Uczelnia Zawodowa w Nowym Targu, M)

…Absolutnie wszystko, niszczy mi to teraz psychikę, mam wrażenie że niektóre rzeczy są nie do przeskoczenia nie z mojej winy, a 90% rzeczy które robimy są bezużyteczne, na zasadzie zapchania dziury. Trzeba by było polepszyć kontakt z nauczycielami, bo nie odpowiadają na maile, wysyłają nam sprzeczne sygnały i informacje, nie potrafią obsługiwać komputera i internetu, nie tłumaczą materiału, zasypują bezcelowymi zadaniami, robią tragicznie nieprzemyślane testy, których nie da się zdać ze względu na zwalony klucz i za mało czasu. Niektórzy prowadzący potrafią tylko na BBB, a tam bardzo często jest osiągnięty limit użytkowników i wychodzą cyrki z tego.
(Filologia germańska z językiem angielskim, Uniwersytet Jagielloński, K)

Kontakt między wykładowcami? Dostajemy dość dużo materiałów. [potrzebne jest OS] Wsparcie dla wykładowców, którzy gorzej radzą sobie z organizowaniem zajęć online i nie mają pomysłu jak je prowadzić. Większa kontrola przebiegu kursów — niektórzy wykładowcy wysyłają materiały bardzo nieregularnie (ponad miesięczne przerwy, chociaż zajęcia powinny odbywać się co tydzień).
(Lingwistyka stosowana, Uniwersytet Warszawski, K)

Brak zaangażowania wykładowców, wysyłanie przypadkowych materiałów, zdjęć z książek w ilości nieporównywalnie większej niż to co przerobili byśmy na uczelni podczas tych samych zajęć. Wymyślanie irracjonalnych zadań nie wiadomo po co, nie mających często zbyt wiele wspólnego z nauką np na jeden tylko wyklad mam napisać streszczenia artykułów łącznie zajmujących 50 stron. Wykładowcy nie odpisują, nie sprawdzają prac które do nich wysyłamy, ale dostajemy następne. Tylko jeden wykładowca przeprowadza z nami prawdziwe wykłady online przez kamerki. Ten semestr to porażka.
(Kosmetologia, Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach, K)

Z niektórych przedmiotów mieliśmy pierwsze zajęcia online w zasadzie po miesiącu, bardzo skrócony program, sensownie skrócony, ale nadal bardzo okrojony.
Z zajęć typu konwersacje są konwersacjami już tylko na papierze, wykładowcy nie potrafią stworzyć oddzielnych pokoi na google classroom, kazać nam rozmawiać ze sobą w efekcie w praktyce nie ćwiczymy języka, jest tylko teoria. Minusem jest też wybranie przez nasz wydział pierwszego terminu sesji z dostępnych chociaż nie mieliśmy przez długi czas zajęć i teraz podpieramy się nosem i jesteśmy zestresowani.
(Uniwersytet Warszawski, K)

Słaba organizacja i przekonanie niektórych ćwiczeniowców, że ich przedmiot jest jedynym, który mam do zrobienia; czasem też kiepskie przygotowanie materiałów ćwiczeniowych albo niepotrzebnie skomplikowana forma wypełniania i wysyłania rozwiązanych zadań; No i przede wszystkim brak kontaktu z ludźmi;
(Dziennikarstwo i komunikacja społeczna, Uniwersytet Jagielloński, M)

Profesorowie wymagają od nas więcej, chociaż wcale nie mamy „więcej czasu”. Wcale nie trzymają się terminów, a jak my oddajemy coś po czasie, to nasz problem. E-learning jest ciężki dla profesorów, którzy się nie znają na technologii, z czego wynika wiele utrudnień dla nas.
(Filologia Angielska, Uniwersytet Jagielloński, K)

Kolejna wada, która pojawia się w opiniach 12 % studentów to brak albo gwałtowny spadek motywacji. Studenci nie widzą efektów własnej pracy oraz nie dostrzegają zmian w sytuacji. Ucząc się w domu trudno  jest rozdzielić czas nauki i czas odpoczynku, zacierają się granice. Młodzi ludzie czują się samotnie: brakuje im codziennej rutyny, jak np. kawa w przerwie zajęć czy rozmowy na korytarzach z kolegami.  Często mają za mało ruchu, co dodatkowo sprzyja obniżeniu nastroju. 

Niezbyt wiele zajęć faktycznie dochodzi do skutku. Przez brak zajęć tworzy się brak motywacji do nauki. Trudno jest się czegokolwiek nauczyć, jeżeli wykład wygląda tak, że Wykładowca wysyła kartki z wykładem do nauczenia się.
(Etyka – mediacje i negocjacje, Uniwersytet Pedagogiczny, K)

Wykładowcy potrafią przesłać tylko zagadnienia do wykładów, nie dość, że zadawanie pytań jest utrudnione, bo musi być dokonywane drogą elektroniczną, to często odpowiedź nie jest natychmiastowa ani nawet zbliżona do normalnego czasu oczekiwania, a jeszcze częściej odpowiedź ta jest niesatysfakcjonująca. Do tego konsultacje są bardzo utrudnione i jest trudniej zachować motywację.
(Ekonomia, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, K)

Na niektórych zajęciach dobrze byłoby poprowadzić jakąś dyskusję. Zdalnie, nie zawsze jest to możliwe. Myślę też, że będąc w sali z wykładowcą i innymi studentami, łatwiej jest się skupić na wykonaniu jakiegoś zadania. Będąc w mieszkaniu, strasznie łatwo jest się rozproszyć. Rozmawiając na konferencjach online, często szukam w tym samym czasie innych rzeczy, bo inaczej wyłączam się całkowicie i nie robię kompletnie nic produktywnego.
(Dziennikarstwo i komunikacja społeczna, Akademia Ignatianum, M)

Brak motywacji studentów jest również wywołany zbyt dużą ilością materiału oraz czasu, który musi zostać poświęcony na naukę. Mówi o tym 31 % procent badanych.

Na pewno zmniejszenie nakładu nauki. Laboratoria, które na zajęciach wykonywaliśmy w ciągu 3 godzin , teraz muszę poświęcić 3 godz na zajęcia + sprawozdanie, które często zajmie 2/3 dodatkowe godziny. Także wysyłane materiały powinny być chociaż trochę streszczone, wysłane najważniejsze rzeczy, a nie dostajemy „100 stron powieści” i rób z tym co chcesz.
(Elektronika i Telekomunikacja, Politechnika Rzeszowska, M)

Do najczęściej dostrzeganych wad również należą chaos informacyjny (10 %)
oraz konieczność spędzania mnóstwa godzin przed komputerem (7 %). Pogorszenia stanu fizycznego, problemy z oczami i plecami również są skutkami codziennej wielogodzinnej nauki.

Moja obecność na zajęciach zależy od tego czy mam internet, wstydzę się odezwać kiedy akurat mój tata jest w pokoju obok i coś mówi, nie potrafię się zmotywować do nauki, przez to że z niektórych wykładów wysyłają nam jedynie prezentacje to ani razu nawet ich nie otworzyłam, nie wiem który mamy dzień tygodnia przez to przegapiam terminy. Sama nie wiem, przez natłok zadań sama gubię się w zadaniach i terminach. Sytuacja z zaliczeniami nadal nie jest jasna, nie ma mnie obecnie w mieście gdzie studiuję i nie wiem czy będę miała zaliczenia z niektórych przedmiotów w trakcie sesji zdalne czy na miejscu. Panuje kompletny chaos, niektórzy wykładowcy w ogóle nie odzywają się od 2 miesięcy.
(Geografia, Uniwersytet Warszawski, K)

Brak dobrze działającego programu do prowadzenia zajęć; każdy prowadzący ma inne metody i programy do prowadzenia zajęć; konieczność samodzielnego opracowywania zadań, co zajmuje o wiele więcej czasu niż na zajęciach face to face; dużo projektów i zadań do rozwiązania, na które często mamy mało czasu lub nakładają się z innymi obowiązkami; często brak odpowiednich warunków do nauki w domu, ciszy; w razie problemów z aplikacją, internetem itp. nie mamy jak wysłać zadań czy powiadomić prowadzącego; prowadzący nie potrafią w przejrzysty sposób posegregować zamieszczanych dla nas plików dlatego czasem trudno zorientować się czy mamy dostępne jakieś nowe materiały/ zadania do zrobienia.
(Zarządzanie finansami, Akademia Górniczo-Hutnicza, K)

Nikt nic nie wie, miliony maili, trzy razy tyle rzeczy co przy normalnych zajęciach, kolokwia i zaliczenia z takim czasem, że jest to prawie nie do zrobienia, wszyscy czekają na ostatnią chwilę bo a nuż wrócimy, nie ma możliwości bezpośredniego kontaktu z wykładowcą.
(Farmacja, Uniwersytet Jagielloński, K)

Istotną kwestią jest również stres, jaki odczuwają studenci. Wiąże się on nie tylko z pandemią, a również z niepewnością jak będą wyglądały zaliczenia, z problemami technicznymi, niezrozumieniem materiału czy sytuacją w domu.

Aplikacje często się zacinają, stresuje mnie rozmowa przez kamerę, podczas gdy nie stresuje mnie wypowiadanie się w rzeczywistości. Zła jakość obrazu i dźwięku. Podczas rozmowy przez internet nie wiem, kiedy ktoś chce się wypowiedzieć, brak kontaktu wzrokowego. Wolę również zadawać pytania ,,na żywo” niż pisać maile. Czytanie materiałów zajmuje więcej czasu niż wysłuchanie wykładu, a zapamiętuje się mniej. Wykonywanie zadań z e-learningu jest monotonne.  Źle mi się czyta książki w wersji elektronicznej, zdecydowanie wolę tekst na papierze. Denerwuje mnie brak kontaktu z wykładowcami oraz z innymi studentami. Nic nie jest w stanie zastąpić normalnych zajęć i atmosfery na uczelni. Uważam ten semestr za całkowicie stracony, czuję się, jakbym nie miała w tym momencie studiów. E-learning to nie studia, to parodia studiów.
(Filologia polska, Uniwersytet Jagielloński, K)

Okiem wykładowcy

Trzeba jednak zauważyć, że wykładowcy niestety nie mają lepiej. Również mierzą się z problemami, wśród których są m.in. brak ujednoliconego systemu, zwiększona liczba godzin przed komputerem, a co ważniejsze brak możliwości rzetelnej weryfikacji wiedzy. 

Ze strony uczących obecna sytuacja jest równie trudna. Na pewno początkowa faza była najcięższa – nie było wiadomo jak długo potrwa izolacja i trzeba było w ekspresowym tempie zapoznać się z możliwymi rodzajami zdalnego nauczania. W tej kwestii JCJ pozostawił nam niemal wolną rękę. Można było się zdecydować na działanie na Pegazie, na Teamsie lub po prostu wysyłać zadania mailowo. W pierwszym momencie zdecydowałam się na to ostatnie rozwiązanie, właśnie z uwagi na niepewność jak długa będzie potrzeba prowadzenia zdalnej nauki i brak wystarczającej znajomości narzędzi do prowadzenia zajęć online. Z czasem, gdy okazało się, że sytuacja będzie się przedłużać, zdecydowałam się na zajęcia w czasie rzeczywistym na platformie Zoom.
Po pierwsze, sprawdzenie ponad 100 zadań (tylu mam studentów) co tydzień było karkołomnym zajęciem i spędzałam całe dnie przed komputerem. Po drugie, byłam świadoma, że taka forma nauki jest dla studenta bardzo obciążająca i nie zawsze efektywna. Szczególnie w przypadku nauki języka, gdzie możliwość wypowiedzenia się i osłuchania jest niezwykle istotna. Wybrałam Zooma, gdyż z tego narzędzia zaczęłam korzystać w prywatnej szkole językowej, w której również uczę i je już najzwyczajniej w świecie opanowałam. Prowadzenie zajęć na Zoomie (czy teraz na MS Teams) jest moim zdaniem najbardziej efektywne i najwygodniejsze. Realizuję dokładnie ten sam materiał (i w takiej samej ilości), jak na zajęciach w sali. Chcę wierzyć, że daję studentom taką samą szansę na wypowiedzenie się, jak na „normalnych” zajęciach i zadaję taką samą ilość zadań do wykonania samemu w ramach pracy domowej. Czy jest to tak samo skuteczna nauka jak w przypadku tradycyjnego nauczania ciężko mi ocenić, chcę wierzyć, że tak jest, lub przynajmniej efekty są zbliżone
.
mgr Magdalena Frankowska (Uniwersytet Jagielloński, Jagiellońskie Centrum Językowe)

Sytuacja z oprogramowaniem i umiejętnością obsługi poszczególnych programów jest niezwykle skomplikowana z każdej strony. Najczęściej używane na uczelniach wyższych są Microsoft Teams (71,3%), Zoom (55,2%), Big Blue Button (25,5%), Pegaz (14%) oraz Cisco Webex (13,6%). Brak ujednoliconego systemu, odgórnych zaleceń, ustalających preferowane narzędzia do nauki stały się w dużej mierze powodem chaosu informacyjnego. Również na początku wykładowcy musieli poświęcać o wiele więcej czasu na komplikacje związane z nieumiejętnością albo słabą umiejętnością obsługi poszczególnych programów.

Zdecydowałem się wykorzystać platformę Pegaz. Udostępniam tam studentom prezentacje, artykuły i filmiki związane z poszczególnymi zagadnieniami, a następnie wysyłam im wiadomość z konkretnymi instrukcjami. Wydaje mi się, że takie rozwiązanie jest dogodne dla kolegów, którzy oprócz zajęć muszą przygotować swoje prace dyplomowe – mogą wykonywać zadania w dowolnym momencie, niezależnie od pory zajęć z harmonogramu. W przypadku konsultacji jestem dostępny pod adresem mailowym i na Teamsie. Oczywiście domyślam się, że studenci narzekają na ilość otrzymywanego materiału i zadań, które muszą wykonać (ogólnie, sam staram się nie rozbudowywać przygotowanego programu), dlatego staram się wybierać aktualne i ciekawe kwestie dotyczące funkcjonowania mediów w ogóle, ale także naszych praktyk w aktualnej sytuacji.
mgr Sławomir Doległo (Uniwersytet Jagielloński, Instytut Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej UJ)

Na UJ istnieje Centrum Zdalnej Nauki, które również zaoferowało pomoc w przeszkoleniu z dostępnych narzędzi, ale przyznam, że było to już dosyć późno, chyba począwszy od końca kwietnia/początku maja, a ja przeszłam na zajęcia na żywo już pod koniec marca/na początku kwietnia. 
mgr Magdalena Frankowska (Uniwersytet Jagielloński, Jagiellońskie Centrum Językowe)

O ile studenci w określeniu wad edukacji zdalnej mówią o utrudnionym kontakcie z wykładowcami, problemach natury technicznej i gorszej skuteczności, od strony nauczycieli sytuacja nie wygląda inaczej.

Dostrzegam 3 minusy takiej pracy (oczywiście poza bardzo zwiększonym czasem spędzanym każdego dnia przed komputerem):

  • nie wszyscy studenci dysponują wystarczająco dobrym połączeniem internetowym, więc albo w ogóle nie mogą uczestniczyć w moich zajęciach na żywo (na szczęście jest to bardzo mała liczba), albo pojawiają się jakieś zakłócenia i wszelkiej maści problemy techniczne;
  • zazwyczaj Was nie widzę i ciężko mi ocenić czy to, co mówię jest dla Was zrozumiałe; zdecydowanie brakuje mi takiej bezpośredniej interakcji;
  • nie mam możliwości rzetelnego sprawdzenia Waszej wiedzy, tj. przeprowadzenia jakiegoś kolokwium i tym samym zmobilizowania Was do nauki. Nie wierzę, że w przypadku testu na Pegazie czy pliku udostępnionego na google dysku lub Formsach powstrzymalibyście się od ściągania. Oczywiście pozostaje możliwość zorganizowania zaliczenia ustnego, ale nie jest ono tak wymierne, jak jednak praca pisemna.

Z drugiej strony, zgadzam się, że w obecnej sytuacji studenci zmuszeni są do bardziej wytężonej pracy, co w mojej ocenie do pewnego stopnia jest pozytywne. Raczej nie ma sytuacji, w której odpisujecie od siebie zadania domowe, lub czytacie to zrobione przez kolegę/koleżankę z ławki obok (oczywiście zdaje sobie sprawę, że możliwe jest przesyłanie sobie zdjęć zrobionych ćwiczeń, ale mam wrażenie, że nie jest to zwyczajowa praktyka, aczkolwiek mogę się mylić ). Ponadto, konieczność wysyłania mi wykonanych zadań do sprawdzenia ćwiczy w większym stopniu umiejętność pisania w języku obcym.
mgr Magdalena Frankowska (Uniwersytet Jagielloński, Jagiellońskie Centrum Językowe)

Zadań jest naprawdę bardzo dużo. Ja jestem sam, a mam przydzielonych ponad 300 studentów, co do których staram się podchodzić indywidualnie. W zwykłym trybie można było przyjść na wykład, i przez tydzień nie myśleć ani o wykładzie, ani o studentach. Obecnie kontakt jest bezpośredni prawie non stop. Staram się odpisywać na bieżąco, ale maili dostaję wiele. Nauczyłem się jednak, żeby mimo wszystko odpowiadać od razu, bo jak nie odpowiem, to wtedy dostaję kolejne maile od tej samej osoby przypominającej, lub upominającej się o coś. Zastanawiałem się nawet, czy nie zatrudnić jakiejś osoby – sekretarki, która by mi pomogła w pisaniu korespondencji. Setki maili, to też dziesiątki napisanych stron tekstu w odpowiedziach itd.
dr hab. Andrzej Nowosad (Uniwersytet Jagielloński, Instytut Dziennikarstwa Mediów i Komunikacji Społecznej UJ)

Jedną z najczęstszych kwestii, o których mówią zarówno studenci, jak i wykładowcy jest kwestia sprawdzenia wiedzy. Pomimo niepewności dotyczącej sesji egzaminacyjnej, uczestnicy edukacji zdalnej borykają się z problemami dotyczącymi egzaminów językowych. W Jagiellońskim Centrum Językowym sprawa została rozstrzygnięta na korzyść studentów. Zostały opracowane 3 propozycje, z których każdy student ma prawo wybrać tę najbardziej dla niego odpowiednią. Student może przenieść pierwszy termin na wrzesień i podejść do tradycyjnego egzaminu pisemnego i ustnego (pod warunkiem, że sytuacja epidemiologiczna na to pozwoli). Może odbyć egzamin w czerwcu – jedynie w formie ustnej lub  w wersji rozszerzonej o zadania leksykalno-gramatyczne i rozumienie tekstu pisanego. Możliwe  jest podejście do egzaminu w wersji tradycyjnej, do której wliczona zostaje ocena z zaliczenia z poprzednich semestrów. Jak zaznaczają wykładowcy JCJ, ogromna większość (jeśli nie wszyscy) zdecydowali się na tę ostatnią opcję.

Powyżej omówione problemy wyraźnie obrazują sytuację, z którą borykają się studenci i wykładowcy. Skupiony czytelnik pewnie zastanawia się: skoro studia to nie tylko samokształcenie i wykłady, to co jeszcze? Polemika oraz wymiana zdań. Co więcej, możliwość bardziej skutecznej i owocnej pracy.

Najbardziej brakuje mi dyskusji, które zwykle towarzyszą prezentacji materiałów, które wybieram na zajęcia . Bardzo zależy mi na zdaniu studentów, dlatego co tydzień proszę ich o zamieszczanie na forum komentarzy dotyczących udostępnianych treści. W swoich wiadomościach staram się regularnie odnosić do ich uwag.
mgr Sławomir Doległo (Uniwersytet Jagielloński, Instytut Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej UJ)

Powstało wiele świetnych prac. Staram się, żeby nie poszły na marne. Oddaliśmy do druku 3 teksty naukowe, na bardzo wysokim poziomie do książki, wyłoniłem 2 osoby do badań, jakie prowadzę w ramach grantu i publikacji na liście A w USA, jedna osoba bierze udział w konferencji międzynarodowej i to wszystko ze studentami 1 roku studiów licencjackich, na podstawie tematów, jakie ich zainteresowały z wykładów. Kolejne 3 osoby zaczynają przerabiać swoje teksty zaliczeniowe na konferencje naukowe i do książki. To pozytywne efekty. NIGDY wcześniej czegoś takiego nie były, zwłaszcza ze studentami I roku studiów licencjackich. Jeśli chodzi o mnie, to owszem, jest więcej pracy, ale ta praca ma większy sens, więcej można zrobić naukowo, jest większe zainteresowanie studentów, jest większa motywacja. Z mojej strony również.
dr hab Andrzej Nowosad (Uniwersytet Jagielloński, Instytut Dziennikarstwa Mediów i Komunikacji Społecznej UJ)

Na wnioski jeszcze za wcześnie, jednak już możemy zauważyć, że edukacja zdalna jest dość mocno spolaryzowanym zjawiskiem. Całość zależy w dużej mierze od warunków pracy oraz możliwości technicznych wykładowcy i studenta. Czy system się sprawdzi i czy będziemy mogli mówić o pozytywnych efektach pracy pokaże czas. 

Nie znam nikogo, kto byłby w pełni zadowolony z aktualnej formy nauczania, ani tym bardziej takich, którym bardziej ona odpowiada od tradycyjnej. Wydaje mi się, że obecna sytuacja jest równie trudna dla studentów, jak i nauczycieli, głównie dlatego, że po raz pierwszy znaleźliśmy się w takich okolicznościach i nie byliśmy do tego w żaden sposób przygotowani. Nieprzewidywalność przyszłości nie pozwoliła na początku sprawnie zaplanować cały semestr, a problemy techniczne utrudniały lub niekiedy uniemożliwiały efektywną pracę.
mgr Magdalena Frankowska (Uniwersytet Jagielloński, Jagiellońskie Centrum Językowe)

Ciekawi mnie, w jaką stronę rozwinie się ta praktyka – czy znajdzie powszechniejsze zastosowanie po opanowaniu pandemii? Mam jednak nadzieję, że niedługo wrócimy jednak na kampus, bo moim zdaniem zdalne nauczanie pokazało przede wszystkim, że (wbrew tak licznym narzekaniom) studia to nie tylko materiały, które można udostępnić i pobrać z każdego miejsca i o każdej porze.
mgr Sławomir Doległo (Uniwersytet Jagielloński, Instytut Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej UJ)

Zdalna edukacja i co dalej?

Sytuacja epidemiologiczna zmusiła do przeniesienia edukacji w sferę wirtualną. Zdalne nauczanie stało się faktycznym wyzwaniem dla wielu wykładowców, nauczycieli, studentów oraz pracowników administracyjnych. Pomimo niezbędności warunków technicznych, problemem stał się również utrudniony kontakt pomiędzy  uczestnikami oraz ilość wysiłku i czasu, którego wymaga edukacja zdalna. Czy była ona skuteczna? Jakie skutki przyniesie? Czego musimy się spodziewać w następnym roku akademickim? Oraz jak będą wyglądały wyniki egzaminów po semestrze edukacji on-line? Te pytania na razie pozostają otwarte. Na część z nich odpowiem już pod koniec września, gdy efekty zdalnego nauczania zostaną zweryfikowane egzaminami. 

Soldatowa Aleksandra


Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close