Status: to skomplikowane. „Dungeons & Dragons: Złodziejski Honor” i jak zagrało połączenie RPG z wielkim ekranem (recenzja)
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 18 kwietnia 2023
Są filmy, które starają się dotrzeć do każdej widowni. Są również takie, które stworzone są z myślą o konkretnych odbiorcach z konkretnymi oczekiwaniami. Są również takie, które… nie mogą się zdecydować. Słowem wstępu, tak chciałabym ogólnie określić moje wrażenia z filmu Dungeons & Dragons: Złodziejski Honor i uznać, że istnieją elementy, które sprawdzają się zarówno w sesji RPG, jak i na wielkim ekranie. Niestety są też takie, które w mojej opinii pasują tylko jednego z nich. Dziś kilka słów od laika, który wybrał się na film, który miał być trochę dla niego i trochę dla kogoś innego.
Dla osób niewtajemniczonych: film Dungeons & Dragons: Złodziejski Honor miał w Polsce premierę nieco ponad miesiąc później niż na świecie, bo 14 kwietnia. Przenosi on bogaty świat i ducha kultowej już gry RPG Dungeons & Dragons na duży ekran. Za reżyserie i scenariusz odpowiadają Jonathan Goldstein i John Francis Daley. W skrócie film opowiada o szajce złodziejów, którzy podejmują się niebezpiecznej kradzieży zaginionego reliktu i radzą sobie z konsekwencjami tego przekrętu.
Może zacznijmy pozytywnie: co dla mnie w tym filmie zagrało? Na pewno ogląda się go przyjemnie i raczej się na nim nie nudzi. Sceny walki wyszły zdecydowanie na plus, który warto docenić, może poza jedną, ale o tym później. Kreatywne rozwiązania również błyszczą i ciekawią widza. Bohaterowie są sympatyczni, a świat wydaje się barwny i zróżnicowany. Co najbardziej chciałam docenić to atmosfera stworzona wokół głównych antagonistów, która może przyprawić o ciarki. Czuć także klimat rozgrywki, bohaterowie są jak żywcem wyjęci z sesji RPG: charyzmatyczny bard, wojowniczka wyrzucona z klanu, trochę nierozgarnięty czarodziej i zmiennokształtna wojowniczka przygarnięta przed elfy. Wszyscy wpadają na rozwiązania typowe dla spontanicznej rozgrywki i utrzymują klimat gry.
Niestety, w mojej ocenie nie da się pominąć tego, co w tym filmie nie zagrało. Rozwiązania, które działają w sesji gry, nie zawsze wychodzą dobrze na wielkim ekranie, gdzie widz nie ma bezpośredniego wpływu na rozwój akcji, przez co przykładowo walka z najpotężniejszym przeciwnikiem wydawała się mocno trywialna. Sama fabuła nie jest także mocną stroną tego filmu: jest epizodyczna i ciężko mu sklecić jednorodną narrację. Niektóre rozwiązania, które idealnie sprawdziłyby się w sesji gry, stają się banalne i rozczarowujące. W moim odczuciu film przybierając charakter marvelowski, nie proponuje jednocześnie niczego nowego, przez co sprawia wrażenie taniej, popularnej rozrywki. Co osobiście najbardziej mnie zawiodło to przewidywalność tego filmu, gdyż przed momentem kulminacyjnym byłam już w stanie przewidzieć, jak film się zakończy. Nie wykluczało to wszystko mojej dobrej zabawy podczas oglądania, ale niestety, pozostawiło pewien niesmak.
Dungeons & Dragons: Złodziejski Honor ma pomysł na siebie, którego jednocześnie nie do końca się trzyma. Choć jest to ciekawa pozycja i raczej przekona do siebie większość fanów D&D, tak jako film ma pewne widoczne potknięcia. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i przy tej pozycji niezwykle liczy się perspektywa oglądającego. Może Dungeons & Dragons: Złodziejski Honor stanie się dopiero subtelną i nieoczywistą zapowiedzią tego, że związek gier RPG i wielkiego ekranu ma szanse na przetrwanie?
Emilia Wcisło