Sandałki od Manolo Blahnik
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 28 marca 2020
,,Cheeseburger, duże frytki i Cosmopolitan!” Bohaterka kultowego serialu o relacjach międzyludzkich już prawie dwie dekady wzbudza przeróżne emocje. Carrie Bradshaw fascynuje, odstrasza, staje się autorytetem i antagonistką. Wśród widoków Manhattanu lat 90., beztrosko, w szpilkach od Manolo Blahnik i tiulowej spódnicy, dziennikarka biegnie po poranną kawę, dopóki tego biegu nie przerwie autobus z jej własnym zdjęciem, ochlapując ją. Satynowa pościel, jedwabne szlafroki, wieczory w operze, poranna joga, ogromne mieszkania, imprezy bogatych klas społecznych, na których mógłby się pojawić Donald Trump i Donatella Versace – atmosfera, która sprawia, że wracamy do tego serialu raz za razem. W świecie Bradshaw i jej przyjaciółek problemy stają się mało istotne i toną w sznurze życia płynącego szampanem i powodzeniem.
Zawsze mnie zastanawiał fenomen Seksu w wielkim mieście – cztery dość stereotypowe kobiety, które nie radzą sobie absolutnie z prywatnym życiem, ściągają do ekranu miliony fanek. Która z nas nie utożsamiała się z Carrie, Charlotte czy Mirandą? (Wysoka, szczupła blondynka Samantha, podchodząca do stosunków z łatwością, może nie każdej przypadła do gustu).
Carrie prowadzi niemal bajkowe życie – pisze do własnej kolumny w gazecie, wynajmuje przestronne mieszkanie w prestiżowej dzielnicy z pokojem na garderobę (w której się znajdzie miejsce na Kenzo i Chanel), jeździ tylko taksówkami i żongluje mężczyznami. Poznaje ich dosłownie na każdym kroku: w klubie, w parku, na ulicy czy w kawiarni. Tylko ,,Mistera Biga” (Mister Mężczyzna Jej Marzeń) spotyka kilkanaście razy totalnie przypadkiem i to w ciągu niecałego miesiąca. Dziennikarka ma błyskotliwe poczucie humoru, ale zarazem potrafi wydać wszystko co ma w portfelu tuż przed spłatą rachunków. Czasem absurdalne, nielogiczne i infantylne decyzje prowadzą do wniosków, które Carrie spisuje w rubryce ,,Sex in the city”. Wprowadza swoje przemyślenia, swoją perspektywę patrzenia na świat. Nie boi się pokazać swojej wrażliwości. I za wszelką cenę próbuje zachować własne ideały – potrafi oddać ostatnie pieniądze na swój koktajl na nieudanej randce, nawet jeśli będzie musiała wracać czterdzieści osiem ulic na nogach.
,,Przymierzałam cię jak sukienkę i ona mi nie pasuje. Przepraszam.” Tym zdaniem odmówi ślubu, bo pierścionek nie jest jej celem. Carrie szuka miłości, szuka kogoś dla kogo straci głowę, czas i wszystkie myśli. Jest osadzona w swojej realności i swoim kontekście. Ma swoją religię, gdzie głównym bóstwem są nowe sandałki od Manolo Blahnik, i swoją prawdę życia. Nie próbujmy wepchnąć jej do współczesnych realiów z ich drastycznymi cennikami na nieruchomość. Niech zostanie w tym świecie łzawego i trochę szampańskiego banału, którego nam wszystkim czasem brakuje.
Tekst: Sandra Soldatowa