Recenzja spektaklu „Kobiety objaśniają mi świat” w Teatrze Nowym Proxima
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 30 października 2022
Oscylując między głośnym, przepełnionym gniewem wobec patriarchalizmu manifestem i intymną prezentacją dramatycznych, wywołujących współczucie indywidualnych doświadczeń spektakl „Kobiety objaśniają mi świat” w reżyserii Iwony Kempy wypełnił sobotni wieczór (22 października 2022) w Teatrze Nowym Proxima pełną paletą emocji.
Wzbudzał gniew, prezentując przejawy strukturalnej i kulturowej dyskryminacji. Wywoływał smutek, konfrontując widownię z tragicznymi historiami doświadczeń przemocy fizycznej i symbolicznej. Nade wszystko bawił, sprowadzając do absurdu konstruowane społecznie modelowe ujęcia istoty kobiecości i męskości. W konsekwencji, w wyniku złożenia przez widza wektorów emocjonalnych o różnych zwrotach, pozostawiał go z szeregiem pytań w refleksyjnym nastroju.
Tytuł i problematyka spektaklu nawiązują do eseju Rebeki Solnit „Mężczyźni objaśniają mi świat”. W widowisku nie doświadczymy jednak przykładów mansplainingu (opisanego przez Solnit zjawiska protekcjonalnego i deprymującego dla rozmówcyczyni objaśniania danego zagadnienia), bowiem oddaje ono całkowicie głos kobietom. Zyskują one w ten sposób przestrzeń do uzewnętrzniania się, które jest wolne od limitującego je pryzmatu męskiego punktu widzenia, narzucanych schematów, powielanych wzorców. Przestrzeń, w której zaśpiewane przez Katarzynę Galicę słowa „you don’t own me, I’m not just one of your many toys” (utwór Lesely Gore) statuowały symboliczną dereifikację kobiet i dekonstrukcję istoty kobiecości wytworzonej przez patriarchalne społeczeństwo.
Bohaterki, w których rolę wcielają się Anna Tomaszewska, Martyna Krzysztofik, Katarzyna Zawiślak-Dolny, Katarzyna Galica i Alina Szczegielniak występowały na tle surowej scenografii autorstwa Joanny Zemanek, w której centrum znajdowała się ikona. Nie prezentowała ona jednak postaci Matki Bożej z Jezusem, uosobienia archetypu matki, lecz wyłącznie suknię, pewien zarys, który czeka na wypełnienie. Owym wypełnieniem ma być zredefiniowanie archetypu macierzyństwa i próba zmiany jego treści. Bycia matką nie można redukować do korzyści biologicznej związanej z reprodukcją, podlega ono bowiem społecznemu wartościowaniu. Aprobowane jest poświęcenie, oddanie i zaangażowanie składające się na treść matczynej miłości. Tymczasem nie każda kobieta chce, a, co więcej, nie każda kobieta może zostać matką. Nieposiadanie potomstwa wystawia ją na ciągłą konieczność tłumaczenia i usprawiedliwiania się przed innymi ludźmi: dlaczego nie zdecydowała się na dziecko? Macierzyństwo stanowi normę, niezdecydowanie się na nie utożsamiane jest z egoizmem. Społeczna ewaluacja bycia matką abstrahuje od wpisanego w macierzyństwo niepokoju i zmartwień, poświęcenia się dla dziecka, które nierzadko sprzężone jest z unieważnieniem samej siebie. Dają temu wyraz bohaterki spektaklu, dzieląc się doświadczeniami i trudami związanymi z wychowywaniem dzieci. Pokazują, że jeżeli nie chcemy zredukować kobiety do jej biologicznych predyspozycji i tam ulokować jej roli, musimy uznać, że nie każda kobieta podejmie decyzję o byciu matką, że macierzyństwa można żałować, że posiadanie potomstwa nie jest obowiązkiem żadnej kobiety.
Scenografię uzupełniają rusztowania, których symbolika może wskazywać, że walka o zapewnienie kobietom równości, możliwości samostanowienia, stworzenia odpowiedniego języka i redefinicja zakorzenionych w społecznej świadomości wzorów są projektem, który wciąż wymaga pracy – którego realizacja trwa.
Wielowątkowy scenariusz autorstwa Iwony Kempy i Anny Bas podkreśla, że zmiana sytuacji kobiet wymaga analizy różnych sfer życia społecznego, problemów związanych z miejscem kobiety, płciowością i seksualnością. Spektakl stawia pytanie o to, czym jest kobiecość i udziela odpowiedzi niezwykle cierpkiej: w świadomości społecznej kobiecość to sztuka pokazania swojej niższości, skromności, braku hałaśliwości, powściągliwych ambicji, okupiona zaburzeniami odżywiania, smutkiem, strachem i nienawiścią do swojego ciała. Tymczasem męskość, to odwaga, śmiałość, sprawczość i dążenie do realizacji wyznaczonych celów. Występujące w warstwie symbolicznej opozycje: męskość/kobiecość materializują się w sposobach wychowywania dziewcząt i chłopców, tworząc społeczeństwo nierównościowe. Pokłosiem tego, co również zaznaczono w sztuce, jest cierpienie mężczyzn, którzy nauczeni powstrzymywania emocji, ukrywania własnej wrażliwości, waloryzowania siły, dążenia za wszelką cenę do odnoszenia sukcesów, stają się ofiarami toksycznej męskości – nierzadko ofiarami śmiertelnymi (zważywszy na ustalenia w zakresie etiologii samobójstw, które w wyżej wymienionych, zinternalizowanych przez mężczyzn postawach upatrują przyczyn wielokrotnie częstszych zamachów samobójczych zakończonych zgonem).
Sztuka problematyzuje również zjawisko pracy seksualnej, ukazując perspektywę kobiet, które świadomie i dobrowolnie stają się częścią społeczności osób świadczących usługi seksualne. Praca seksualną została tutaj porównana do gry aktorskiej, wszak obie profesje opierają się na grze ciała i wchodzenia w określone role. Dostrzeżono również podwójne standardy, przez które oceniane są usługodawczynie i ich klienci. Kobiety pracujące seksualnie nieustannie są poniżane, uprzedmiotowiane, uznawane za margines społeczny. Z kolei mężczyźni płacący za usługi po prostu chcą korzystać z życia, w końcu boys will be boys (to angielskie przysłowie, które oznacza, że ludzi nie powinno dziwić żadne zachowanie mężczyzn, bo to jest część ich ,,męskiego” charakteru). Stwierdzenie, że debata o pracy seksualnej zasadniczo sprowadza się do dyskusji, w której nie ma przestrzeni dla osób ją wykonujących, przesuwa środek ciężkości w kierunku postulatów feministek liberalnych. Feminizm liberalny (proseksualny) traktuje bowiem postulaty o delegalizacji seksworkingu, w kategoriach sprawowania władzy nad kobiecym ciałem i utożsamianiem wartości kobiety z jej cielesnością i seksualnością. Sztuka nie uwzględnia jednak głosów feministek radykalnych, które wskazują na negatywne aspekty i ryzyko związane z pracą seksualną (zwłaszcza występowanie przemocy i uzależnienie od używek) oraz podkreśla, że źródłem, które popycha kobiety w tym kierunku jest przede wszystkim przymus ekonomiczny.
Również feministyczne stanowiska w sprawie pornografii są zróżnicowane. Andrea Dworkin, czołowa przedstawicielką nurtu antypornograficznego, uznaje filmy pornograficzne za formę wyzysku seksualnego i skrajnej formy uprzedmiotowienia kobiet. Z kolei stanowiska propornograficzne nie klasyfikują tych treści w kategoriach zagrożenia, a obecność kobiet w filmach pornograficznych uważają za przejaw realizacji wolności seksualnej. Spektakl ,,Kobiety objaśniają mi świat” w formie rozmowy dwóch bohaterek przedstawił dwa sposoby patrzenia na to zjawisko. Treści pornograficzne zostały porównane do drastycznych filmów wojennych, które przecież przepełnione są scenami przemocy, a nie wzbudzają takiego oburzenia i sprzeciwu jak pornografia. Dlaczego więc duże studia filmowe mają powszechne przyzwolenie na upowszechnianie i monetyzowanie brutalnych treści, a producenci filmów pornograficznych nie mogą zarabiać na seksualności, jeżeli w obu przypadkach mamy do czynienia z wyreżyserowanym widowiskiem? To stanowisko skonfronotowane zostało z głosem kobiet uznających pornografię za źródło zniewolenia i poniżenia. Spektakl pozostawił jednak tę kwestię nierozstrzygniętą.
Objaśnianie świata rozgrywa się w spektaklu w formie manifestu okraszonego rockowymi utworami (wykonywanymi przez bohaterki ze wsparciem muzyczek: Kingi Piekarz i Liliany Zieniawy) oraz w formie intymnego uzewnętrzniania swoich emocji. To zestawienie pozwala pokazać pełen przekrój doświadczeń tych zunifikowanych, współdzielonych przez kobiety, jako podmiot zbiorowy, oraz wyodrębnić z nich indywidua, nakreślić perspektywę ulicznych manifestów i jednostkowych przeżyć, pokazać myślenie kobiet w różnym wieku, a także matek i niematek. Słowo pisane nie jest jednak w stanie oddać w pełni emocji, nastroju i performatywności tej sztuki, trzeba ją zobaczyć oraz skonfrontować swoją wizję kobiecości i męskości z być może zupełnie odmienną. Zachęcamy więc do uważnego śledzenia repertuaru, tak aby nie ominęła Was możliwość udziału w tym refleksyjnym widowisku (i innych intrygujących propozycjach) w Teatrze Nowym Proxima.
Autorzy recenzji: Jakub Figura i Aleksandra Miciak.
Źródło fotografii: Oficjalna strona internetowa Teatru Nowego Proxima
Autor: Marcin Olivia Soto Photography