Recenzja książki ,,Kto odejdzie, już nie wróci”
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 16 grudnia 2020
Będąc w szkole podstawowej otrzymałam zadanie. Zadanie, które z pozoru mogłoby wydawać się proste i niezobowiązujące – rozrysować drzewo genealogiczne rodziny. Zapewne każdy z nas kiedyś interesował się własnymi korzeniami. Jednak, w moim przypadku zaowocowało to odkryciem życia. Mianowicie dowiedziałam się, że mam korzenie żydowskie. Co najlepsze, nie takie „po prostu” żydowskie, a niemiecko-żydowskie. Chichot i zrządzenie losu, nieprawdaż? Niestety, nie opowiem więcej na ten temat – nie miałam okazji poznać dziadka, który był ostatnią osobą związaną z tą niesamowitą kulturą i religią. Mimo tego, nie poddałam się. Regularnie sięgam po nowości filmowe i książkowe, które związane są z judaizmem i jego skrajnymi odmianami, poszerzając tym samym swoją wiedzę.
Nieprzypadkowo zaczęłam dzisiejszy wpis w ten sentymentalny sposób. Chciałabym przybliżyć Wam pewną nowość na polskim rynku wydawniczym, a mianowicie „Kto odejdzie, już nie wróci. Jak opuściłem świat chasydów” Shulem’a Deen’a, która ukazała się 21 października, nakładem wydawnictwa Czarne.
„Kto odejdzie już nie wróci”, to historia samego autora, który podzielił się z nami swoim życiem. Shulem Deen został wychowany na przykładnego Żyda, miał postępować według słowa bożego i nigdy nie przeciwstawiać się rabinowi, Torze i Talmudowi. Mając 18 lat poznał w przeciągu 7 minut swoją żonę, którą wybrali dla niego rodzice oraz swat, a decyzja ta była ostateczna, bez możliwości zmiany ze strony samego zainteresowanego.
Nic zatem dziwnego, że w pewnym momencie Shulem zrozumiał, że nie chce już tak dłużej żyć. Zaczął rozumieć, że on już nawet nie wierzy, a kolejne żydowskie święta stają się dla niego przykrym obowiązkiem. Miłości do żony nie ma, poświęcenie dla religii zniknęło. Co zatem zrobić? Pozostaje przyznać się do braku wiary. Jednak wśród żydowskich chasydów jest to grzech największy, gorszy nawet niż bycie gejem. Jak wygląda opuszczenie zamkniętej społeczności i czy można w niej pozostać pomimo bycia niewierzącym?
To była jedna z najsmutniejszych pozycji literackich, jaką przeczytałam w tym roku. Z prostego powodu. Nikt nigdy nie powinien zostać odrzucony przez swoją społeczność, rodzinę, przyjaciół tylko dlatego, że zdecydował się na zmianę dotychczasowego wyznania, powiedział wszystkim prawdę. Absolutnie każdy zasługuje na zrozumienie, wzajemne wsparcie. Smutny jest fakt, że w XXI wieku nadal istnieją na tyle radykalne społeczności, które nie pozwalają na jakąkolwiek odmienność wśród swoich kręgów. O życiu nie można decydować samemu, należy bezapelacyjnie kontynuować tradycje. Oczywiście, są osoby, którym daje to szczęście najważniejsze. Ale czy wszyscy musimy podążać za tłumem, do którego przez długi czas należeliśmy?
Zostawię Was z tym przemyśleniem. Mam nadzieję, że w przeciwieństwie do Shulema jesteście w środowisku, które w pełni Was akceptuje. Bo nie warto marnować życie na coś, co nie pozwala nam być sobą.
Na zakończenie, polecam obejrzeć wywiad z autorem, który prowadził Marcin Wodziński. Znajdziecie go na facebookowej stronie Jewish Culture Festival in Krakow, który w tym roku odbywał się online. Warto regularnie tam zaglądać i zgłębiać wiedzę o tradycji i kulturze judaistycznej.
Trzymajcie się!
Aleksandra Guzik