Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Cyberpunk 2077 – największe rozczarowanie 2020

Autorstwana 17 grudnia 2020

To nie będzie recenzja. Raczej luźny zbiór myśli, w ramach kolejnego felietonu Okiem Syguły. Takie tam pierwsze wrażenia, po paru godzinach, z najbardziej nahajpowanego tytułu roku. Przepraszam, źle się wyraziłem: przehajpowanego. Co najwyżej niezłego, i to tylko pod warunkiem, że ominę warstwę techniczną, a to jest praktycznie niemożliwe. Nie chce mi się w to już grać, nie mam siły mentalnej, Cyberpunk 2077 przypomina wczesną alfę, na rok przed premierą.

Skoro już o tym mowa, to zacznę od technikaliów, czyli rzeczy, którą podsumowuję zwykle jako ostatnią. Ale skoro takie święto, „gra wszechczasów” (xDDDD), to jak może być inaczej. Czas o tej kaszanie optymalizacyjnej i zgniłych bugach opowiedzieć. Mówiąc językiem dyplomatycznym, bez użycia słów parałacińskich – mamy do czynienia ze skandalem na skalę światową. Wieści szybko się rozchodzą. Choćby taki IGN dał portowi konsolowemu 4/10, bo przed premierą, co łaska, recenzenci dostali tylko pecetową odpicowaną wersję „na dziewiątkę”. Brawo, polski sukces! Kij, że przekręt wyszedł dzień później… Cóż za taktyka…

Wersja konsolowa Cyberpunka i jakość tego portu to niestrawny żart. I to „międzygeneracyjny”. Nie spodziewałem się kokosów podczas oglądania „wycieków” z wersji na stare konsole. Bo oficjalnie nic z niej przed premierą nie pokazywano, wciskając kit, że tak (a były to silniejsze modele – PS4 Pro/XOX). Jednak poziom dna bagna zaskoczył nawet i mnie. Na past-genie Xbox One (podobnie pewnie na PS4), na którym odpaliłem grę Day One po szumnie zapowiadającej łatce, przeżyłem szok. Rozdzielczość grubo poniżej 720p, postacie szerokie, często bez tekstur, wydajność na zasadzie 15-20 FPS-ów w mieście, artefakty graficzne, pokaz slajdów przy strzelaninach… Uprzejmie informuję, że skradać też się nie dało, bo mam freezy przy każdym obrocie kamerą gdy tylko pojawiają się wrogowie, nawet „na cichego”. Do tego, żeby to było chociaż lekko ładne…  Otóż nie tym razem! Ale mamy za to słabiutką grafikę, puste ulice bez ludzi i samochodów, i wspomnianą wcześniej optymalizację (a raczej jej brak)…

Takiej chały i braku wstydu nie widziałem przy żadnej wysokobudżetowej grze wydanej na konsole. I te wszechobecne bugi… O nich możnaby napisać niezłą książkę. Zresztą wpiszcie sobie na Youtube, „bugs cyberpunk”. Miłego seansu! Latające samochody (i to serio niespecjalne…), ludzie bez oczu, blokujące drzwi NPC-e, wyłączenie interakcji świata, i tak wymieniać w nieskończoność. Ta gra powinna spędzić jeszcze z rok w fazie testów, co najmniej.

Na konsoli nowej generacji, Xbox Series X, też chwilę „pobawiłem” się z tytułem, tam rozdzielczość i wydajność dają już radę. Niestety, tu też nie jest różowo… To tylko wsteczna kompatybilność z XO/PS4. Patch z „next-genową” grafą? Nie dla psa kiełbasa! Kiedyś tam, kup sobie PC, na którym gra działa i wygląda. Czaicie? Przekładali grę x miesięcy, wydali po premierze nowych konsol, nie ma łatki z grafą dla nich, a z wersji past-gen zrobili największą padakę optymalizacyjną ever. Jak wspomniałem, PC jedynie z godnością, o ile masz high-endowy zestaw. Cytując klasyka: ,,kolega opowiadał”, bo sam jestem graczem konsolowym.

Serio, nie chce mi się o tej grze gadać. Tu de facto mógłbym skończyć felieton. Ale, że pewnie myślicie, że to nieoszlifowany diament, kwiat lotosu pośród chaosu, to niestety muszę zgasić Wasz entuzjazm. Jest z pozostałą składową gry lepiej, co nie znaczy, że jakoś wybitnie. A jeszcze podsumowując technikalia, grałem nawet nie w pół-produkt, tylko bubla, za którego wydanie cała firma powinna beknąć. Tak się traci zaufanie, które budowali latami, tylko i wyłącznie przez złe zarządzanie projektem. Gratulacje dla RED-ów – z wielkiego kapitału, „fajnego korpo”, nagle pośmiewisko i branżowy mem. Niestety zasłużenie, krytyka ma podstawy merytoryczne.

Chociaż czekajcie, mieszkam w Polsce – tutaj ludzie bronią za wszelką cenę tytułu, jak Częstochowy, nawet pomimo tego, że sami twórcy wiedzą, że technicznie skaszanili sprawę. Bo rodzima firma. Także ten, tego… Zapominając o błędach (choć to niemożliwe, jak masz konsolę past-gen) – powiem coś o mechanikach.

I czas na kolejny zawód. Bo grając miałem wrażenie, że ta gra nie do końca wie, czym jest. W fabule udaje Deus Ex’a, w eksploracji Fallouta, a w misjach pobocznych GTA, w hakowaniu Watch Dogsy. Spoko – inspiracje są potrzebne, ale jeśli wiesz, po co jakieś elementy wrzucasz, i do jakiego targetu kierujesz daną produkcję. Tutaj wyszedł miszmasz, niespójny częściami, tak jakby klejony na siłę taśmą klejącą. Strzelanie jest co najwyżej: „może być”, nic wybitnego, ale może dać jakąś przyjemność. Walka wręcz to już inna sprawa, tragedia, hity i bugi idą w parze, nawet się uśmiałem. Ogółem mechaniki nie mają tu pazura z Wieśka 3. A jazda samochodem… Łooo matko, czułem się jak to dziecko, co wsiada do samochodzika „na żetonik” w supermarkecie. Bujało we wszystkie strony, toporne, i w najwyższych chwilach polotu porównałbym to do Far Cry’a (a model jazdy tam też jest przeciętny…). Hakowanie… Jakie ono jest denne. Szybko znudziło mi się proste klikanie w liczby. Jak większość elementów tej gry.

A zagadki z oglądaniem wspomnień… Kolejny wybitny zabieg! Glitchują się, nie wykrywa czasami interakcji, fragmenty są za długie, i chaotycznie przedstawione. Jak zresztą większość gry, która na perspektywie FPP wiele traci w cutscenkach. To my ruszamy kamerą, a nie reżyser gry pokazuje fajne ujęcia. Wolę opcję numer dwa, jeśli idzie o tego typu gry. Fabuła sama w sobie jest bardzo filmowa, ale przez ten jeden zabieg na sile traci największy plus gry…

Ale, jak się zastanawiam, to w sumie jest tu pokazany skrótowy proces designu Cyberpunka. Z jednej strony możesz zrobić w super-edytorze postać, z drugiej – zobaczysz ją może na motorze. I tyle. A i w lustrze (chociaż u mnie było ono rozmazane…). Jest to nielogiczne – po co marnowano na to zasoby studia? To samo – po co X easter-eggów, skoro świat jest denny, plastikowy, i zwyczajnie nie działa na większości sprzętów. Wrzucono wszystko do kotła, wymieszano, i wyszedł cały Cyberpunk. Największy plus za historię głównego wątku; mimo lekkiej sztampy, jest interesująca, postacie są wyraziste, a dialogi są „jak żywe”. Szkoda tylko, że designem pasuje ona do liniowej „korytarzówki”, totalnie nie współgra z „poboczniakami”.

Gra świetnie opowiada też przestrzenią. Kreacje aktorskie też dają radę, Keanu Reeves pozdrawia. Co prawda szybko widzimy, że wybrana ścieżka historii (korpo, nomad, streetkid), to ładne marketingowe wydmuszki, a wybory sprowadzają się do tego samego, jednak mnie story kupuje. Rozbudowanie lore, w przeróżnych notatkach itd., również Bohater/ka „V” też szybko okazuje się jednym wzorcem osobowości, co też mi nie przeszkadza, pamiętam jednak szumne zapowiedzi typu „w Night City bądź kim tylko chcesz”. O ile perspektywa FPP jest bardzo toporna, tak pozwala ona na uważniejsze przyglądanie się otoczeniu, a tutaj czeka na nas tona celnych, intrygujących, poważnych, zabawnych, no po prostu każdego rodzaju easter-eggów, nawiązań do innych dzieł kultury czy lore świata. Za to olbrzymi plus.

Podobnie za muzykę, stacje radiowe robią wrażenie (choć gra się zawiesza zawsze, jak je zmieniam…), instrumentale są magiczne, a dubbing angielski z rigczem, polski, z fragmentów, które słyszałem, też. Ale apropo opowiadania przestrzenią… Tutaj niestety jednak pojawia się sama konstrukcja miasta. Jest plastikowe. Interakcje są ograniczone, świat, mimo zapełnienia X czynnościami, generyczny, i przypomina moje największe traumy z Assassin’s Creed Odyssey (przypominam, że Valhalla już naprawiła ten sposób konstrukcji świata…). Skoro mowa o mapie, i jej prezentacji, to intefejs całej gry jest mocno pecetowy i niepraktyczny. Widać, że korzystano z inspiracji własnym podwórkiem, Wiedźminem 3, czuć też ducha Deus Ex’a, ale wszystkie okna rozwoju postaci, misji, czy HUD-u są dla mnie tu totalnie pogmatwane.

Sterowanie na padzie też przypomina takiego mema. Widać, że robiono tę grę pierwotnie pod mysz i klawiaturę… Najbardziej rozbawił mnie fakt, że po sporej liczbie misji czekał na mnie spam telefonów. Od tego randoma, tamtego, i jedź na drugi koniec miasta wziąć udział w misji zrobionej w maszynie losującej. A grając na past-genach, śmiałem się przez łzy, bo wygląd już totalnie zabierał mi immersję z miasta. Mógłbym tak pisać, i pisać, ale… Nie dam rady w to grać więcej niż te kilka godzin. Dostałem produkt w wersji beta, ba, alfa. I nie mogę ocenić, „że kiedyś to naprawią”. Ta gra kosztuje prawie 3 stówki. I nawet jeśliby to zrobili – tutaj położony jest podstawowy filar designu, pomysł, czym ta gra ma być. I w każdym z nich przegrywa.

Deus Ex’y są bardziej kompetentnymi RPG-ami, i mają równie interesującą historię, GTA ma lepszy otwarty świat, Watch Dogsy hakowanie, a Fallout eksplorację. CD Projekt RED ogłosił się Rockstarem, jak X studiów, i jak X studiów poległ z kretesem. Utonął we własnej ambicji, i chaotycznie zarządzanym procesem twórczym. Ode mnie na ten moment, gdybym miał rzucić ocenę liczbową, byłoby to 4/10 w przypadku past-genów (bo jako książka, to byłaby niezła rzecz), a „działającej” płynnie wersji – 6/10, czyli niezła gra. To najgorszy produkt RED-ów, zaskakująco miałki prawie wszędzie poza „literackim” rysem i dopracowanym lore. Serio szkoda czasu – tej jesieni wyszło kilka znacznie lepszych tytułów. Nawet lepsze RPG – Assassin’s Creed: Valhalla.

Radosław Syguła

Audycje:

Kulturalnie przez gry

TAK BYŁO

Młodzi Zakochani


Kontynuuj przeglądanie

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close