Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Poszukiwanie własnego domu i ojca wśród mułów i tytoniu. Recenzja „O mułach i ludziach. Dzieciństwo w Georgii”

Autorstwana 26 marca 2023

Dzieciństwo kształtuje człowieka na całe życie. Niezależnie, gdzie i kim będziemy, każdy z nas ciągnie za sobą bagaż doświadczeń – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Przez pierwsze lata sadzimy ziarna, które potem wykiełkują w dojrzałą mentalność, charakter i styl życia. Nie może więc zdziwić popularność tego motywu w tekstach kultury. Poznając dzieciństwo innych ludzi poprzez sztukę jesteśmy w stanie nie tylko poszerzyć horyzonty, ale również mieć inne spojrzenie na własne doświadczenia. Jeśli te dwie rzeczy się udadzą, to opowieść o dojrzewaniu można uznać za przekazaną udanie. Czy tak było tym razem?

Na tapet wziąłem najnowszą publikację serii amerykańskiej od Wydawnictwa Czarne, która ma z różnych perspektyw przedstawiać życie w USA. Książki te mają być odpowiednie nawet dla laika i przybliżyć kwestie społeczne, rasowe czy polityczne Stanów Zjednoczonych. Tym razem jest to perspektywa Harry’ego Crewsa, zmarłego w 2012 roku amerykańskiego pisarza. Autor O mułach i ludziach. Dzieciństwo w Georgii opowiada o swoim dzieciństwie, które spędził w latach trzydziestych i czterdziestych w biednym hrabstwie Bacon w Georgii oraz przez jakiś czas w Jacksonville na Florydzie.

Książka swoją konstrukcją przypomina chłopską gawędę. Jeśli ktoś miał do czynienia z dziełami nurtu chłopskiego z dwudziestolecia międzywojennego lub czasów PRL to wie, czego można się spodziewać. Jest to zbiór luźno powiązanych ze sobą historii i anegdot z dzieciństwa autora. Książka jest oparta na faktach.

Istotną częścią wspomnień Crewsa z dzieciństwa jest bieda, w której wówczas żyli wszyscy w okolicy, gdzie się wychował. Można ją uznać za pełnoprawną, wszechobecną bohaterkę tej książki. Jest to głęboka prowincja na południu Georgii. Autor urodził się na sam koniec Wielkiego Kryzysu, choć jak sam stwierdził, nie dotknął on zbytnio mieszkańców hrabstwa Bacon, gdyż tu i tak żyło się bardzo biednie. Mamy zatem wiele historii dotyczących pracy na polu, hodowli zwierząt, a także sposobów spędzania wolnego czasu przez rolników. Warto przy tym zaznaczyć, że książka jest momentami bardzo drastyczna. Pojawiają się szczegółowe opisy świniobicia, kastrowania prosiaków czy odrobaczania krowom otwartych ran. 

Głównym motywem nie było jednak wcale to, jak ubogo wówczas egzystowano w hrabstwie Bacon. Crews przeznacza bardzo dużo miejsca w swoich wspomnieniach na poszukiwanie męskiego wzorca czy też po prostu ojca, gdyż ciężko było o kogoś takiego w okolicy, gdzie stres i problemy związane z niskim poziomem bytowania zwalczano głównie alkoholem i przemocą. Nie jest jednak oceniający. Innych środków po prostu wówczas nie było. Otrzymujemy więc jako czytelnicy całą gamę charakterystyk lepszych i gorszych mężczyzn począwszy od ojca, którego autor nie poznał, przez wujka i stryjka-ojczyma, aż po pracowników na farmie, starszego brata i mieszkańców okolicy. Wszystkie te figury składają się na wzór, który ukształtował Crewsa na resztę życia.

Książka dorzuca również swoje trzy grosze do dyskursu maladycznego. Ważnym wątkiem w książce są dwie sytuacje z dzieciństwa bohatera – choroba i wypadek – w których jedynie cud uratował go od śmierci. Pojawia się więc narracja na temat niesprawności, ciała i śmierci.

Nie jest to książka w jakikolwiek sposób odkrywcza. Ot, wspomnienia z biednego środowiska z dominantą w postaci próby zrozumienia męskości i tego, co ukształtowało autora. Harry Crews snuje przed czytelnikami wizję ciekawą, lecz przede wszystkim dla kogoś, kto nie zna podobnych historii z innych dzieł czy też po prostu z życia. Nie poprawia tego chaotyczna narracja i w zasadzie pozbawiony emocji język autora.

Ostatecznie książka raczej nie wyróżnia się. Jestem w stanie ją polecić przede wszystkim tym, który lubią dzieła nurtu chłopskiego lub po prostu gawędę jako sposób opowiadania, a także fascynatom serii amerykańskiej od Wydawnictwa Czarne. A propos pytania ze wstępu: czy O mułach i ludziach. Dzieciństwo w Georgii daje świeżą perspektywę i pozwala inaczej spojrzeć na własne doświadczenia? To drugie na pewno, lecz sama perspektywa wydaje mi się być nieco wczorajsza. Jak bułka kajzerka – wciąż jest dobra i można z niej zrobić kanapkę, ale z pewnością nie wywoła takich emocji jak świeże pieczywo.

Fot. Bacon County – New Georgia Encyclopedia

Jan Woch

Oznaczono, jako

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close