Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


„Pokémon Scarlet” oczami laika

Autorstwana 9 grudnia 2022

Gdy byłem młody (i głupi) wzgardzałem anime jako medium, uznając je za podrzędne względem literatury komiksu czy gier. Mówiłem dumnie, że „chińskich bajek” oglądał nie będę, że mangi to dziwne kolorowanki, czytane od złej strony i że generalnie to całe badziewie startu nie ma do europejskiej i amerykańskiej sztuki animacji. Apogeum tego były Pokémony, które za dzieciaka jawiły mi się jako najgorsze badziewie puszczane w telewizji kiedykolwiek.

Przenosimy się do teraźniejszości – jestem stary (i niezmiennie głupi), na koncie mam ponad 500 obejrzanych anime, pisałem licencjat w tematyce tego medium, a na tej stronie popełniłem więcej niż kilka artykułów z tym powiązanych. Mógłbym sobie zadać pytanie, co poszło nie tak? Jednak nie mam na to czasu, bo muszę nadrobić bajki z sezonu i dokończyć artykuł o ni mniej, ni więcej, a powrocie. Powrocie do dziecięcego nemezis, a konkretniej – do Pokémonów.

Szkarłatny Poké Ball

Pokémon Scarlet w łapy wpadło mi przypadkiem. Niedawno stałem się posiadaczem Nintendo Switch, jednak pozbawionym gier na tęże platformę, więc mój dobry przyjaciel wręczył mi swój egzemplarz gry i polecił ją przetestować. Mając w pamięci swą dawną i nieuzasadnioną awersję do tej marki, postanowiłem siąść bez uprzedzeń i oczekiwań. Nie trzymając w niepewności, powiem, że skończyło się to całkiem pozytywnie, choć nie bez zgrzytów.

Po pierwsze i najważniejsze – Pokémony były dla mnie po prostu otwartą piaskownicą, w której mogłem udać się w dowolnym kierunku i po prostu łapać te dziwaczne stworki. Pomagał w tym wyjątkowy jak na tę serię otwarty świat i mobilność naszej postaci, która mogła poruszać się przy pomocy specjalnego stworzenia, które w ramach rozwoju gry nabywało zdolności takie jak pływanie czy latanie. Eksploracja była więc dla mnie najjaśniejszym elementem. Niestety, wraz z ciągłym przemierzaniem świata zauważyłem jego niewykorzystany potencjał i prostotę mechanizmów za nim stojących. O ile samo łapanie stworzeń jest przyjemne, mają one swoje specyficzne dla nich tereny, specjalne Poké Ball’e ułatwiające ujarzmienie konkretnych typów itd., tak wszelkiego rodzaju aktywność poboczna jest tu bardzo pretekstowa.

Mamy w zasadzie tylko możliwość pojedynkowania się z losowymi trenerami i odwiedzania specjalnych kryształów w trybie solo lub multiplayerowego rajdu. Możemy ewentualnie wybrać się na zakupy i zwiększyć limit mikstur lub doposażyć się w drobne elementy kosmetyczne, ale generalnie w tym świecie próżno szukać czegokolwiek poza wędrówką i łapaniem Pokémonów. No dobra, można też wrócić do szkoły i pójść na lekcje, ale nie sądzę, żeby wiele osób się na to decydowało.

Boli to tym bardziej, że sam wątek główny był rozpisany całkiem przyzwoicie, jak na dość prostolinijną historię. Mimo nieprzesadnie skomplikowanej opowieści całość potrafiła dostarczyć wielu emocji, a niektórzy chwalą sobie nawet gym liderów i towarzyszy, zwłaszcza przesadnie zafiksowaną na punkcie walk Pokémonów Nemonę.

Kluczowym problemem jest dla mnie to, że poza wątkiem głównym, na który składają się trzy odmienne misje i sam finał, nie uświadczymy żadnych misji pobocznych, dających się zapamiętać postaci niezależnych, ani nawet aktywności innych niż te opierające się o walkę. Wiem, że nie jest to clue Pokémonów, ale naprawdę zrobienie kilku dodatkowych questów, typu złap określony typ Pokémona dla handlarza, wyśledź zagubionego w jakimś miejscu Pokémona i oddaj go właścicielowi, poszerzenie grona postaci o studentów, którzy mają problem i zwracają się do nas o pomoc; coś takiego zdecydowanie urozmaiciłoby gameplay, który – przynajmniej dla mnie – w pewnym momencie stał się zbyt powtarzalny.

Ciężko mi oceniać samą walkę. Jest ona oparta na różnych systemach i zachodzą między nimi inne relacje. Przykładowo: mój stwór startowy, należący do typu trawiastego, miał przewagę nad typem wodnym, ale był kiepskim wyborem na walki z Pokémonami ognistymi. Na papierze brzmi to całkiem nieźle. Niestety w trakcie gry szybko okazuje się, że większość walk rozgrywa się bardzo szybko – najczęściej kończą się po jednym lub dwóch atakach. Tak błyskawiczna walka pomaga w losowych starciach z dzikimi Pokémonami, ale jednocześnie sprawia, że starcia z trenerami nie są wyzwaniem, a raczej krótkim i intensywnym przeżyciem. Ma to swoje zalety, ale zatraca element strategii, który lubię w turowym systemie walki.

Trzeba też dodać, że pojedynki są wręcz banalne i trzeba naprawdę się postarać, żeby przegrać. Wiem, że jest to technicznie gra kierowana do dzieci, ale Nintendo musi zdawać sobie sprawę, że masa starszych fanów z nostalgią sięgnie po tę grę. Wystarczyłoby dodać możliwość wyboru poziomu trudności, a problem zbyt łatwych starć zostałby rozwiązany.

Zdziwiony Pikatchu

Na premierę wiele fanów narzekało na optymalizację i grafikę. Jako że to moja pierwsza gra na Switcha, jak i pierwsze pokemony, ciężko mi wyrokować. Bazując na screenach ze starszych odsłon, faktycznie daje się zauważyć różnicę na niekorzyść Scarlet. W trakcie gry napotkałem też błędy, typu losowy Pokémon utknął w skale lub drzewie. Nie były to jednak rzeczy uniemożliwiające czerpanie radości z tytułu, a niektóre lokacje w grze wyglądały naprawdę bardzo dobrze.

Podsumowując więc moje pierwsze dość chaotyczne wrażenia ze spotkania z tą legendarną marką – było w porządku. Tylko i aż. Z pewnością mogę polecić tę grę wszystkim fanom otwartych światów, swobodnego przemierzania i łapania stworków (których jest tu prawie 400). Natomiast osobom szukającym ciekawych postaci i wciągającej fabuły radziłbym jednak się dwa razy zastanowić.

PS, na marginesie i zupełnie kończąc, spotkała mnie też dość zabawna sytuacja, gdy chwaląc się zdjęciem swojej drużyny pokemonów, moi koledzy – fani marki – z oburzeniem godnym większej sprawy nakrzyczeli na mnie za nazwanie (ponoć legendarnego dla fanów) pokemona Gyradosa imieniem „Gyros”. Od tej pory na zawsze zapamiętam tego konkretnego stwora pod nazwą sałatki.

Patryk Długosz

Oznaczono, jako

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close