Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Piękno ,,Valheima”, czyli jak być wikingiem i nie zginąć

Autorstwana 27 marca 2021

Ten tekst nie jest recenzją Valheima z dwóch powodów. Po pierwsze: gram w grę 10 h i wiem, że tak naprawdę mało widziałem. Po drugie: nie uważam, że jest jakikolwiek sens recenzować takie gry jak wspomniany survival o wikingach. Gry, które bez żadnych kampanii marketingowych osiągają ogromny sukces. Hype, jak wszyscy wiemy, potrafi sprzedać nawet niegrywalnego bubla, ale bez niego poradzą sobie tylko najlepsi z najlepszych.

Ten tekst więc nie jest recenzją, a próbą opowiedzenia o pięknie Valheima. Nie w sensie graficznym, bo mimo że niskiej rozdzielczości spraity mają swój urok, to nie na tyle, by klepać o nich literki w Wordzie. To tekst o prostym pięknie grania w ten Steamowy hit.

To, co mnie urzekło najbardziej w tym tytule, to wymuszanie na graczu, by ten korzystał z pewnych mechanik, które tak naprawdę nie sprawiają wrażenia wymuszonych. Pierwszy przykład z brzegu: z warsztatów, punktów dość kluczowych dla całej rozgrywki, można korzystać tylko wtedy, gdy znajdują się one pod zadaszeniem. Można to oczywiście załatwić, stawiając prosty daszek w minutę tylko po to, by załatwić co trzeba i iść dalej… kończy się jednak projektem bazy i kilkugodzinnym stawianiem jej łącznie z obronną palisadą.

Podobnie miałem, stawiając ognisko w bazie. Ognisko dymi i grozi zaczadzeniem oraz może zgasnąć przez deszcz. By rozwiązać oba problemy wymyśliłem… zakryty komin (będę się upierał, że ja jestem jego wynalazcą). Piszę o tych przykładach, bo dla mnie są wyróżnikiem Valheima na tle innych survivali. Gra rozumie potrzebę graczy do bycia kreatywnymi, ale jednocześnie nie zakłada, że będą kreatywni dla samego bycia kreatywnymi. Wspomniane przykłady są wyzwaniami – impulsami, które uruchamiają cały proces tworzenia miniaturowych wiosek.

I takich wyzwań-impulsów Valheim ma więcej. Gra wysyła przeciw graczowi stopniowo coraz silniejszych przeciwników, więc rozwój postaci czy ekwipunku nie jest tylko sprowadzony do nabijania cyferek dla nabijania cyferek, a jest niezbędny dla przetrwania. Można wręcz powiedzieć, że w tej grze niezbędne i wymagane są właśnie te czynności, które grający lubią. Tutaj nawet częścią mechaniki jest siadanie przy ognisku. Coś, co zrobiłem tylko dla żartu, by bardziej wczuć się w postać, zostało nagrodzone większym paskiem wytrzymałości.

Jednak to wszystko byłoby na nic, gdyby rozgrywka nie była satysfakcjonująca. A jest. Budowanie to coś od czego można się uzależnić i często muszę sobie przypominać, że w tej grze są też inne czynności. Wszystko opiera się na systemie łączenia budynków, które przyklejają się do siebie. Jest to bardzo intuicyjny system, który mocno wybacza błędy gracza, jednocześnie zachęcając go do przemyślanych konstrukcji (np.: wymuszając dbanie o to, by każda część miała odpowiednią podporę).

Animacje też dają dużo satysfakcji. Gra miała niski budżet, a jednak ciężko jest wyjść z podziwu, kiedy patrzymy jak ścinane drzewo spada, rozbijając się na mniejsze kłody i turla się po wzgórzach, albo jak strzały z łuku trafiają w okoliczną faunę.

Valheim to gra piękna. Wymieniłem tylko subiektywnie najważniejsze elementy, ale wierzę, że każdy ma swój. Nie mogę też nie wspomnieć o tym, że gra posiada oczywiście tryb CO-OP, a wspólne siedzenie przy ognisku czy skakanie do rzeki to coś, dla czego świat gamingu powstał.

Stankiewicz Szymon

Audycje:
ReAnimowany
Nagi Lunch (zawieszony)

Oznaczono, jako

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close