O sytuacji anime w polskich kinach słów kilka
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 2 grudnia 2022
Duży ekran, wielki potencjał
Ten artykuł warto zacząć od wyznania. Mianowicie kiedy zauważyłem plakaty promujące anime Belle w polskich kinach, nie wierzyłem. Nie wierzyłem, że będzie to oznaczać jakąkolwiek zmianę w myśleniu o naszym rynku w skali międzynarodowej dystrybucji anime. Uznałem to za jednorazowy wybryk. Pasował do tego gatunek i styl samej produkcji, która pretendowała do kina bardziej artystycznego. Potencjalnie mógłbym określić je jako „Oskar bite”. Wzruszyłem wiec ramionami i nie myślałem o tym więcej. Nie wierzyłem w szanse na szerszą popularność anime w polskich kinach. Wychodzi jednak na to, że ogromnie się myliłem i niesamowicie się z tego powodu cieszę.
Poza samą polską perspektywą warto również przyjrzeć się globalnej percepcji medium, jakim jest anime. Hitem, który otworzył oczy masowej publiki na potencjał japońskiej animacji i ożywił zainteresowanie tymi produkcjami, bez wątpienia był Demon Slayer Mugan Train, którego box office wyniósł zawrotne 506 523 013 dolarów. Trend wznoszący utrzymało również Jujutsu Kaisen 0 z wynikiem od zera dalekim, a konkretnie z sumą 224 000 000, a wydany w tym roku One Piece Film: Red, również okazał się dochodową marką.
Popcorn z podwójną colą
Przede wszystkim cieszy sama popularność i opłacalność emisji tych tytułów w europejskich i amerykańskich kinach. Wyraźne zainteresowanie publiki przekłada się na box office, co pozwala mieć nadzieje na jeszcze większy repertuar tego typu treści. Jest to również doskonała wiadomość pod względem konkurencyjności w kategorii produkcji animowanych, w których dotychczas dominowały firmy takie jak Disney czy DreamWorks. Tworzyły one jednak treści częściej przeznaczone do młodszych odbiorców, a anime w kinie okazać się może nie tylko seansem dla dzieci, a widzów w każdym wieku. Wyraźnie widać też monetyzacje nostalgii starszych obecnie dorosłych fanów klasycznych marek jak np. Dragon Ball Super.
Ważne jest również kwestia licencjodawców udostępniających dane tytuły na konkretnych rynkach. Ogromna popularność studia Ghibli z pewnością w jakimś sensie związana była z ich umową z Disnayem, który zajmował się promowaniem i udostępnianiem ich dzieł na zachodnich rynkach. Do tej pory ta relacja biznesowa budzi ogromne emocje. Ostatnie wieści o współpracy tych firm w ramach produkcji animowanych w uniwersum Gwiezdnych Wojen rozpaliło wyobraźnie wielu fanów. Jednak skończyło się niestety na krótkometrażowej animacji. Nie będę jednak, na razie, porzucał nadziei na trylogię pełnometrażowych, długich filmów anime w tym świecie, tym bardziej że Disney z sukcesami eksperymentował z tą formułą, chociażby przy okazji Star Wars: Visions.
Obecnie szanse możemy upatrywać w tym, że dużym graczem staje się Sony, którego aktorskie produkcje filmowe nie mają obecnie najlepszej passy (Pamiętacie Morbiusa?). Japońska firma jako posiadacze praw do serwisu Crunchyroll, mogą więc próbować zarabiać na swoich licencjach podwójnie, umieszczając je w kinach, a później dodając na samą platformę w celu zebrania większej bazy użytkowników. Taką sytuację mogliśmy obserwować, chociażby w wypadku Jujutsu Kaisen 0, które obecnie jest dostępne na Crunchrollu, a wcześniej święciło na większym ekranie.
Biorąc pod uwagę kontekst naszego kraju, dochodzi jednak czasem do dość niekonsekwentnych i zabawnych działań. Przykładem tego jest udostępnianie filmu One Piece-Red z polskimi napisami i załączenie translacji na nasz język do kilku odcinków serialu puszczanych w ramach specjalnego seansu. Jednocześnie zupełnie zignorowano nasz język ojczysty w ramach samego serwisu. Sytuacja ta jest co najmniej dziwna, choć ma sens z punktu widzenia marketingowego. W Polsce raczej niewiele osób rzuciłoby się na seans tłumaczony jedynie za pośrednictwem angielskich napisów. Być może to naiwne, lecz budzi to trochę moje nadzieje w kwestii załączenia naszych wersji językowych przez serwis, który jest u nas dostępny.
Seans się zaczyna
Oczywiście stale pozostają ze mną wątpliwości, a przede wszystkim te wiążące się z kwestiami języka i lokalizacji samego anime. Większość fanów medium, będzie w stanie przeznaczyć swój czas i pieniądze na film tłumaczony jedynie za pomocą napisów, jednak może to potencjalnie odstraszyć szerszą publikę, a także wzbudzić niechęć wśród znacznie młodszych widzów. Zdaję sobie sprawę, że anime często nie jest kierowane do tej grupy, jednak rodzice jako fani marki One Piece być może będą chcieli pokazać ten świat swoim pociechom. Kwestia dubbingu i lektora wydaje mi się więc kluczowa, co pokazuje, chociażby Belle i zaangażowanie Darii Zawiałow jako aktorki głosowej w tym tytule.
Zdaje sobie sprawę, że tego typu działania mogą być kosztowne, lecz sądzę, że zdobyta tym publika będzie tego warta. Trzeba więc bacznie się przyglądać kwestii tłumaczeń w naszych polskich kinach.
Inną rzecz, która mnie lekko martwi, jest dobór serii lub pretendujących do miana głębokiego, artystycznego kina albo skupionych na czystej akcji shounenów. Wiem, że jest to podyktowane kwestiami czystko biznesowymi, lecz nie mogę porzucić nadziei na ujrzenie szerszej gamy gatunkowej i stylistycznej w kinie.
Anime posiada różnorodne typy produkcji i nie obraziłbym się na premierę takich filmów jak Kaguya-sama: Love is War – The First Kiss That Never Ends, Alice to Therese no Maboroshi Koujou, Witch on the Holy Night (hej Multikono, jęsli to czytacie, to ja nic nie sugeruje, ale…). Romanse, serie psychologiczne i fantasy z pewnością odnalazłyby uznanie także w oczach polskich fanów. Miejmy więc nadzieje, że ten rozrost popularności japońskich tytułów nie zapomni o innych gatunkach w ramach tego jakże szerokiego medium.
Ostatnią kwestią pozostaje odbiór społeczny dotychczas wyemitowanych prodykcji. Zdawał się on raczej zachowawczy i bezpieczny. Boję się jednak na polską reakcję przy spotkaniu takich gatunków jak echii czy harem. Alternatywą jest kompletne ignorowanie części produkcji, jednak wciąż sam kontakt z innym kręgiem kulturowym może spotkać się z oskarżeniem o obrazoburczość i deprawację zwłaszcza młodszego odbiorcy. Pamiętajmy, że wciąż panuje myślenie – od którego na szczęście się odchodzi – według którego każda animacja to bajka, a rodzice często nie zwracają uwagi na rating danych tytułów. Sądzę, że prędzej czy później spotkają nas pewne kontrowersje na tym tle mam tylko nadzieje, że nie skończy się to na stygmatyzacji anime i jego fanów przez niezadowolonych z jakiejś treści widzów.
Światła gasną
Cieszę się, że się pomyliłem. Cieszę się, że anime odnajduje się w polskich kinach i że w końcu filmy te mogą trafić do szerszego grona odbiorców, a nie wąskiej grupy pasjonatów. Liczę na rozrost popularności tego medium i wiążące się z tym przywileje. Przede wszystkim jest we mnie mocna nadzieja na dołączenie tłumaczenia w języku polskim do Crunchrolla. Liczę, że do tej pory bezkonkurencyjne Disney i DreamWorks, będą musieć pracować na sukcesy, a widownia zobaczy, że animacja to nie tylko bajki dla dzieci, że można to zrobić inaczej i że to również jest świetna rozrywka. Jujutsu Kaisen 0, One Piece-Red, Belle, Demon Slayer Mugan Train, Dragon Ball Super – miejmy nadzieje, że to tylko początek długiej listy tytułów, które będzie dane nam zobaczyć i mówię to z przeświadczeniem osoby prywatnie nieprzepadającej za wizytami w kinie. Cieszę się, że dane jest nam uczestniczyć w tak aktywnym rozwoju anime na świecie i u nas w kraju.
Patryk Długosz