Mężczyzna złapany przez łowców pedofilów skoczył pod pociąg
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 9 czerwca 2021
Antoni P. został schwytany za sprawą łowców pedofilów w maju, a jego zatrzymanie transmitowano na żywo w internecie. Na komputerze 47-latka odnaleziono materiały pornograficzne oraz rozmowy z nieletnimi. Antoni P. po usłyszeniu zarzutów postawionych mu przez prokuraturę rzucił się pod nadjeżdżający pociąg.
Elusive Child Protection Unit Poland to oficjalna nazwa grupy łowców pedofilów, którzy za pośrednictwem swojego konta na Facebooku publikują wizerunki i dane osób podejrzanych o dokonywanie czynów zabronionych z osobami nieletnimi. Wykrywają oni pedofilów podszywając się pod dzieci w social mediach. Wypytują podejrzanych o ich dane oraz dowiadują się o ich zamiarach, uzyskując tym samym materiały dowodowe przeciwko nim.
47-latek został schwytany 1 maja. Mężczyzna został wywabiony przed swój dom przez kilka osób przebranych w uniformy przypominające ubrania służb specjalnych. Całe zajście transmitowane było na żywo na Facebooku.
Jeden z łowców poprosił zatrzymanego Antoniego o przeczytanie na głos słów, które wypisywał do nieletnich dziewczyn. Kiedy ten nie jest w stanie, łowca wyręcza zatrzymanego w czytaniu. – Możesz polizać moją myszkę? Moja myszka pasuje do twojej myszki. Mój piesek wyliże twoją myszkę. Rozebralibyśmy się do naga, aby się kochać. Tak, nauczę cię tego – mówi mężczyzna w kominiarce cytując zatrzymanego.
Jak donoszą łowcy, Antoni był ich „rekordzistą”, gdyż pisał aż z 16 wabikami (osobami dorosłymi podającymi się za nieletnie, aby pomóc wytropić i zweryfikować potencjalnych pedofilów) przez wiele miesięcy.
– Jeżeli w sieci jest kilkaset tysięcy dzieci dziennie i on trafił na kilkanaście wabików, to jego aktywność nakierowana na znalezienie dziecka była wybitnie wysoka – powiedział w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” jeden z łowców, Alex.
Antoni P. został zatrzymany przez policję i usłyszał zarzut dotyczący nawiązania kontaktu z osobami poniżej 15. roku życia przez internet oraz wysyłania im treści o tematyce pornograficznej. Podejrzany nie miał świadomości, że w rzeczywistości pisze z osobami jedynie podającymi się za małoletnie. Po przeszukaniu jego domu odnaleziono komputer z materiałami dowodowymi.
Prokuratura postawiła zarzuty odnoszące się do artykułu 200a Kodeksu karnego, czyli „elektronicznej korupcji seksualnej małoletniego”, za co grozi kara nawet do dwóch lat pozbawienia wolności. Mężczyzna przyznał się do rozmawiania w internecie z nieletnimi dziewczynkami. Po przesłuchaniu wyszedł na wolność, gdyż według prokuratury, dowody przeciwko niemu nie były wystarczające, aby wnieść o tymczasowe aresztowanie. Został natomiast objęty nadzorem policyjnym i zakazem kontaktowania się z małoletnimi.
Antoni P. po wyjściu z prokuratury nigdy nie doszedł do domu. Udał się w kierunku linii kolejowej między Luzinem a Gościńcem, usiadł na torach i czekał na nadjeżdżający pociąg. O godzinie 14:41 dyżurny Państwowej Straży Pożarnej dostał zawiadomienie o potrąceniu. Nie ma wątpliwości, że mężczyzna popełnił samobójstwo.
– Wszyscy słyszeli o Antku. Część rodziny nie przyszła na pogrzeb, a ksiądz prosił, żeby nie mówić, co zaszło. Pochowali go szybko i w ciszy. O zmarłym nie powinno mówić się źle, ale Antoni inteligencją nie grzeszył. Ot, zwykły robotnik, stary kawaler – powiedzieli „Gazecie Wyborczej” sąsiedzi zmarłego 47-latka.
Działanie Elusive Child Protection Unit Poland jest kontrowersyjne, ze względu na fakt, że interwencje transmitowane są na żywo w mediach społecznościowych. Nie ma zatem możliwości ukrycia wizerunku podejrzanych, którzy zostają szybko rozpoznani przez miejscowych, sąsiadów i bliskich.
Dziennikarze „Gazety Wyborczej” zapytali łowców o czy zatrzymanie i upublicznienie przez nich wizerunku Antoniego P. miało związek z jego późniejszym samobójstwem. Na co jeden z łowców odpowiedział w następujący sposób: – Absolutnie nie. Nie wiemy, dlaczego Antoni siedział na torach. Nie można wskazać związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy naszym działaniem a decyzją Antoniego. Kiedy przyjechaliśmy, powiedział mi: „Dobrze, że jesteście, bo ja już byłem u pociągu”. Nie wiedzieliśmy wtedy, co ma konkretnie na myśli. Domyślam się, że mogło wydarzyć się coś, co nie pozwoliło mu wrócić do domu. Nie mamy też gwarancji, że postawienie zarzutów tak na niego nie wpłynęło – powiedział Alex.
Pomorska prokuratura nie ma wątpliwości, co do skłonności pedofilskich Antoniego P. Jednocześnie Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zajmie się sprawą upublicznienia wizerunku mężczyzny w kontekście jego późniejszego samobójstwa.
Daria Dudek
Źródło: