Krótka historia o kocim oku
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 13 listopada 2020
Białe koszule, klasyczne jeansy, a może mała czarna? W jednym krótkim słowie: minimalizm. Nieśmiertelne ponadczasowe klasyki, które od lat królują na pokazach mody, okładkach magazynów lub witrynach sklepowych. I które zapewne jeszcze przez bardzo długi okres pozostaną klasyczną bazą ubraniową na eleganckie spotkanie lub szybki wypad na miasto. Warto byłoby tutaj dodać także maleńki szczegół, tzw. kocie oko. Każdy, kto próbował, zapewne wie, iż eyeliner może być najlepszym przyjacielem lub najgorszą zmorą człowieka, zwłaszcza gdy zostały nam ostatnie szlify do wyjścia.
Jednak niepozornie, od wielu lat ten mały dodatek ponownie gości na największych światowych pokazach mody. W najnowszym wiosennym sezonie 2021 kocie oko charakteryzują geometryczne kształty, jaskrawe kolory, a także graficzne kreski. Powszechnie wiadomo, iż trendy zataczają koło, a projektanci inspirują się lub wracają do tych z lat 80., 90. etc., jednak początki wspomnianego kociego oka sięgają czasów starożytnego Egiptu.
Pierwszymi orędowniczkami dzisiejszego kociego oka były Egipskie królowe: Neferetiti, a później Kleopatra. Używały one miedzi oraz malachitu, przy pomocy których rysowały grube kreski sięgające od oka w stronę linii włosów lub brwi.
Warto też dodać, że proszek antymonowy oraz różne minerały, którymi zdobiono oczy, posiadały właściwości zdrowotne. Np. taki proszek antymonowy miał właściwości antybakteryjne, wspierające układ odpornościowy, a także bardzo dobrze wpływał na kondycję oczu. W Starożytnym Egipcie nie tylko panie upodobały sobie makijaż, styl ten był także popularny wśród mężczyzn, na co dowodem może być faraon Setii.
Przez stulecia Egipcjanie wierzyli, iż przyozdabianie okolic oczu uchroni ich przed tzw. złym urokiem. Z czasem za pomocą makijażu zaczęto podkreślać swój status społeczny, a później stał się on synonimem piękna zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn.
Powrót na scenę w latach 20. XX wieku
Wraz z Josephine Baker, aktorkami Louise Brooks i Gretą Nissen, na zachodzie rozpoczyna się historia kociego oka. W latach 20., dzięki odkryciom związanym ze starożytnym Egiptem, np. odkryciem popiersia królowej Nefretiti, wzrasta zainteresowanie stylem minionego okresu. Powstają pierwsze filmy nawiązujące do egipskich czasów, np.,, Kleopatra’’ z 1917 r. z Theą Barą, a aktorki coraz częściej na czerwonym dywanie prezentują się w kocim oku połączonym z mocno pomalowanymi rzęsami oraz cieniutkimi brwiami. Gdy kosmetyki na dobre wchodzą do łask, na szczycie króluje eyeliner, a aby go uzyskać w tamtych czasach mieszano zwyczajną wazelinę z sadzą.
Nowa Era Kosmetyków, lata 50. i 60.
Produkty do makijażu zaczynają być produkowane masowo, powstaje płynny eyeliner, a kobiety przenoszą klasyczne kocie oko z salonów i czerwonych dywanów do swojskich mieszkań i stylu codziennego. Zmienia się także wersja klasyczna oka: zamiast grubej przedłużonej kreski wkracza subtelna wersja, tzw. cienka kreska. Wisienką na torcie dodatkowo stają się słynne nazwiska makijażystów, jak Max Factor, a także Ben Nye, którzy dzięki swojemu innowacyjnemu podejściu malują w ten sposób Marlin Monroe, Audrey Hepburn czy Gardner.
A skoro jesteśmy już przy nazwiskach. Warto tutaj wspomnieć chociażby Lesley Lawson, szerzej znaną jako Twiggy. Brytyjska modelka lat 50. i 60. nadała zupełnie nowy wymiar kociemu oku, wprowadzając graficzne kreski i charakterystyczne pierzaste grube dolne rzęsy.
Niedaleko, bo w słonecznej Italii, aktorka Sophia Loren także zniewalała widzów swoją nowoczesną wersją kociego oka. Malowanym czarnym tuszem, z zaznaczonymi rzęsami, a także dodatkiem ciemnobrązowego lub ciemnoniebieskiego cienia w załamaniu powieki. Ponownie pojawia się zainteresowanie starożytną kultura Egiptu, a wszystko to dzięki Elizabeth Taylor, która w 1963 wcieliła się w tytułową postać w hollywoodzkiej produkcji Kleopatra Josepha L. Mankiewicza.
Era dzieci kwiatów
Szalone lata 70. i 80. to era, gdzie artyści, punkowcy oraz miłośnicy heavy metalu beztrosko i bez przeszkód mogli kreować nową wersję światopoglądu, sztuki czy wizerunku. Pionierzy stylu, David Bowie czy Grace Jones, idąc z duchem czasów bawili się kocimi kształtami, a także próbowali nowych form, mieszając barwy z odważniejszymi kolorami. Bowie nakładał w okolice oczu już wcześniej znany proszek antymonowy oraz rysował kreskę wokół linii rzęs. Gdzie indziej Debbie Harry, wokalistka zespołu ,,Blondie’’ w latach 80. nie przejmowała się kształtami czy liniami – zamiast tego nosiła rozmazane, niestaranne kocie oko.
Na początku lat dwutysięcznych świat ogarnęła nostalgia i tęsknota za tzw. Złotą erą Hollywood. Artyści zaczęli oddawać hołd dawnym ikonom, a kocie oko zaczęło funkcjonować jako błogosławieństwo dawnych czasów. Warto zauważyć, iż w tym czasie wiele artystów, chcąc podkreślić swój charakter i styl bycia, zaczęło malować oko na nieco odmienne sposoby.
Jedną ze znaków charakterystycznych Amy Winehouse był potężny kontraltowy głos, wysokie upięcie włosów i gruba czarna kreska, której proporcje są mocno zarysowane aż po linie brwi. Piosenkarka pozostała wierna klasycznej kresce, pamiętającej jeszcze czasy starożytnego Egiptu. Z kolei Gwen Stefani zdecydowała się na bardziej współczesną, łagodniejszą wersję klasycznego makijażu.
Zaczynając od pokazania statusu społecznego, chroniąc od złego uroku czy będąc trendem kolejnych czasów, klasyczna niepozorna kreseczka przeszła niewiarygodną ewolucję. Dzisiejsze kocie oko z pewnością jest dużo bardziej wszechstronne; makijażyści w dalszym ciągu udoskonalają klasyczną kreskę, dopasowują ją do konkretnej osoby, charakteru czy nastroju, inspirują się i nawiązują do lat 80. Jednak obecnie kocie oko z łatwością lawiruje pomiędzy makijażem klasycznym, a dostosowaniem się do subkultur.
Tekst: Iwona Łaciak