Jaką muzykę tworzy zespół Heima? Wywiad z wokalistką Olgą Stolarek
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 10 lipca 2021
Na polskim rynku muzycznym znajdziemy wiele ciekawych i utalentowanych muzyków. Do nich zdecydowanie zalicza się zespół Heima. O swoich doświadczeniach w tej branży opowiedziała wokalistka zespołu, Olga Stolarek.
Dominika Kowalska: Zespół „Heima” istnieje już od prawie czterech lat. Od czego się to wszystko zaczęło? Kto był pomysłodawcą?
Olga Stolarek: Tak na dobrą sprawę to jako pełnoprawny zespół i pod tą nazwą gramy od równo 3 lat. Zaczęło się od tego, że grałam i śpiewałam na ulicy w Łodzi, i zaczęło się to cieszyć coraz większym zainteresowaniem. Ludzie mi mówili, że powinnam założyć zespół i koncertować. Tak też się stało. Skład trochę ewoluował od naszego początku, i tak powstaliśmy obecni my.
Wyświetl ten post na Instagramie.
D: Waszą oryginalną muzykę, jak sami twierdzicie, ciężko wpisać w konkretny gatunek. Czy czerpiecie jakąś inspirację dla Waszych brzmień? Kto lub co ją stanowi?
O: Chyba każdy ma inną inspirację. Wszyscy na pewno lubimy dobrą, polską alternatywną muzykę. Dużo też się tu przenika spokojnych, często islandzkich klimatów. Jednak blisko naszych serc jest też shoegaze i typowa muzyka gitarowa.
D: Jak określilibyście swoje początki w branży muzycznej? Czy wyglądały tak, jak się tego spodziewaliście? Czy wszystko przerosło Wasze oczekiwania? A może było zupełnie odwrotnie?
O: Tak naprawdę to co się dzieje teraz nazwałabym początkiem. Wcześniej to był taki prolog. Wszystko idzie szybko do przodu, jednak napotykamy też często na przeszkody, które stopują cały rozwój na wiele tygodni, a nawet miesięcy. Zawsze mówiłam sobie, że musi mi się udać w muzyce i wszystko idzie tak naprawdę zgodnie z planem. Już wyszliśmy z tego etapu, w którym zespoły większości znajomych zostają na zawsze. Trzeba sobie uświadomić, że muzyka się sama nie broni i trzeba ją wpychać wszędzie drzwiami i oknami, żeby ludzie ją poznali. Bez tego nic nie osiągniesz. No, chyba że masz mnóstwo pieniędzy.
D: Olgo, jesteś wokalistką i autorką tekstów w swoim zespole. Czy tworzenie tekstów to ciężkie zadanie? Co motywuje Cię w tym zakresie?
O: Jest to bardzo ciężkie zadanie, zwłaszcza, jak chce się stworzyć coś wartościowego. Owszem, można napisać cały tekst w 10 minut, ale po co? Najprawdopodobniej będzie to wtedy zlepek nic nieznaczących słów. To bardzo długi proces. Czasem trzeba zostawić pół tekstu na miesiąc, żeby uświadomić sobie, jaka powinna być jego następna część. Nie mam żadnej szczególnej inspiracji. Piszę o tym, co czuję. Po prostu.
D: Przed Wami premiera debiutanckiej płyty. Jak wygląda praca nad nią? Towarzyszy Wam podekscytowanie, stres, a może wszystko na raz?
O: Praca nad nią już tak naprawdę dawno się zakończyła jeśli chodzi o część muzyczną. Album oprócz malutkich drobiazgów do poprawy jest już nagrany i czeka na wydanie prawie od roku. Pandemia bardzo pokrzyżowała nam plany. Ciężko znaleźć w tych czasach wydawcę, a materiał jest zbyt dobry, by wydawać go samodzielnie. Utwory na płytę powstawały od samego początku naszej działalności. Najstarszy ma równo 4 lata. Nagrania zrealizowaliśmy w wakacje zeszłego roku u naszego producenta Pawła Cieślaka. Dla mnie jest to zdecydowanie najciekawsza część pracy nad płytą. Ekscytacja pewnie będzie, kiedy dowiemy się, że płyta ma termin wydania. Na ten moment głównie myślimy o koncertach i promujemy single. A płyta czeka na swój czas. Jednak na pewno wydarzy się to w tym roku. Wtedy na pewno będziemy niesamowicie szczęśliwi i równie zestresowani tym, czy album pójdzie w świat.
D: Jak oceniacie aktualny rynek muzyczny? Czy ciężko jest, mówiąc potocznie, „wybić się” i wyróżnić spośród innych?
O: Jest bardzo ciężko, zwłaszcza teraz, po czasie, kiedy wszyscy siedzieli w domu i powstało wiele nowych i ciekawych projektów muzycznych. Jednak uważam, że jeśli się uparcie dąży do celu, to wszystko jest możliwe. Dobra rada dla początkujących: wszystkie zarobione pieniądze z koncertów inwestujcie w zespół, w nagrania, w teledyski. My od początku działalności nie wzięliśmy ani złotówki dla siebie, a więc dużo dołożyliśmy. Chcemy, żeby wszystko, co wychodzi spod naszych, rąk było jak najwyższej jakości, a bez odpowiednich funduszy ciężko o to. Trzeba inwestować i jeszcze raz inwestować, a na pewno przyniesie to pożądane skutki w przyszłości.
D: Co nazwalibyście Waszym największym dotychczasowym sukcesem?
O: Chyba do tej pory największym sukcesem było wygranie Soundedit Spotlight 2020 i fakt, że obecnie jesteśmy w finale Jarocińskich Rytmów Młodych. Mamy nadzieję, że za kilka dni naszym największym sukcesem będzie wygranie tego konkursu i zagranie na dużej scenie festiwalu w Jarocinie, haha.
D: Czy macie obrany jakiś konkretny cel w Waszej karierze?
O: Ciężko powiedzieć. Dla mnie osobiście najważniejsze jest, żeby kiedyś, obojętnie czy za rok czy za 10 lat, być na takim etapie, żeby móc utrzymywać się z muzyki. Grać co rok minimum 50 koncertów i zjechać wszystkie najważniejsze festiwale w Polsce. Cele ambitne, ale w głębi serca wierzę, że do zrealizowania.
D: Jakie są plany na przyszłość? Czy planujecie kolejne płyty, może jakąś trasę?
O: Na ten moment ciężko planować. W ubiegłym roku miało wydarzyć się wiele rzeczy, które mogłyby nam przynieść sporą rozpoznawalność, ale przepadły. W tym roku ciężko organizować koncerty, bo wszystko jest zajęte przez wydarzenia przeniesione z zeszłego roku. Na pewno planem jest wydać debiutancki album tej jesieni i zagrać trasę promującą go jeszcze w tym roku, no i przez cały przyszły rok. W tych czasach wybieganie daleko w przyszłość średnio się opłaca, bo jak zobaczyliśmy, wszystko może się zmienić z dnia na dzień.
W dzisiejszych czasach przyszłość w wymagających branżach z ogromną konkurencją jest niepewna. Wsparcie dla wyjątkowej muzyki jest bezcenne. Z niecierpliwością więc wyczekujemy debiutanckiej płyty zespołu Heima, wsłuchując się w ich najnowszą piosenkę – „Monolog”.
Wywiad: Dominika Kowalska