Inne oblicza Death Metalu
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 22 listopada 2020
Recenzja Psycho Visions – „Our Own”
Od ponad roku mam problem z muzyką metalową. Wiecznie trwający wyścig zbrojeń o to, kto zagra szybciej, ciężej czy mroczniej, po prostu mnie zmęczył. Praktycznie przestałem słuchać nowych wydawnictw, a i stare klasyki zdążyły zakurzyć się na cyfrowej półce Spotify. Dlatego też, kiedy poproszono mnie o recenzję nowego albumu zespołu Psycho Visions, nie byłem najszczęśliwszym z redaktorów zespołu UJOT.FM.
Nie zrozumcie mnie źle, problem nie do końca leżał po ich stronie. To ja byłem uprzedzony, że po raz kolejny gatunek niczym mnie nie zaskoczy, a co najwyżej wymęczy. Dodatkowo znam wcześniejsze wydawnictwo rzeszowskiego zespołu. Album „Inflect” był dobrze zagranym materiałem, który pokazał, że zespół ma umiejętności i wie, jak grać death metal. Jednak nie obfitował w najciekawsze pomysły czy świeże rozwiązania. Był dobry i tylko dobry.
Jeden z singli promujących album „Inflect”
https://www.youtube.com/watch?v=09hUACUnTks
Przyznam szczerze, że bałem się powtórki z rozrywki. Dobrego albumu, który jednak niczym mnie nie zaskoczy. Nie chciałem słuchać i recenzować takiego wydawnictwa, bo wiem, że musiałbym je mniej lub bardziej skrytykować. A wiedzcie, że czuję do Psycho Visions szczerą sympatię. Mimo że niekoniecznie jest to muzyka z mojej bajki, to naprawdę trzymam za nich kciuki. Dobrze, przejdźmy do rzeczy. Jak wypadł drugi album Psycho Visions „Our Own”?
W pewien sposób, owszem, jest to znowu to samo. Nadal jest to dobrze zagrany materiał; zespół oczywiście nie zapomniał, jak gra się death. Jednakże są pewne różnice, które odróżniają „Our Own” od debiutanckiego „Inflect”. Brzmienie płyty jest zdecydowanie bliżej światowych standardów, wycieczka do Hertz Studio (Vader, Decapitated, Behemoth) opłaciła się. Brzmienie zarówno partii wokalu, jak i instrumentarium jest na wysokim poziomie i ciężko cokolwiek w tej kwestii skrytykować. Mimo to jest na albumie parę momentów, które mogłyby zabrzmieć lepiej, gdyby poświęcono na ich nagranie więcej czasu. Wierzę, że stać było zespół na lepsze podejścia w kilku miejscach. Nie są to jednak fragmenty na tyle odstające od reszty, by zepsuć odbiór całego albumu – po prostu szkoda, że zabrakło czasu lub cierpliwości, by wszystko trzymało równy poziom przez 32 minuty.
Zespół o dziwo najlepiej wypada w momentach, gdy próbuje grać coś innego niż metal. Takich przerywników jest na albumie całkiem sporo, wydaje mi się, że więcej niż na standardowym albumie death metalowym. I bardzo dobrze. Dają one słuchaczowi chwilę oddechu, tak potrzebną przy nieustającej galopadzie blastów i riffów. Wstawki te często zaskakują, pojawiają się w niespodziewanych miejscach lub opierają się na dość oryginalnych patentach. Na które ja sam, człowiek, który przez ponad 5 lat również grał death metal, w życiu bym nie wpadł, a nawet jeśli, to wiem, że zabrakłoby mi odwagi, by próbować je jakoś zaimplementować. Oczywiście nie zawsze wypadają w kontekście reszty albumu dobrze, ale zwykle są na tyle zaskakujące, że zapadają w pamięć. Zdecydowanie wolę ciekawy pomysł, który może nie wypadł idealnie, od kolejnego schematycznego odgrywania klasyka gatunku. Jako przykład dobrego pomysłu niech posłuży utwór „Conjurer”, w którym zespół wybiera się w podróż na Bliski Wschód. Cały aranż oparty jest o muzykę, którą standardowo można usłyszeć co najwyżej w ramach playlisty „Arab Metal”. Musicie przyznać, jest to niespotykana atrakcja jak na polski rynek metalowy i moim zdaniem najlepszy utwór na całym albumie.
Psycho Visions – „Conjurer”
https://www.youtube.com/watch?v=XbbvWUz6zMI
To właśnie te specyficzne wstawki i inspiracje sprawiają, że „Our Own” jest zauważalnie lepszym albumem od „Inflect”. Albumem, któremu udało się przekonać mnie do siebie tym, że nie boi się po prostu być dziwny i egzotyczny. Nie wydaje mi się, żeby Psycho Visions, pisząc te kompozycje, kalkulowali, co lepiej się sprzeda wśród słuchaczy. Bardzo szanuje takie podejście. Faktycznie postawili na swoje rozwiązania i swoje pomysły, które, tak jak już wcześniej pisałem, może nie zawsze wypadają idealnie, ale na pewno są ich własne. Mam nadzieję, że na kolejnym albumie Łukasz z resztą składu podąży tą właśnie ścieżką. Liczę na to, że w jeszcze większym stopniu postawią na wychodzenie poza ramy gatunku oraz znane od dawna schematy. Są podstawy, jest pomysł i myślę, że jest i odwaga. Aktualnie jest za to dobry album i kolejny krok postawiony w odpowiednim kierunku.
Gdy nadejdzie czas następcy „Our Own” na pewno podejdę do jego odsłuchu z mniejszym sceptycyzmem. Przekonaliście mnie, że nadal można zrobić death metal w ciekawy sposób. Jeśli ktoś w to wątpi – to zapraszam do odsłuchu niżej. Nie gwarantuję, że się Wam spodoba tak jak mi, ale na pewno nie będziecie znudzeni.
Marcin Jagieła
https://www.youtube.com/watch?v=KAPUqwkqMqM&ab_channel=PsychoVisions