Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Chroniczna samotność jako towarzysz życia, czyli o pustce w Nowym Jorku

Autorstwana 22 marca 2023

„Jak to jest czuć się samotnym? To jak być głodnym – być głodnym, podczas gdy wszyscy wokół ciebie szykują się na ucztę.”
~ Olivia Laing

W zamierzchłych czasach początku pandemii do sieci trafił filmik pewnego rumuńskiego aktora, na którym pokazywał, jak mijało mu życie w zamknięciu, podczas gdy na świecie szalał COVID-19. W jednym z fragmentów można było zobaczyć, jak zaśmiewa się, czytając książkę. Pomyślałam: „jak Seba czyta, to ja też muszę ją znaleźć!”. No i znalazłam, niestety tylko w wersji oryginalnej i choć czytam książki po angielsku, to na takie tomiszcze jakoś nie miałam wtedy ochoty, ale wciąż miałam tę pozycję na oku. Było to oczywiście Miasto zwane samotnością Olivii Laing, które niedawno ukazało się w polskim przekładzie w Wydawnictwie Czarnym i od razu wiedziałam, że muszę mieć tę książkę!

Po pierwsze, nie jest to wcale takie tomiszcze, jak mi się zdawało. Polski przekład jest krótszy o prawie sto stron, jednak liczba tak naprawdę nie ma tu znaczenia, bo pochłonęłam ją w zasadzie na raz. Cała książka jest próbą zbadania zjawiska samotności. Grupą badaną stają się w tym przypadku mieszkańcy Nowego Jorku, ale oczywiście nie byle jacy, bo autorka sięga po życiorys Edwarda Hoppera, Davida Wojnarowicza, Andy’ego Warhola i innych nowojorskich artystów, ale co nieco czerpie też z prywatnych doświadczeń.

Czy nie lepszym przykładem na ukazanie samotności byłoby jakieś zupełnie odludne miejsce? Nowy Jork jako jedno z najludniejszych miast na świecie jest właśnie przykładem idealnym, bo jak powszechnie wiadomo, można być samotnym, i najczęściej się jest, wśród ludzi. Prawdopodobnie obecnie jest to już oklepane powiedzenie, ale umówmy się, nie wypada odmówić mu prawdziwości. Również i sami artyści mają z samotnością wiele wspólnego – mówi się, że sztuka nigdy nie powstaje ze szczęścia. Kolejne oklepane powiedzenie, znów jednak prawdziwe. Olivia Laing fantastycznie przeplata wątki, doświadczenia własne ze scenami z życia artystów, sięgając też po naukowe źródła. Szuka odpowiedzi na pytanie: „gdzie się rodzi samotność?”, ale też „czym jest?”, bo wbrew pozorom definicja nie przychodzi wcale tak łatwo. Do tego dochodzi również izolacja społeczna, która jest konsekwencją samotności. Autorka odnajduje jednak duszę w osobach powszechnie uznanych za oderwane od rzeczywistości, szuka usprawiedliwienia, powodu. Dogłębnie bada temat i podchodzi do tego bardzo rzetelnie, choć jak już wspomniałam wcześniej, temat wcale łatwy nie jest.

Nie będę kłamać, jest to książka niezwykle przygnębiająca, nie ma happy endu, choć nie jest to też forma, która na takowy by pozwalała. Mimo tego zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję – pozwoli Wam zrozumieć troszkę bliżej, czym jest to zjawisko; że samotny, to nie zawsze „żyjący sam, bez rodziny, przyjaciół” [SJP PWN], a że w samej samotności na przekór właśnie czai się ludzkość. Jak już pisałam w którejś z poprzednich recenzji: „temat trudny, ale takich też nie wolno unikać”. 

Paulina Massopust


Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close