„Astra Lost in Space” to takie „Among Us”, tylko że anime
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 25 listopada 2022
Hoshijima Kanata wraz z Aries Spring i siedmiorgiem innych osób podróżują na obcą planetę. Ich rejs przebiega bez zarzutu, lecz sprawy zaczynają się komplikować po wylądowaniu. Właśnie wtedy niespodziewanie cała grupa zostaje przeniesiona z powrotem w próżnię, a jej członków przed śmiercią ratuje jedynie stale kurczący się zapas tlenu w ich kosmicznych skafandrach.
Gdy sytuacja wydaje się beznadziejna, kosmonauci zauważają pozostawiony, nieaktywny statek kosmiczny. Motywując się więc nawzajem, docierają do maszyny i wspólnie uznają, że ich jedyną szansą na powrót do domu jest niebezpieczna podróż na własną rękę przez kosmos. Podróż, w trakcie której będą musieli się zatrzymywać, by uzupełniać zapasy, mierzyć się z dziką fauną i florą nieznanych środowisk, a potencjalnie nawet ze zdrajcą w swoich szeregach. W końcu nie wiadomo, dlaczego doszło do zamachu na ich życia i kto, spośród dziewięciorga pasażerów statku Astra, się go dopuścił.
Fabuła i tajemnicza tożsamość zdrajcy to zdecydowane plusy produkcji, także dzięki temu, że jako widzowie obserwujemy rozwój wzajemnych sympatii i animozji między bohaterami. Co więcej, możemy zastanawiać się wraz z kosmonautami nad potencjalnymi motywami sprawcy i szukać wskazówek mogących zdradzić jego lub jej tożsamość. Serial dobrze godzi sposób przedstawienia wszystkich charakterów z dramatycznymi, nastawionymi na akcję scenami.
Przede wszystkim jednak w anime urzekły mnie momenty podejmowania przez postaci koniecznych, szybkich decyzji w sytuacjach kryzysowych. Błyskawicznie bowiem okazuje się, że poszczególni bohaterowie posiadają specjalne zdolności, które pomagają w całej tej eskapadzie. Obecni są między innymi pilot, botanik czy lekarka. Nie mają oni żadnych supermocy, a realistyczne cechy osobowości, które trzymają się sensu, szczególnie w kontekście informacji pojawiających się pod koniec seansu.
Niestety dużym minusem było dla mnie niewykorzystanie w pełni potencjału podróży międzyplanetarnych. Oczywiście możemy obejrzeć kilka obligatoryjnych epizodów poświęconych eksploracji i zbieraniu zasobów, ale czuję, że można było wykorzystać ten motyw jeszcze lepiej; chociażby przedstawiając bardzo zróżnicowane środowiska lub koncepty z science fiction. Wydaje mi się, że pomóc w tym mogłoby też wydłużenie anime. Dwunastoodcinkowy serial dobrze godzi przedstawienie wątków politycznych oraz survivalowych z zainteresowaniem nas losami i osobowościami poszczególnych postaci; mimo to czuję, że przedłużenie go o cztery odcinki pozwoliłoby na obecność większej liczby epizodów skupionych na aspekcie podróży samej w sobie.
Mam także mieszane uczucia odnośnie do finału. Z jednej strony bardzo się cieszę, że dostaliśmy zamkniętą historię, która, pomimo otwartego zakończenia, zrealizowała swój cel i skończyła opowieść. Nie musimy się więc martwić o to, że będziemy zasypani masą kolejnych sezonów lub że nigdy nie ujrzymy finału i będziemy musieli go poznawać przez mangę. To zdecydowanie na plus.
Minusem jest jednak twist zachodzący w ostatnich odcinakach. Nie chcąc spoilerować, napiszę tylko tyle, że w mojej opinii był za bardzo przekombinowany i zrzucał na widza prawie (lub w ogóle) niewspominane wcześniej informacje. Na szczęście powiązany z tym wątek zdrajcy/zdrajczyni wynagrodził mi to z nawiązką.
Jeśli zagrywaliście się w Among Us, lubicie seriale skupiające się na budowaniu relacji i radzeniu sobie w kryzysowych sytuacjach lub po prostu szukacie zamkniętej w dwunastu odcinkach historii, pozbawionej masy sequeli i spin-offów, to Astra Lost in Space może okazać się dla Was przyjemnym seansem. Ja trafiłem na ten tytuł trzy lata temu, przypadkiem, w trakcie sezonowego oglądania i nie żałuję czasu spędzonego z tą produkcją.
Patryk Długosz