„Alice in Borderland” sezon drugi – polowanie na odpowiedzi i… dramatyczność?
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 29 grudnia 2022
Tuż przed świętami Netflix sprawił swoim subskrybentom bardzo ciekawy prezent w postaci drugiego sezonu okrytego pozytywną sławą Alice in Borderland, na którego premierę przyszło czekać widzom (zostawionym na pełnym napięciu cliffhangerze) pełne dwa lata. Czy był to upominek udany? Czas, by rozliczyć jedną z najbardziej zaskakujących pozycji ostatnich lat dostępnych na Netfliksie.
Ale czym jest Alice in Borderland i o co tyle szumu? Ta japońska produkcja to survivalowy, fantastyczno-naukowy dreszczowiec stworzony przez Shinsuke Sato na podstawie mangi autorstwa Haro Aso o tym samym tytule. Pierwszy sezon pojawił się na Netfliksie pod koniec 2020 roku, wciągając do swojego ekstremalnie nieprzyjaznego świata fanów na całym świecie i sprawiając, że premiera drugiego była jedną z najbardziej oczekiwanych kontynuacji ostatnich dwunastu miesięcy.
Alice in Borderland opowiada losy 24-letniego Arisu, który przez większość swojego życia nie potrafił rozbudzić w sobie celów, ambicji i sensu istnienia. Jego egzystencja sprowadzała się jedynie do grania w gry komputerowe oraz spotykania się z kolegami przy piwie bądź śmieciowym jedzeniu. Jednak pewnego dnia w niewyjaśnionych okolicznościach wszyscy, prócz głównego bohatera, jego dwójki przyjaciół i wybranych osób, znikają. Opustoszałe Tokio szybko staje się od tego momentu areną ekstremalnie niebezpiecznych i wymyślnych gier, z których można wyjść albo jako zwycięzca, albo martwym. Tak mniej więcej przedstawia się początek fabuły pierwszego sezonu. W drugim natomiast na pozostałych przy życiu bohaterów czekają jeszcze bardziej śmiercionośne i skomplikowane gry, których ukończenie ma zaprowadzić do odpowiedzi na ciążące od początku pytania – jak tu trafili, czy można się stąd wydostać, dlaczego tyle osób musiało zginąć i jaki to wszystko ma sens.
Akcja drugiego sezonu Alice in Borderland, tak samo jak pierwsza odsłona, ma schemat falisty. Momenty przepełnione trzymającą w napięciu akcją i graniczenia ze śmiercią przecinają się ze spokojniejszymi segmentami, podczas których widzowie dowiadują się więcej o budowie świata lub przeszłości bohaterów. Zacieśniają się też relacje między postaciami, dzięki czemu fragmenty te na szczęście się nie dłużą – serial miał do tego tendencje w pierwszym sezonie. Natomiast momenty przepełnione akcją dostarczają potężnej dawki adrenaliny zapewnionej przez zupełnie nowe i niesamowicie wymagające gry o przetrwanie, które były zdecydowanie najbardziej zajmującą i dopracowaną częścią tego sezonu. Zadają one pytania uczestnikom: ile są w stanie poświęcić i jak bardzo są zdeterminowani, aby przetrwać. Zadają je także widzom: co zrobiłbyś w takiej sytuacji, czy zgadzasz się z tą filozofią, jaki jest twój sens istnienia i czy w ogóle go potrzebujesz. Zmusza to oglądającego do faktycznego przemyślenia tego, jakie chciałby mieć życie. Bohaterowie, choć trochę przesadnie udramatyzowani i (może z przymusu formy) nieco patetyczni, dzięki własnej filozofii, niejednoznacznej przeszłości oraz odkrywaniu wciąż nowych sfer swoich osobowości stają się barwni i wystarczająco realistyczni, by widz faktycznie bał się o ich życie. Nieustanna, zróżnicowana i ekstremalna brutalność dodaje wiarygodności temu, co dzieje się na ekranie. I co w wielu produkcjach nie wydaje się tak oczywiste – zakończenie sezonu drugiego, oczywiście nie bez wpadek, wyjątków i widocznych uproszczeń, w mojej ocenie niezwykle trafnie domyka oba sezony, tworząc spójną całość i pozostawiając widza usatysfakcjonowanego.
Trzeba jednak podkreślić fakt, że pomimo solidnego ogółu, diabeł tkwi w szczegółach. Produkcja zbudowana na łamigłówkach logicznych niestety przekłada dramatyzm akcji nad jej rozsądność. Jedna z głównych bohaterek, przykładowo, w jednej scenie jest niesamowicie silną i wyćwiczoną postacią, której nie warto podskakiwać. W innym momencie, by dodać nieco dramatyzmu, gdy atakuje ją schorowany i ciężko ranny członek drużyny ledwo trzymający się na nogach, nagle staje się słaba i delikatna, a przewrócić można ją jednym popchnięciem. Poważnym zarzutem jest także usilne ratowanie postaci pomimo zadanych im zdecydowanie śmiertelnych ran. Odejmuje to dramatyzmu całości, bo „i tak przecież przeżyją, są pierwszoplanowymi postaciami”. W tym aspekcie sezon drugi wypada zdecydowanie słabiej niż pierwszy. Chciałabym także, aby sezon ten miał przynajmniej jeden odcinek więcej. Zrobiłoby to miejsce na głębsze wniknięcie w przeszłość i psychikę postaci. W niektórych przypadkach wydają się one potraktowane niestety bardzo po macoszemu. Nie wyjaśnia się dokładnie, dlaczego poszczególne osoby są, jakie są. W mojej opinii co najmniej dwie postacie były wprowadzone tylko po to, aby udramatyzować dane sytuacje, nie wprowadzając przy tym dosłownie niczego do fabuły czy świata przedstawionego.
Pomimo potknięć drugi sezon Alice in Borderland oddał na czwórkę z plusem to, czego widzowie oczekiwali po pierwszym – trzymającą w napięciu akcję napełnioną adrenaliną, nowe, wymyślne i ekstremalnie niebezpieczne gry oraz odpowiedzi na niektóre zadane na samym początku, niesamowicie dręczące pytania. Choć sporo zabrakło do perfekcji, sezon ten zdecydowanie wart jest obejrzenia i przekonania się na własnej skórze, jak bardzo te rysy przysłaniają solidną całość. Może właśnie świadomość tego, jak niesamowity show mogłaby zapewnić ta produkcja bez ich udziału, sprawia, że błędy te bolą tak dotkliwie. Z niecierpliwością wyczekuję podobnych tworów w wydaniu Netflixa i mam nadzieję na więcej tego typu, ogólnie udanych prezentów świątecznych.
Emilia Wcisło