Wszyscyśmy jednej podlegli naturze – recenzja spektaklu „PĘTLA-REMIX” w Teatrze Współczesnym
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 5 listopada 2023
Pętla i remix, czyli co? Już sam tytuł, zagadkowy, wywołujący nieśmiałe skojarzenia jest czymś, co przykuwa uwagę potencjalnego widza jeszcze przed wkroczeniem w kuluary Teatru Współczesnego w Krakowie. Chociaż ta kulturalna instytucja może być kojarzona z ofertą kierowaną do młodszych widzów lub komediami dla dorosłych, „PĘTLA-REMIX” pokazuje, że na scenie możemy zobaczyć tutaj dużo więcej.
Po opisie spektaklu nie wiedziałam, czego się spodziewać, a to, co zobaczyłam potem w teatrze, zdecydowanie nie współgrało z wizją, którą podświadomie ukształtowałam. I bardzo dobrze. Zazwyczaj decydując się na jakąś sztukę, tworzymy pewne założenia i wyobrażenia. W tym przypadku nie dość, że byłoby to trudne (zwłaszcza dla widza niezaznajomionego bliżej z twórczością Marka Hłaski), to jeszcze w zamian za fatygę dostajemy nie tylko kilkudziesięciominutowe przeżycie, ale także doświadczenie, które może pozostać z nami o wiele dłużej.
Na scenie obserwujemy pracę trójki aktorów: Katarzyny Gołąb, Łukasza Dąbrowskiego i Szymona Grzybka. Chociaż niedużą przestrzeń wypełniają tylko oni, czasem ilość postaci zdaje się multiplikować poprzez bardzo skutecznie i ciekawie wykorzystany zabieg filmowy. Nie chcąc zdradzać szczegółów, a jednocześnie by podkreślić istotny walor tego kinematograficznego środka, wspomnę, że twórcom zgrabnie udało się połączyć teatralną przestrzeń z narzędziem filmu, jakim jest kamera. Dzięki niej widz ma poczucie dużo bardziej intymnego doświadczenia. Ci, którzy znają scenę Teatru Współczesnego wiedzą, że ta przestrzeń, choć stosunkowo niewielka, może być wykorzystana co do centymetra. Tak samo było i tym razem. Wydaje się, że te fizyczne ograniczenia wymuszają na twórcach jeszcze większą dbałość o aranżację sceny, przemyślane rekwizyty i niuanse, które odgrywają znaczącą rolę w konsumpcji całego dzieła.
Fabuła? Prawdziwa, po prostu. W tym spektaklu odnajdujemy rzeczywistość, jeśli nie naszą, to naszych bliskich, znajomych; rzeczywistość, z którą w jakiejś formie wszyscy się zetknęliśmy. Myślę, że jeśli nie jest to spektakl o nas samych, jeśli nie odnajdziemy własnego „ja” w żadnej z ról, to „PĘTLA-REMIX” może być również odbiciem polskich realiów, bo co jak co, ale Polak się nie napije? To spektakl o samotności, ale też o byciu razem. O miłości i nienawiści, między którymi granica jest czasem bardzo cienka. O autodestrukcji i jednoczesnej walce o własne życie. O ciszy i wołaniu o pomoc. Same sprzeczności -przecież to takie ludzkie. To opowieść o człowieku, którym może stać się każdy z nas; o człowieku, który jest bezsilny, a jednocześnie bardzo pragnie zmiany, co krok tracąc i zyskując nową nadzieję, bo czy zostało mu coś więcej?
Zaskoczona? Tak i to zdecydowanie na plus! Czy było warto? Bez wątpienia! Ten spektakl wywołuje refleksje, uświadamia rangę problemu, z jakim w domowym zaciszu mierzy się wielu z nas bez względu na wiek, płeć, czy status społeczny. Wzrusza, ale również bawi, dostarczając widzowi cały wachlarz emocji. Jawa miesza się tutaj ze snem, przeszłość z widmami teraźniejszości, a pośrodku tego wszystkiego jest po prostu człowiek.
Nie mogę nie wspomnieć również o wszystkich twórcach, którzy razem stworzyli coś, co naprawdę chce się oglądać. Za adaptację scenariusza i reżyserię odpowiada Łukasz Dąbrowski, muzykę opracował Maksymilian Czarnecki, scenografię przygotowała Elżbieta Bień, kostiumy Agata Wierzbicka, a reżyseria światła należy do Bartosza Jarzymowskiego. Po długiej przerwie „PĘTLA-REMIX” wróciła do repertuaru i naprawdę warto tę okazję wykorzystać.
Justyna Arlet-Głowacka