Dlaczego klif na wyspie Wolin jest martwy?
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 17 lipca 2023
Jakiś czas temu nakładem Wydawnictwa Czarnego ukazała się szósta już część przygód komisarz Niny Warwiłow – Martwy Klif autorstwa Jędrzeja Pasierskiego. Muszę przyznać, że była to dla mnie pierwsza styczność z panią komisarz, ale zdecydowanie się nie zawiodłam i na pewno sięgnę po resztę książek!
Przechodząc do rzeczy, tym razem pani komisarz Warwiłow trafia nad morze, bynajmniej nie po to, aby rozwiązywać zagadki. Trafia jednak na Szymona Kacperskiego, który nie radzi sobie ze śledztwem i prosi Ninę o pomoc. Na wyspie Wolin mordowani są wychowawcy ze starego domu dziecka, nikt nie wie jednak dlaczego… Muszę przyznać, że ja właściwie do samego końca też nie wiedziałam, kto i dlaczego morduje. Zazwyczaj w miarę potrafię przewidzieć całą intrygę, jednak w tym wypadku wszystkiego dowiadywałam się razem z bohaterami. Cała zagadka była dość mocno złożona i angażowała wiele postaci – co prawda na początku trochę obawiałam się, że nie spamiętam wszystkich nazwisk, jednak finalnie wcale nie było tak trudno połapać się, kto jest kim. Autor zręcznie lawirował zarówno między historiami bohaterów pobocznych, jak i losami Niny Warwiłow oraz Szymona Kacperskiego. Ale to, co niezwykle mnie urzekło, to fantastyczne opisy! Autor w doskonały sposób mówi o otaczającej bohaterów rzeczywistości, słowami malując całą akcję przed oczami czytelnika, dzięki czemu duchem przenosimy się na piękną wyspę Wolin. Rekompensuje to momentami sztywne i wymuszone dialogi, na które naprawdę można przymknąć oko wobec całej narracji.
Jeśli chodzi o samą komisarz Ninę Warwiłow, to jej postać jest poprowadzona dosyć standardowo, jak na kryminał. Nina zmaga się nie tylko z trudnym śledztwem, ale i problemami prywatnymi; jest dość zamknięta i nieufna wobec ludzi – jak to w kryminałach najczęściej bywa. Tutaj akurat autor nie serwuje nam nic specjalnie odkrywczego, należy sobie jednak zadać pytanie, czy faktycznie potrzeba nam w tej kwestii jakiejś rewolucji? Myślę, że to po prostu nieodzowny element tego gatunku i jeszcze długo nie będzie tu zaskoczenia. Nie mówię jednak, że książka niczym się nie wyróżnia, bo z tego, co zauważyłam w opisach poprzednich tomów, Jędrzej Pasierski zazwyczaj umiejscawia akcję w małych miejscowościach, a na podstawie Martwego Klifu mogę stwierdzić, że wychodzi mu to niezwykle dobrze. Świetnie opisane, owiane tajemnicą miasteczka i nieprzewidywalna zagadka, to coś, co z pewnością znajdziecie w tej książce, a zdaje się, że głównie po to sięga się po kryminały.
Chociaż akcja rozkręcała się dość długo, nie mogłam się oderwać od książki, kiedy finalnie wydarzenia nabrały tempa. Już wiem, że koniecznie muszę zapoznać się z poprzednimi tomami i jak najszybciej planuję sięgnąć po Dom bez klamek (który swoją drogą brzmi niezwykle intrygująco!). Moja lista ulubionych detektywów powiększyła się o komisarz Ninę Warwiłow i z przyjemnością robię dla niej miejsce na półce!
Muszę jeszcze wspomnieć, że w internecie pojawia się trochę głosów mówiących, że przy tym tomie Pasierski zaliczył spadek formy. Cóż, wniosek nasuwa mi się tylko jeden – jeśli tak wygląda jego spadek formy, to z jak wysokiego poziomu musiał startować?
Paulina Massopust