„Jestem zwykłym człowiekiem” – „Zapamiętaj. Świadectwo Jana Karskiego” w Teatrze Variete
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 10 lutego 2023
Pierwszy dzień lutego przywitał krakowian przeszywającym chłodem i wszechobecną wilgocią. Jadąc przez Kraków, który stał w korkach spowodowanych tym, że nikomu nie chciało się spacerować, marzyłam tylko o ogrzaniu się w ciepłym i suchy miejscu. Scena Teatru Variete może i była ciepła, ale na sali nie było ani jednej pary suchych oczu.
„Zapamiętaj. Świadectwo Jana Karskiego” to spektakl w reżyserii Dereka Goldmana, wiceprzewodniczącego Międzynarodowego Instytutu Teatralnego. Jest on również współautorem scenariusza wraz z Clarkiem Youngiem, absolwentem Georgetown University, na którym nauczał Jan Karski. Rolę samego bohatera odgrywa w tym monodramie David Straithairn, nominowany do Oscara w 2005 roku za rolę w „Good night and good luck”, znany również z filmów takich jak „Nomadland” czy „Gdzie śpiewają raki”. Monodram stworzony został dzięki wsparciu Fundacji Edukacyjnej Jana Karskiego i Jan Karski Educational Foundation.
Na scenie oglądamy cały żywot Jana Karskiego – polskiego kuriera, dzięki któremu świat dowiedział się o tragedii Holokaustu, ale nie tylko. Jan, a właściwie Janek/Jaś nie miał lekko od dziecka, urodziwszy się w Łodzi w tuż przed początkiem I Wojny Światowej, wtedy jeszcze optymistycznie nazywanej Wielką Wojną. Wraz z dorastającym Jankiem bawimy się z naszymi Żydowskimi kolegami z kamienicy i jeździmy rowerem po okolicznych wioskach, tylko po to by dorosnąć i stać się Janem, udać się na studia prawnicze do Warszawy. Sielankowe życie przerywa jednak wybuch II Wojny Światowej, w której Jan Karski bierze udział już od samego początku, jako oficer 5 dywizjonu artylerii konnej, walcząc w wojnie obronnej ‘39. A reszta to już karuzela wydarzeń, szczęśliwych przypadków i dobrych ludzi, którzy z narażeniem własnego życia pomagali Janowi w jego misji: by o Polsce i polskich Żydach usłyszał świat.
Przyznam się, że to był mój pierwszy raz z taką formą spektaklu – jeden aktor, minimalna scenografia w postaci stolika i dwóch krzeseł, gra świateł, dźwięku i przede wszystkim David, który całym ciałem i najdrobniejszym ruchem ciała pokazywał nam tragedie wojny i ludzkich żyć. Nie byłam na początku przekonana, ale szybko opowieść mną wstrząsnęła i uwięziła w sidłach narracji – momentami miałam wrażenie, że sama czuję głód, zimno i wszechobecny strach, który towarzyszył Karskiemu. Jest to niezwykła opowieść o człowieku, który sam nie uznawał się za bohatera – dla niego najważniejsza była misja, bycie kamerą, zapamiętywanie otoczenia, żeby przekazać, informować, zdobyć pomoc, zwrócić uwagę – wciąż iść, iść i iść przed siebie, jak maszyna. Bardzo podobało mi się ukazanie Karskiego jako człowieka z krwi i kości, a nie jako podpisu pod zdjęciem w podręczniku od historii: Jan w „Świadectwie” żył, kochał, tracił i zyskiwał, ale przede wszystkim zawsze zachowywał nadzieję, zwykłą ludzką nadzieję na lepsze i na to, że gdzieś jeszcze są dobrzy ludzie.
Po spektaklu odbyło się spotkanie z twócami, w trakcie którego opowiadali, jak powstał monogram. David Straithairn powiedział, że ten spektakl to była „próba zrozumienia, dlaczego Jan Karski milczał tyle lat, dlaczego zdecydował się w końcu przemówić”. Wspominał też, że miał szczęście spotkać osoby, które poznały Karskiego osobiście – jego studentów i bliskich – jako człowieka pokornego i honorowego, ale też pełnego humoru.
Dla mnie to była żywa lekcja, jakże nadal aktualna w sytuacji, gdy tuż za naszą wschodnią granicą szaleje wojna, a nasi bliscy i przyjaciele ze niepokojem patrzą w przyszłość: czy mamy do czego wracać? Jan Karski uczy nas, co znaczy obowiązek niesienia w świat głosów najcichszych i najsłabszych, ale też, przede wszystkim, że może być jeszcze pięknie – jeżeli my, zwykli ludzie, o to zawalczymy.
Nana Asante