Nakręcił emocje, dodał odwagi, poruszył każdego i wiele zmienił – czyli o 62. Krakowskim Festiwalu Filmowym
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 8 czerwca 2022
Mogłabym rozpocząć ten artykuł od wypisania najlepszych filmów 62. Krakowskiego Festiwalu Filmowego – tych, które dostały nagrody, może też tych, które dzięki temu dostaną szansę, by konkurować o Oscara (bo w końcu to wydarzenie daje właśnie taką możliwość) czy gwiazdach, które będą teraz podbijać ekrany festiwali w innych częściach świata. Nie zrobię jednak tego.
Napiszę natomiast o ludziach, którzy opowiedzieli mi swoje historie. Niektóre tak przejmujące, że nadal ściska mi się gardło, gdy o nich pomyślę, a inne napawające optymizmem i przywracające wiarę w człowieka. Każda z nich była szczególna i otworzyła mi oczy na odmienną perspektywę. Zanim jednak przejdę do wymieniania konkretnych tytułów, zacznijmy od początku. Czym tak właściwie jest Krakowski Festiwal Filmowy i co takiego się działo w zeszłym tygodniu, że zwierzam się Wam z moich emocji?
Jak można przeczytać na stronie KFF-u, jest to: „najważniejsze w Polsce święto kina dokumentalnego, krótkometrażowego i animowanego. To przestrzeń, gdzie wybitni i uznani filmowcy z całego świata spotykają się z debiutantami, a publiczność staje oko w oko z twórcami i bohaterami filmów. To festiwal uroczystych premier i trampolina do międzynarodowej kariery, ale przede wszystkim miejsce spotkań tych, którzy kochają kino – w kameralnych salach legendarnych krakowskich kin studyjnych i w wirtualnym świecie seansów online”. Chyba lepiej nie ujęłabym atmosfery, która panuje podczas tego święta – spośród 180 filmów, w tym 100 premier światowych i polskich, starałam się uczestniczyć przede wszystkim w seansach, po których odbywały się spotkania z twórcami.
W salach kin studyjnych reżyserzy, aktorzy, producenci, a nawet bohaterowie dokumentów oglądali razem z nami swoje dzieła, odpowiadali na dociekliwe pytania, słuchali uwag, pochwał, a po wszystkim zostawali, by uściskać dłonie. Wszystko to było takie zwyczajne, domowe, zachęcające do tego, by podnieść rękę i powiedzieć: „Dziękuję za Twoją pracę”. Zapadł mi w pamięć moment, gdy podczas Q&A po seansie filmu W moich butach, reżyser Pedro Morato odpowiadając na jedno z pytań wyznał, że jego obecność tutaj jest dla niego czymś niesamowitym. Przed tym filmem nagrywał na zamówienie wesela, a teraz startuje w konkursie i to nie z byle jakim debiutem, tylko najpiękniejszą historią o miłości między synem i jego schorowaną matką, jaką miałam okazję zobaczyć. I nie chodzi tu tylko o zachwyty w wygodnym fotelu, ale o to, że gdy wrócisz do domu, masz ochotę zadzwonić do swojej mamy, pojechać do niej w odwiedziny – tak właśnie działają te najpiękniejsze szczere historie.
Warto wspomnieć, że seanse zostały podzielone na zróżnicowane pasma, dzięki którym można było wybierać spośród różnorodnej tematyki. Poza pokazami konkursowymi, do których zaliczał się konkurs polski i trzy międzynarodowe: dokumentalny, krótkometrażowy i DocFilmMusic, można było obejrzeć filmy między innymi z takich kategorii jak: Fokus na Czechy, retrospektywa twórczości Jarma Jääskeläinena, Docs+Science, Dźwięki muzyki w Kinie pod Wawelem, Panorama polskiego dokumentu, Kino dla młodych oraz przeglądy najlepszych filmów z zeszłego roku. Oprócz regularnych pasm, odbył się również konkurs Docudays UA, czyli Międzynarodowy Festiwal Filmów Dokumentalnych o Prawach Człowieka, który miał mieć miejsce 25 marca w Ukrainie. Z racji na trwającą wojnę, organizatorzy postanowili przenieść go do Kina Kijów i dołączyć do trwającego już festiwalu. Obecność twórców ukraińskich można było poczuć podczas tego tygodnia na każdym kroku. Niektórzy z nich dostali przepustkę prosto z frontu, aby wygłosić świadectwo, porozmawiać z widzami o sytuacji w Ukrainie. Te seanse zrobiły na mnie największe wrażenie. Miałam okazję zobaczyć wyróżnioną w Międzynarodowym Konkursie Filmów Dokumentalnych Kruchą Pamięć w reżyserii Igora Ivanko, który opowiedział o starych fotografiach swojego dziadka ulegającym zniszczeniu, zestawiając to ze zanikającą pamięcią tegoż właśnie bliskiego mu mężczyzny. Niesamowicie wrażliwe spojrzenie, które łączy ze sobą dźwięk fal morza w Odessie z zanikającymi obrazami przeszłości i potrafi naprawdę poruszyć. W dodatku, po seansie zostały wypowiedziane istotne słowa na temat pamięci – tym razem nie prywatnej, a narodowej. Tej, która przyczynia się do wojny, usprawiedliwia przemoc. Film jako narzędzie może się przyczyniać do szerzenia propagandy – to z tym chce walczyć Igor Ivanko. Chce walczyć o pamięć, która ma w sobie prawdę i wrażliwość.
Drugi film produkcji polsko-niemieckiej, który dane mi było zobaczyć, to również zdobywca wyróżnienia w Międzynarodowym Konkursie Filmów Dokumentalnych, a także Złotego Lajkonika dla najlepszego reżysera w konkursie polskim, nagrody od Jury studenckiego oraz dla najlepszego producenta polskich filmów krótkometrażowych i dokumentalnych, czyli Syndrom Hamleta. Dokument o radzeniu sobie z traumą w procesie tworzenia sztuki teatralnej przez aktorów. Wojna nie rozpoczęła się w tym roku, wiele walk miało miejsce już wcześniej i pozostawiło po sobie ślad w tych ludziach. Znane pytanie „być albo nie być?” przestaje być frazesem spopularyzowanym przez popkulturę, a otwiera egzystencjalne rozważania. Najbardziej przejmujące w tym jest jednak to, że większość bohaterów filmu znajduje się obecnie na froncie. Powrócili do walki o swoją ojczyznę. Kiedy zdajemy sobie sprawę, że nie ma tu mowy o przeszłości, a o czymś, co nadal trwa, nadaje to odbiorowi dzieła zupełnie odmienny kontekst.
Istotnym elementem festiwalu są również krótkie metraże. To o tyle ciekawa forma, że nie często można filmy tego typu zobaczyć na ekranach kin – a szkoda! Animacje oraz fabuły trzymały poziom na tyle mocno, że trudno mi wybrać swojego faworyta. Cała gama tematów od pasma Seans wojną w tle, gdzie w Holy Holocaust przedstawiona jest opowieść o przyjaźni Izraelki i Niemki, które odmiennie próbują sobie poradzić z historią swoich przodków po To nie będzie film festiwalowy, czyli uroczy projekt wykonany przez absolwentkę Łódzkiej Szkoły Filmowej – Julię Orlik – o najcenniejszej nagrodzie festiwalowej, czyli rodzinie.
Krakowski Festiwal Filmowy to oczywiście nie tylko seanse filmowe, ale też wystawy fotograficzne, cykl wykładów KFF Talks, spotkania dla branży, czy nawet Noc Wideoklipów, która cieszyła się sporym zainteresowaniem. To również ożywcze rozmowy z innymi widzami, bieganie między kinami, aby zrealizować swój plan, szybkie kawy i możliwość spojrzenia w oczy osób, które swoimi oczami chciały pokazać nam świat. Żałuję, że nie mogę opowiedzieć Wam o wszystkich obejrzanych przeze mnie filmach, ale poniekąd minęłoby się to z celem. Mogę jedynie trzymać kciuki, że powyższe przemyślenia zachęciły Was, aby wziąć udział w 63. odsłonie KFF-u w przyszłym roku, a w tym za pomocą platformy VOD działającej na stronie festiwalu obejrzeć niektóre produkcje – będą one dostępne online do 12 czerwca.
Małgorzata Tusińska
Link do grafiki: https://www.krakowfilmfestival.pl/kino-online/program/#/p/wszystkie%20lokalizacje/wszystkie%20dni/wszystkie%20sekcje