Poradnik młodego czarodzieja. Recenzja albumu „Klątwa” Tonfy
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 22 listopada 2021
A więc chciałbyś rzucić klątwę, młody adepcie sztuki magicznej? Rozsiądź się wygodnie i obserwuj naszych dwóch szanownych szamanów, którzy nauczą cię tej niełatwej umiejętności. Norman i Kierat z warszawskiego kręgu druidów przygotowali prosty, intuicyjny poradnik, który umożliwi szybkie opanowanie sztuki rzucania złowróżbnych uroków. Oto Tonfa i ich Klątwa. Utwór po utworze.
Nai/Sam/Pierw: „Ta błahostka zaczyna się od rocka” – zdziwiony? Każdy student jest. Spodziewałeś się inspirowanego czarodziejami z Memphis ulicznego hip-hopu, a dostałeś ostre gitarowe riffy wzmocnione nieoczywistymi dętymi samplami. Jakieś dziwne wariacje na wokalu, szaleńcze, cyrkowe. Do tego wykrzyczane chórki zaserwowane przez Borysa z punk-core’owego zespołu Laxity. Pierwsza część inkantacji kończy się paradoksalnie spokojnym outrem, złożonym z leniwie płynących sampli, przywodzących na myśl dokonania Caretakera.
BO-ja: Kolejna część inkantacji jest senna, gęsta i mroczna. Zaczynamy od zagrania na rytualnych trąbach wyjętych z siódmego kręgu piekieł. Następnie zaczynamy wypowiadać zaklęcie – poemat o wyczerpaniu nocnym życiem, przegrzaniu mózgu od używek. Pod koniec rytualnie składamy w ofierze walenia z Morza Północnego i dodajemy szczyptę paraliżu sennego.
Platform_ATTAK: Kolejne bluźniercze psalmy to nieoczywista poezja o konfliktach pokoleniowych, położona na podkładzie zagranym przez orkiestrę cybernetycznych magów. Jeśli masz jakieś wątpliwości, to posłuchaj tria Death Grips albo arcymaga JPEGMafii. Zaraz po tym przywołaj znajomego chiromantę ze swojej kongregacji, aby otumaniony magicznymi ziołami przekazał abstrakcyjną wiadomość z równoległego wymiaru, gdzie armie krasnoludów mierzą się z hordami wielkich orków (KRASNOLUDZKI STYL SKIT).
Ciach: Abstrakcyjna bragga stanowi wyjątkowo ważny element tej części zaklęcia, nie pomyl się więc w jej nawijaniu. Umieść w inkantacji kilka wyrazistych, absurdalnych postaci (fryzjer, babcia), postaw się w sytuacjach poza swoją strefą komfortu („Kawy ja nie pijam, ale ta jest dobra”), a na koniec dodaj skandowaną mantrę, którą członkowie mrocznej kongregacji będą powtarzać razem z tobą. Instrumentalnie cofnij się do pierwszego dzieła magów z Tonfy po referencję i nie zapomnij wprowadzić atmosfery oldschoolowego horroru.
HIT (wersja rozszerzona): Wrzuć do kotła soundtrack z pierwszych części Need For Speed, a potem dodaj mieszankę ziół z gatunku lo-fi. Tekst inkantacji niechaj będzie wyprawą w świat narkotycznych wizji, destylacją wrażeń ze świata sennych mar. Na końcu dorzuć jeszcze skreczowanie i nie zapomnij o energetycznym, dzikim tańcu, aby wzmocnić efekt zaklęcia. Będą one wstępem do anarchistycznego i bezczelnego tekstu kolejnej części inkantacji (WuDooo), którą powinieneś skąpać w podkładzie z ksiąg industrialnych taumaturgów, nie zapominając o plemiennych bębnach i litaniach wznoszonych do ziołowych bożków miasta stołecznego. Udana inkantacja powinna skończyć się przywołaniem duchów z innego świata, które zaczną przemawiać językami (KUPA KASY SKIT).
Nowatarcza: Na początku tej części rytuału wycisz się porządnie. To bardzo ważne, bowiem dzieją się tu rzeczy kluczowe dla porządnego rzucenia klątwy. Zamiast wyszukanych bitów i instrumentaliów postaw na mroczny, nocny ambient, bez rytmu, bez melodii. Niech na jego kanwie rozpocznie się maniakalna, repetytywna melorecytacja, przechodząca w kolejną zmęczoną życiem historię.
TETE [D.U.N.K.]: Zdążyłeś się przyzwyczaić do wyciszenia i minimalizmu poprzedniej części rytuału? To błąd. Porządna klątwa jest rzucana na zasadzie kontrastów. Za pomocą szybkiej inkantacji wezwij saksofonowego piromantę Natana Kryszka, który swoim organicznym graniem nada całości nieco jazzowego charakteru. Tekst to chyba najbardziej bluźnierczy element całego rytuału – szaleńczy, bezpośredni komentarz społeczny poświęcony jakże aktualnej tematyce religii jako opium dla mas.
850 FEAT SKIT: Powoli wchodzimy w ostatni, decydujący etap rytuału. W tym momencie przyda nam się wsparcie pomocnego ducha z Zewnętrznych Planów Egzystencji. Najłatwiejsza do przyzwania powinna być zjawa o tajemniczym imieniu 850. Wprowadzi ona odpowiednią dozę bezpośredniości pomimo braków w dykcji i technice. Stanowi ucieleśnienie ulicznego życia i hip-hopowej idei real talku.
W.Klatkk_BŁZN: Rozmarzony, duchologiczny podkład w spokoju odprowadzi 850 do jego rodzinnego wymiaru. Delikatne glitch-core’owe elementy pozwolą skupić resztki wirującej wszędzie magii. Ambientowy bridge wprowadzi niespodziewaną atmosferę astralnej projekcji. Ale najważniejszy jest finał tego etapu rytuału: całkowita dekonstrukcja dźwiękowa, rozczapierzenie ścieżek na czynniki pierwsze.
MirrA: Najdłuższy i najbardziej rozbudowany etap rzucania klątwy, który od prostego strumienia świadomości opartego o jakiś szczątkowy storytelling prowadzi nas do językowych zabaw i glosolalii w drugiej zwrotce. To jednocześnie świadectwo niezależności i artystycznej wolności każdego rzucającego klątwę maga. A na koniec zostaje dzika, pozbawiona granic improwizacja wokalna, okraszona oparami z autotune’owego wywaru.
I oto Klątwa została rzucona. Jeśli postąpisz tak jak Norman i Kierat z Tonfy, powinieneś pozostać z lekkim zapachem grzybów i poczuciem świeżości w ustach. Po jakimś czasie polski hip-hop powinien zacząć załamywać się pod własnym ciężarem, zostawiając po sobie dziurę pełną strumieni świadomości, losowych sampli, zglitchowanych podkładów i ciemnych, wilgotnych uliczek. Jeśli pożądany efekt nie nastąpi, zgromadź wszelkie potrzebne składniki i odpraw rytuał jeszcze raz. W razie braku takiej możliwości zalecamy młodym adeptom sztuk magicznych odpalenie płyty Klątwa duetu Tonfa na dowolnym wybranym przez siebie nośniku. Przyniesie to rezultat podobny do oczekiwanego, jednak znacznie słabszy i krótkotrwały. Aby zwiększyć doznania, zaleca się słuchanie częste i wielokrotne.
Maciej Bartusik